Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niekończąca się opowieść

Redakcja
Ppłk Stanisław Rostworowski (1785-1837), oficer Pułku Lekkokonnych Gwardii Napoleona, kawaler i oficer francuskiej Legii Honorowej, właściciel Pruszyna pod Siedlcami, dziadek dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego.
Ppłk Stanisław Rostworowski (1785-1837), oficer Pułku Lekkokonnych Gwardii Napoleona, kawaler i oficer francuskiej Legii Honorowej, właściciel Pruszyna pod Siedlcami, dziadek dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego.
W tej rodzinie najwięcej jest Stanisławów, Janów, Tadeuszów, Marii. Trzeba wielu lat, by się zorientować, kto jest kim, do jakiej linii rodzinnej należy. Przez stulecia Rostworowscy byli senatorami, ministrami, naukowcami, wojskowymi, zakonnikami, prawnikami, architektami, historykami, malarzami, kompozytorami, pisarzami. Służyli ojczyźnie i Bogu.

Ppłk Stanisław Rostworowski (1785-1837), oficer Pułku Lekkokonnych Gwardii Napoleona, kawaler i oficer francuskiej Legii Honorowej, właściciel Pruszyna pod Siedlcami, dziadek dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego.

Rostworowscy

- Rostworowscy to rodzina o silnym poczuciu patriotyczno-religijnym - mówi Stanisław Jan Rostworowski, syn Stanisława, który o rodzinie wie najwięcej. - Henryk Sienkiewicz też się wywodził z Rostworowskich, jego matka była córką Felicjany Rostworowskiej.

Co łączy wszystkich Rostworowskich niezależnie od zawodu i czasów, w jakich przyszło im żyć? - Pisarstwo. Rostworowski zawsze musi coś pisać, więcej lub mniej, lepiej lub gorzej, ale musi pisać - tłumaczy Stanisław Jan Rostworowski, który w przeszłości zajmował się działalnością dziennikarską, polityczną i społeczną, a od 18 lat poświęcił się publikowaniu książek napisanych przez Rostworowskich. Wydał 26 pozycji. Parę tygodni temu ukazała się kolejna, licząca prawie 600 stron, relacja świadków życia o. Tomasza Rostworowskiego, jezuity, który był kapelanem Komendy Głównej Armii Krajowej podczas powstania warszawskiego.

Ofiara

- Nasza historia jest długa. Sięga 1386 roku - mówi Stanisław Jan Rostworowski, który przyjechał z Warszawy do Krakowa, by tu przygotować wystawę o swoim rodzie. Ściąga ciemny długi płaszcz i czarny kapelusz. Laskę opiera o stolik, rozsiada się wygodnie w fotelu i zaczyna mówić. Nie zagląda do notatek, nie zastanawia się. Nazwiska, koligacje, daty ma w pamięci; wie który Rostworowski czego dokonał.

Z pięciu braci, zrodzonych w generacji jego dziadka, aż czterech znalazło się w encyklopediach i polskim słowniku biograficznym. Należy do nich Michał Rostworowski, profesor UJ i zarazem od 1930 roku sędzia stały Trybunału Międzynarodowej Sprawiedliwości w Hadze, przedstawiciel rządu polskiego, któremu niedawno poświęcono na UJ sesję. Zasłynął jako człowiek niezwykle obiektywny w sentencjach prawnych. Ożeniony z Francuzką, studiował w Petersburgu, Paryżu, Bernie i Wiedniu, był Europejczykiem, nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że naród kulturalnych Niemców stał się tak bezwzględny dla swoich ofiar w II wojnie. Zmarł w 1940 roku.

- Brat Michała, Stanisław Rostworowski, mój dziadek, był malarzem, ożenił się z panną Lubieniecką, zamieszkał w Krakowie, namalował portrety i wielki obraz przedstawiający Mojżesza na puszczy, uśmierzającego bunt Żydów. Ten obraz o wymiarze 5 na 8 metrów został pocięty na części i spalony w naszym majątku Gębicach, w Poznańskiem, z rozkazu Niemca, zarządcy do spraw kultury - mówi Stanisław Jan Rostworowski. - Niestety, mój dziadek żył tylko 30 lat. Zmarł w Krakowie z powodu gruźlicy, której się nabawił na studiach w Petersburgu, gdzie żył w ubóstwie, nie mając nawet ciepłego płaszcza. W kościele oo. Dominikanów jest jego tablica pośmiertna. Pozostawił po sobie 160 obrazów; był dużej klasy malarzem, lecz sławy nie zdobył.

Następny brat to Tadeusz, który też studiował w Petersburgu, ale architekturę. Osiadł w Wilnie, gdzie został twórcą bardzo wielu projektów budowy i przebudowy pałaców na Wileńszczyźnie, np. pałacu Tyszkiewiczów w Landwarowie oraz kościołów, a po roku 1920 zajął się odbudową dworców kolejowych zniszczonych podczas wojny. - Jest to jeden z czołowych członków naszej rodziny, stosunkowo mało znany. Projektował hotel "St. Georges" w Wilnie, którego był właścicielem. Miał ogromny dorobek, był jednocześnie malarzem i poetą - wspomina Stanisław Jan Rostworowski.
Najmłodszy brat, Karol Rostworowski, podczas I wojny światowej został wzięty do wojska rosyjskiego, znalazł się na Krymie, był więziony przez bolszewików, a po powrocie do Polski zmarł. Dał się poznać jako kompozytor oper i pieśni, które niedawno zostały wydane.

Najstarszy z braci, Stefan, był tzw. Ofiarą. Jego rodzice, nie mając środków materialnych, zgodzili się, aby wstąpił do rosyjskiego wojska i znalazł tam stałe zatrudnienie. - On jednak znalazł bogatą pannę, ożenił się, został właścicielem ziemskim. Niestety, zmarł w dosyć młodym wieku. Po nim następuje wykwit Rostworowskich. Jego prawnuki mieszkają licznie w Krakowie i odgrywają ważną rolę na tym terenie.

Generał

O swoim ojcu Stanisław Jan Rostworowski wie bardzo wiele i może mówić długo. - Mój ojciec, generał Stanisław Rostworowski, urodził się w 1888 w Krakowie. Był pogrobowcem. Ukończył gimnazjum Sobieskiego, wstąpił do Legionów, uczestniczył w szarży pod Rokitną, był adiutantem Rady Regencyjnej - mówi.

Tak mu się życie ułożyło, że brał udział we wszystkich ważnych wydarzeniach dla Polski: witał Piłsudskiego wracającego z Magdeburga, jako adiutant księcia Lubomirskiego, członka Rady Regencyjnej, został szefem kwatermistrzostwa na froncie litewsko-białoruskim, w walce z bolszewikami, gdzie Polacy podchodzili pod Połock. Potem był w armii dowodzonej przez gen. porucznika Władysława Sikorskiego, był szefem działu operacyjnego podczas bitwy warszawskiej, która przesądziła o polskim zwycięstwie. W 1921 roku udał się na Śląsk, gdzie został szefem sztabu komendy wojsk powstańczych, przez 6 dni był głównym dowódcą III Powstania Górnośląskiego. Następnie dowodził różnymi pułkami. Brał udział w przewrocie majowym, ale po stronie rządu, przeciw Piłsudskiemu, bo pozostał wierny wojskowej przysiędze. Był pisarzem. Napisał i sam wydał 15 książek.

- Ojciec był oficerem zajmującym się historią wojskowości, a także przygotowaniem rolnictwa do wojny. Przed II wojną wydał dwie pozycje, w których ostrzegał, że rolnictwo polskie nie jest przygotowane, aby wyżywić armię i przyczynić się do zwycięstwa w konflikcie z Niemcami - mówi.

W czasie kampanii wrześniowej został szefem sztabu obrony dzielnicy Praga w Warszawie. Po kapitulacji przedarł się do Francji i jako zaprzyjaźniony z gen. Sikorskim został szefem baz łączności między rządem polskim a krajem, w Bukareszcie, Stambule i Budapeszcie. Wykryty w Budapeszcie przez gestapo, wrócił do Polski, był w AK oficerem kierunkowym. Przybył do Krakowa wiosną 1944 roku, gdzie od 26 lipca objął dowództwo Okręgu Krakowskiego AK. 11 sierpnia został aresztowany, co upamiętnia tablica wmurowana na ul. św. Marka 8, i zamęczony przez gestapo. Tę datę rodzina przyjęła jako datę śmierci.

Szpieg

- Kiedyś odwiedziłem syna mojego stryja, Andrzeja Rostworowskiego. Pytam, czy stryj nie pisał pamiętnika? "A tak, tak, mam tu coś pod łóżkiem". "No to daj mi" - poprosiłem. Gdy go ogłosiłem drukiem pt. "Ziemia, której już nie zobaczysz", został nazwany jedną z lepszych pozycji na rynku. Pamiętniki ukazują Polesie Mozyrskie, które zostało po układzie ryskim włączone do Sowietów, potem życie w Wilnie i działalność wojskową z tamtych terenów, gdyż stryj należał do Polskiego Korpusu na Wschodzie. Pamiętniki są znakomite. Byłem wzruszony, gdy widziałem studentki w Warszawie, w Bibliotece Narodowej, robiące ksero z tej książki - wspomina Stanisław Jan.
Z tego pokolenia pochodzi o. Tomasz Rostworowski, najstarszy syn Karola, muzyka. Był wyjątkowym człowiekiem, a jego życie obfitowało w wiele zadziwiających okoliczności. W 1939 roku chciał przejść na Węgry, ale został pochwycony przez Rosjan. Zarzucili mu szpiegostwo, bo miał przy sobie, w brewiarzu, plan Palestyny. Znał dobrze rosyjski, wytłumaczył, że plan nie jest aktualny. Zwolnili go. W czasie okupacji działał w Warszawie jako duszpasterz; był na Starym Mieście i tam został kapelanem batalionów: Gustaw, Wigry oraz Komendy Głównej Powstania Warszawskiego. Później był duszpasterzem w Łodzi, założył 21 organizacji katolickich. Komunistycznym władzom się to nie podobało. Zaaresztowano go. Został skazany na 12 lat więzienia. Siedział 6 lat na Koszykowej, Mokotowie i we Wronkach. Gdy wyszedł, był duszpasterzem w Lublinie i Łodzi ponownie. Wyjechał w 1963 roku za granicę i został redaktorem Polskiej Sekcji Radia Watykańskiego.

Jego młodszy brat, Stefan, był genealogiem, napisał wiele prac o swojej rodzinie. Po wojnie wstąpił do Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Uciekł z Polski belgijskim statkiem i współtworzył za granicą delegaturę "WIN-u". W latach 1946-49 przesłał do kraju ponad 50 tys. dolarów, które uzyskiwał od polskich organizacji wojskowych, społecznych i od ludzi prywatnych. Mieszkał we Francji, pozostało po nim wielkie archiwum, które rodzina sprowadziła do Polski.

Najmłodszy z braci Jerzy był szalenie utalentowany. - Dobry wojskowy, dobry pisarz, średni poeta, filmowiec. Przeszedł granicę, w Londynie zgłosił się do wojska, pokłócił się z majorem, wysłali go na wyspę odosobnienia, gdzie trzymali za czasów Sikorskiego oficerów związanych z sanacją. Zgłosił się do służy w wojsku brytyjskim i działał, w stopniu majora, na terenie Sierra Leone, w koloniach brytyjskich w zachodniej Afryce - tłumaczy Stanisław Jan Rostworowski.

Tam dostał śpiączki, wrócił do Londynu, był leczony zastrzykami wypróbowanymi na małpach. Kuracja pomogła, przeszedł kurs szybowcowy oraz wywiadu brytyjskiego i został oficerem komendy dowództwa brytyjskiej dywizji spadochronowej, brał udział w zrzutach na Normandię i Holandię. Po wojnie został w Anglii, ożenił się z wnuczką Stefana Habsburga z Żywca. Ślub był uroczysty w katedrze westminsterskiej. - Młodzi szukali później mieszkania i przy jednej ofercie w Londynie znaleźli napis "Psów i Polaków nie przyjmujemy". Postanowili opuścić Wielką Brytanię, pojechali do Brazylii, gdzie im się różnie powodziło. Mieli czworo dzieci - dodaje.

Minister

Związana z Krakowem linia Rostworowskich wywodzi się od oficera wojsk napoleońskich, Stanisława Rostworowskiego, który się tym wyróżniał, że dostał dwie Legie Honorowe Francuskie: kawalerską i oficerską; był w gwardii Napoleona, w pułku lekkokonnych, a przez pewien czas nawet adiutantem Napoleona. To właśnie jego prawnukiem jest Karol Hubert Rostworowski, dramaturg, który życie spędził w Krakowie, był działaczem Narodowej Demokracji, mówcą, poetą, autorem sztuk teatralnych "Judasza z Kariothu" i "Niespodzianki", które weszły do repertuaru teatrów.
Karol Hubert miał trzech synów, wszystkich wybitnych. Jan, poeta, który po wojnie - był oficerem sztabu gen. Sosnkowskiego - pozostał w Londynie, wiele publikował; wrócił do Polski w 1972 roku. Wydał swoje wszystkie utwory, zachorował na raka i w 1975 roku zmarł. W Londynie wyrzucono go ze Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a w Polsce jeszcze nie przyjęto.

Jego młodszy brat Marek Rostworowski, historyk sztuki, dyrektor Muzeum Czartoryskich, zasłynął organizacją wystaw, na które przychodziły tłumy, m.in. "Portret Polaków własny", "Żydzi polscy". Gdy zbliżały się zmiany, został członkiem Komitetu Obywatelskiego Solidarności, potem komitetu przy Lechu Wałęsie, organizował Kongres Kultury Polskiej, który został zawieszony. Został zaproszony do rządu Bieleckiego, gdzie przyjął tekę ministra kultury i odegrał ważną rolę, m.in. założył Fundację Czartoryskich i rozwiązał sprawę Wiśnicza, zamku Lubomirskich.

Emanuel Rostworowski, najmłodszy brat, profesor PAN, zajmował się XVIII wiekiem, głównie epoką saską, napisał wiele książek, także historię świata XVIII wieku. - Jest to dzieło, które nie mieści się w ludzkiej wyobraźni. Obejmuje swoim zakresem dziedziny polityczne, ale także sprawy religii, strojów, potraw, muzyki, tańców, zwyczajów, obyczajowości. Książka liczy tysiąc sto stron i ma już osiem wydań - opowiada Stanisław Jan Rostworowski. - Mamy jeszcze jedną osobę niebywale wybitną: Marię Rostworowską z Peru.

Maria odtworzyła osadnictwo kolonialne, potem Inków, do tego stopnia, że potrafi pokazać, gdzie powinny się znajdować dawne miasta. Wydała ponad 20 książek. Jest światową sławą, ma doktoraty honoris causa wszystkich uczelni peruwiańskich, dostała order francuski "Sztuki i literatury", a w tym roku odebrała doktorat honorowy Uniwersytetu Warszawskiego. Urodzona w 1915 roku, zachowała wdzięk i energię.

Nieznośny

Mijają godziny, a Stanisław Jan Rostworowki opowiada o swojej rodzinie. Padają kolejne nazwiska, kolejne osiągnięcia, a opowieść ciągnie się nie mając końca.

Bo trzeba jeszcze wspomnieć Jasia Rostworowskiego, z linii lubelskiej, korespondenta "Kuriera Warszawskiego" w Berlinie i Rzymie, który pojedynkował się z dziennikarzami o innych poglądach, cichociemnego zamęczonego w obozie w Gross-Rosen. Należy też wspomnieć benedyktyna ojca Piotra, zaprzyjaźnionego z papieżem, który się stał kamedułą. Był przełożonym eremu kamedulskiego we Włoszech, a gdy miał 76 lat, pojechał do Kolumbii, by zakładać pustelnie. Ostatnie miesiące życia spędził w klasztorze we Włoszech, jako rekluz, czyli w całkowitej izolacji od świata i ludzi.

A jeszcze należy dodać o ojcu Marii, tej z Peru, czyli o Janie "Nieznośnym", wyrzucanym z wszystkich szkół, który uciekł z domu i zdał maturę w Baku. Pojechał do Paryża, potem na Haiti, zachorował, wrócił do Szwajcarii, gdzie się wyleczył. Z Londynu miał płynąć "Titanikiem", ale nawinęła się mu panna i popłynął następnym statkiem. Dostał się do Peru, ożenił się. Przyjechał do Polski dopiero w 1921 roku, by zaprezentować żonę rodzicom. Kupił majątek na Pomorzu, ale przeniósł się do Francji, bo żonie nie odpowiadał klimat. Chciał jechać do Indii, ale w końcu osiadł z rodziną w Peru.
I jeszcze o czarnej rodzinnej owcy, o Antonim Melitonie Rostworowskim, żołnierzu Napoleona, przeciwniku powstania listopadowego i rzeczniku kontaktu z władzami carskimi, wojewodzie lubelskim, którego nominację potwierdził car, senatorze rosyjskim i członku senatu z prawem głosu. - Za czarną owcę go nie uważam. W Polsce jest tak: jak ktoś jest zwolennikiem Niemców, to się mówi głupi człowiek, gdy orientacji prorosyjskiej - zdrajca, a jak zwolennik Anglii czy Francji to bohater narodowy.

I jeszcze... Tak można by długo, bo Rostworowscy to niekończąca się opowieść.

W styczniu, w Warszawie, otwarta została wystawa "Wkład Rostworowskich w kulturę narodową". - Moim pragnieniem było pokazanie dorobku pisarskiego Rostworowskich. Przywiozłem wiele książek, które chciałem zaprezentować, ale obszar wystawowy okazał się zbyt wąski - mówi Stanisław Jan Rostworowski. - Przygotowaliśmy wielkie plansze pokazujące historię rodziny i dla pokoleń późniejszych zabrakło miejsca.

Już wtedy zrodziła się myśl przeniesienia tej wystawy do Krakowa. Ale tu sponsorzy: Muzeum Armii Krajowej oraz Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna "Ignatianum", gdzie 8 listopada ekspozycja będzie otwarta, zaproponowały, by pokazać jedynie Rostworowskich, którzy służyli w wojsku oraz Rostworowskich, którzy byli wyświęcani na księży lub zakonnice. Stanisław Jan Rostworowski tłumaczy: - Pojawiły się już krytyczne uwagi, że ten model wystawy zaprezentuje starsze pokolenie, a nie tych, którzy w tej chwili działają. Niestety, wszystkich nie da się pokazać.

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

W styczniu, w Warszawie, otwarta została wystawa "Wkład Rostworowskich w kulturę narodową".

- Moim pragnieniem było pokazanie dorobku pisarskiego Rostworowskich. Przywiozłem wiele książek, które chciałem zaprezentować, ale obszar wystawowy okazał się zbyt wąski - mówi Stanisław Jan Rostworowski. - Przygotowaliśmy wielkie plansze pokazujące historię rodziny i dla pokoleń późniejszych zabrakło miejsca.

Już wtedy zrodziła się myśl przeniesienia tej wystawy do Krakowa. Ale tu sponsorzy: Muzeum Armii Krajowej oraz Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna "Ignatianum", gdzie 8 listopada ekspozycja będzie otwarta, zaproponowały, by pokazać jedynie Rostworowskich, którzy służyli w wojsku oraz Rostworowskich, którzy byli wyświęcani na księży lub zakonnice. Stanisław Jan Rostworowski tłumaczy: - Pojawiły się już krytyczne uwagi, że ten model wystawy zaprezentuje starsze pokolenie, a nie tych, którzy w tej chwili działają. Niestety, wszystkich nie da się pokazać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski