Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemen: "Mourner's Rhapsody"

Redakcja
W listopadzie 1973 roku Czesław Niemen wyjechał do USA, gdzie przystąpił do pracy nad krążkiem, który miał - z pewnością tak sobie marzył! - wprowadzić go do światowej elity artystów tworzących ambitnego rocka.

Jerzy Skarżyński "Radio Kraków": NIEZAPOMNIANE PŁYTY POLSKIEGO ROCKA (8suplement)

Aby powstający longplay zabłysnął nie tylko jego talentem wokalnym i kompozytorskim, Niemen pozyskał (sądzę, że dzięki dawnej przyjaźni, z wtedy już działającym i popularnym w USA Michałem Urbaniakiem) do rejestracji płyty wspaniałych oraz utytułowanych instrumentalistów z kręgu jazz-rocka, z gwiazdami Mahavishnu Orchestry Johna McLaughlina - Janem Hammerem (bębny) i Rickiem Lairdem (bas) na czele. A propos pierwszego z nich warto wspomnieć, że ten uciekinier z Czechosłowacji na co dzień, w zespole McLaughlina, grał nie na perkusji, lecz na instrumentach klawiszowych! Poza nimi Polakowi w studiu pomogli także: pięknie grający na skrzypcach Urbaniak; słynny jazzowy gitarzysta John Abercrombie; pianista wspaniale używający fortepianu elektrycznego Fendera - Don Grolnik; dmuchający w flet Seldon Powell; podgrywający w jednym utworze na "wiośle" Steve Khan, używający pudła (gitara akustyczna) Carl Robinowitz i trójka śpiewaków: Erin Dickens, Gail Kantor, Tasha Thomas oraz świetnie śpiewający w "Mourner's..." kierowany przez Howarda Robertsa chór.

39-min płytę zaczyna tęskna i bardzo piękna pieśń "Lilacs And Champagne". Czesław Niemen śpiewa przeszywającym, pełnym depresji głosem i efektownie gra na moogu. Równie intrygująco brzmią skrzypce Urbaniaka i nieco soulowy chórek. Następnie pojawiają się flet i Fender, które wprowadzają w liryczne (bajkowe, a może świątecznie-choinkowe) "I've Got No One Who Needs Me". W środku jest nieco orientalnie. Pycha. Trójka - "I Search For Love" - to dla odmiany brawurowy, precyzyjnie zagrany pierwowzór nagranego później na płycie "Aerolit" tematu "Smutny Ktoś i biedny Nikt". Świetne. "Baby M" (4), to nieco folkowa ballada z cieplutkimi wokalami trójki Dickens-Kantor-Thomas. Natomiast w piątym (kiedyś ostatnim na stronie "A") - "Inside I'm Dying" - jest dość wzniośle i hipnotycznie, a ozdabia go świetnymi partiami na gitarze Abercrombie.

Druga połowa płyty to anglojęzyczna wersja "Bema pamięci rapsodu - żałobnego". Inny, skrócony wobec oryginału wstęp, po którym w piątej minucie pojawia się głos. Shadow... Co ważne (bo robi mniejsze wrażenie) nie tak hipnotycznie, jak na polskiej płycie gra perkusista. Stąd kondukt nie idzie aż tak miarowo. W sumie to jednak właściwie nieważne - bowiem tak naprawdę liczy się śpiew. I Jego - Czesława Niemena i ich - chórzystów. Ciary, ciary, ciary. Reszta niech pozostanie milczeniem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski