Niektórzy za potrzebą chodzą na przystanek

Środek dnia, centrum Bochni. Młody mężczyzna załatwia potrzebę, nie bacząc na to, że wokół kręci się sporo ludzi. To wcale nie rzadki obrazek na skwerze między przystankiem na pl. Pułaskiego, stacją transformatorową i gmachem Sądu Rejonowego.

Występek młodego człowieka zarejestrowała kamera monitoringu. Chwilę później funkcjonariusze straży miejskiej wlepili delikwentowi 50-złotowy mandat. Nie zawsze jednak patrol jest na tyle blisko, by dotrzeć szybko na najruchliwszy w Bochni przystanek autobusowy. - Często czekam tam na autobus i widzę, że ludzie wstydu nie mają - opowiada 79-letnia bochnianka Romana Wójcik.

Większość przechodniów, z którymi rozmawialiśmy, zauważa problem. - Nie podoba mi się zachowanie niektórych ludzi, ale muszę przyznać, że wynika ono po części także z faktu, iż w tym miejscu nie ma bezpłatnej, publicznej toalety - dodaje Roman Kawa. Płatna ubikacja jest zaledwie kilka kroków dalej.

Głos w sprawie „dzikiej toalety” zabrał radny Karol Klima. Podczas ostatniej sesji Rady Miasta złożył interpelację. - Zwróciło się do mnie kilka starszych osób, które często korzystają z komunikacji miejskiej. Stwierdziły, iż do takich incydentów dochodzi regularnie pod oknami gmachu wymiaru sprawiedliwości - wyjaśnia radny. Liczy, że sytuacja zmieni się, jeśli straż miejska obejmie to miejsce specjalnym nadzorem.

Kazimierz Osinka, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Bochni, obiecuje zwiększyć liczbę kontroli w tym miejscu. - Jeśli działania straży miejskiej nie pomogą, teren zwyczajnie trzeba będzie chyba ogrodzić - proponuje radny Klima.