18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemal pół wieku temu ułożył legendarną mozaikę na Biprostalu

Redakcja
Adam Budziaszek prezentuje swe archiwum, m.in. dyplom mistrzowski FOT. MARCIN WARSZAWSKI
Adam Budziaszek prezentuje swe archiwum, m.in. dyplom mistrzowski FOT. MARCIN WARSZAWSKI
PAMIĘĆ. Największa krakowska mozaika ceramiczna powstawała w 1964 roku. Składa się z ponad 1,5 mln malutkich płytek. O szczegółach jej powstania opowiada jeden z tworzących ją glazurników.

Adam Budziaszek prezentuje swe archiwum, m.in. dyplom mistrzowski FOT. MARCIN WARSZAWSKI

Adam Budziaszek urodził się jeszcze w okupowanym Krakowie. Ojciec walczył w Armii Krajowej, za co w nowym ustroju musiał odsiedzieć dwa lata w więzieniu. Choć był dobrym fachowcem, pracy w budowlance dla niego nie było, bo wszystkie dokumenty opatrzono odpowiednią adnotacją o wojennej działalności.

Po ukończeniu szkoły podstawowej krakowianin kontynuował edukację w technikum górniczym przy ul. Brzozowej, jednak ostatecznie węgla wydobywać nie chciał. - Ojciec wrócił z wywiadówki i surowym tonem oznajmił, że albo poprawię wszystkie dwóje, albo muszę iść do pracy. Był 1957 rok, gdy rozpocząłem kurs zawodowy. Później trafiłem do brygady, w której ojciec pracował jako posadzkarz. To był jeszcze przedwojenny fachowiec - wspomina Adam Budziaszek.

Pozdawał egzaminy, został glazurnikiem - posadzkarzem. Pamięta, jak w 1963 roku poszukiwano w mieście fachowców, którzy podjęliby się prac wykończeniowych. - Wówczas stawki były niskie. Każdy, kto zapoznał się z zakresem prac na południowej ścianie budynku przy Królewskiej, odmawiał. Wówczas zwrócił się do mnie Mieczysław Cybulski. Zaproponował, abyśmy podjęli się tej roboty - opowiada Adam Budziaszek.

Czasu nie było wiele, gdyż na za kilka miesięcy (już 1964 r.) zaplanowano przenosiny "Biprostalu" z Oleandrów do nowej siedziby u zbiegu ul. Królewskiej i al. Kijowskiej. Budynek był wtedy nie tylko najwyższym, ale i najnowocześniejszym w całym Krakowie. - Pamiętam, jak krótko po ustawieniu rusztowań przyszła wichura. Wówczas płachty osłaniające konstrukcję zostały porwane. Warunki pracy nie były łatwe. Jeden z pracowników w trakcie robót zginął. Mówiło się, że popełnił samobójstwo przez nieszczęśliwą miłość - opowiada Adam Budziaszek.

We wspomnieniach glazurnika pozostały do dziś najdrobniejsze szczegóły: specjalne kartony z malutki płytkami o wymiarach dwa na dwa centymetry (przyjeżdżały z Zakładów Ceramicznych w Łysej Górze), wizyty autorki projektu Celiny Styrylskiej-Taranczewskiej, która bacznie przyglądała się pracom z bliska, obawy, czy klej będzie trzymać. - To zlecenie wymagało od nas wielkiej precyzji i nieustannego sprawdzania każdego ułożonego fragmentu z projektem. Prace zaczęły się od górnych pięter. Około 10. kondygnacji musieliśmy skuwać kawałek, bo płytki zostały źle ponumerowane w fabryce - opowiada Adam Budziaszek.

Dodaje, że początkowo mozaikę układali we dwóch. W końcowym etapie prac, gdy termin oddania się zbliżał, ekipa liczyła siedem osób. Dziś 72-letni krakowianin jest najprawdopodobniej ostatnim żyjącym majstrem, który brał udział w pracach nad dziełem sprzed niemal pół wieku.

Kilka dni temu budynek Biprostalu oddano po generalnym remoncie, w trakcie którego renowacji została poddana także licząca ok. 670 metrów kwadratowych mozaika.

Marcin Warszawski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski