18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nielegalna substancja w rękawicy Wacha?!

ARTUR GAC
Mariusz Wach stał się ofiarą? Tej wersji trzyma się jego promotor. Fot. Andrzej Banaś
Mariusz Wach stał się ofiarą? Tej wersji trzyma się jego promotor. Fot. Andrzej Banaś
Szef niemieckiej federacji bokserskiej Thomas Putz potwierdził wiadomość dziennika "Bild" o obecności w organizmie Mariusza Wacha sterydów anabolicznych podczas walki z Władimirem Kliczką.

Mariusz Wach stał się ofiarą? Tej wersji trzyma się jego promotor. Fot. Andrzej Banaś

BOKS. - Obóz Kliczków nie gra fair - przekonuje promotor "Wikinga"

Próbka A testu przeprowadzonego w instytucie w Kolonii dała wynik pozytywny. Z kontrofensywą ruszył Mariusz Kołodziej, szef promującej Wacha grupy Global Boxing. Zasugerował, że przed walką w Hamburgu obóz rywala przekazał Polakowi rękawicę, która mogła zawierać niedozwolony środek.

To odpowiedź na działanie strony niemieckiej, która zaalarmowała opinię publiczną, jakoby Wach szykował bolesną niespodziankę dla ukraińskiego mistrza świata. Bernd Boente, menedżer Kliczków, "odgrzebał" incydent z szatni polskiego pięściarza, gdy na niedługo przed rozpoczęciem walki starszy z braci Witalij zakwestionował stan prawej rękawicy Wacha. Ukrainiec zwrócił uwagę na rzekomo zbyt twardą nasadę rękawicy, w której brakowało odpowiedniej ilości wyściółki, amortyzującej siłę uderzenia. - Takie zachowanie, aby w ten sposób poważnie uszkodzić rywala, jest moim zdaniem brutalne i bezmyślne - obwieścił Boente w telewizji.

Wypowiedziami niedawnych partnerów biznesowych i publikacjami "Bilda" zbulwersowany jest Mariusz Kołodziej, szef grupy Global Boxing, promującej pięściarza.

- W dalszym ciągu w sprawie rzekomego dopingu nie mamy żadnego oficjalnego pisma. Jak w ogóle możemy odnosić się do czegoś, w czym brakuje precyzyjnych informacji? Zamiast w pierwszej kolejności poinformować stronę zainteresowaną, rozpoczęto skomasowane oczernianie zawodnika, nie dając mu prawa do obrony - irytuje się Kołodziej. Wreszcie sam zdecydował się wydać w sprawie oświadczenie.

- Oskarżenia, które padły ze strony Kliczków, są absurdalne i stanowią podstawę do wniesienia pozwu o zniesławienie zawodnika i całego teamu. Ta nagonka na naszego boksera tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że obóz Kliczków nie gra fair, a afera z dopingiem została przez kogoś ukartowana. Przypomnę, że kilka dni przed pojedynkiem Mariusz był czysty - przeszedł pozytywnie szczegółowe badania medyczne, na podstawie których został dopuszczony do walki - podkreśla promotor "Wikinga".

Co zatem wydarzyło się w ostatnim dniach przed pojedynkiem, skoro badanie próbki A moczu Wacha, przeprowadzone w instytucie w Kolonii, dało wynik pozytywny, oznaczający wykrycie sterydów anabolicznych? Sensacyjną wizję rozpościera Kołodziej, który sprawę dopingu łączy z wydarzeniami w szatni. - Nową, podmienioną rękawicę przyniósł Wachowi członek ochrony teamu Władimira Kliczki. Przecież, zgodnie z przepisami, tę czynność powinien wykonać jeden z oficjeli. Nie jest to nasz wymysł, bo całą sytuację uwiarygodnia filmowy materiał, dostępny dla każdego w internecie - mówi Kołodziej.

Zdaniem promotora odpowiedź, w jaki sposób w organizmie Wacha stwierdzono w teście obecność sterydów anabolicznych, może skrywać... nowa rękawica. - Skąd możemy mieć pewność, że w tej rękawicy nie zostały umieszczone jakieś nielegalne substancje? - pyta Kołodziej.

- Taka hipoteza jest troszkę abstrakcyjna i nieco wydumana, aczkolwiek przy dzisiejszej technice, takich elementów nie można wykluczyć. Idąc tym tokiem myślenia należałoby znaleźć ustrojstwo, które by sugerowało, że być może zawierało elementy danej substancji i zostało wprowadzone w skórę rąk zawodnika. Możemy założyć, że ślad tej substancji byłby stwierdzalny - twierdzi prof. Jerzy Smorawiński, szef Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.

BARSZCZ I MIĘSO...

Jest wiele przykładów ludzi sportu, którzy próbując oczyścić się z zarzutów o doping chwytali się abstrakcyjnej linii obrony. "To wina... barszczu" - wypalił hokeista Jarosław Morawiecki, gdy udowodniono mu, że sięgnął po niedozwolone środki. Słabość do "potrawy" była tak duża, że po upływie półtorarocznej dyskwalifikacji były reprezentant kraju znów zamieszał łyżką w przyprawionym testosteronem "talerzu z zupą". Fantazję miał też kolarz Floyd Landis, który za obecność syntetycznego testosteronu postanowił oczernić... whiskey. Gdy kolarz zreflektował się, że opinia publiczna parska ze śmiechu, prawa autorskie do pomysłu scedował na swoich prawników. Awersję do mięsa miał z kolei inny ukarany za doping kolarz Alberto Contador, szukając ziarna (włókienka) prawdy w kawałku wołowiny.

Artur Gac

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski