Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemowlę w oknie życia

Marcin Golec, Robert Gąsiorek
Siostra Antonia Piekarz, słysząc alarm w oknie życia, jako pierwsza przybiegła na miejsce. Zastała w nim kilkudniowe dziecko. Chłopczyk o imieniu Leszek jest cały i zdrowy. Teraz trafi do adopcji.
Siostra Antonia Piekarz, słysząc alarm w oknie życia, jako pierwsza przybiegła na miejsce. Zastała w nim kilkudniowe dziecko. Chłopczyk o imieniu Leszek jest cały i zdrowy. Teraz trafi do adopcji. Fot. Marcin Golec
Tarnów. Kilkudniowego chłopczyka zostawiono w oknie życia w Tarnowie. Dziecko jest całe i zdrowe. Policja szuka matki i chce jej postawić zarzut porzucenia, choć to wypacza samą ideę takiego okna i może skutkować porzucaniem niechcianych dzieci na pastwę losu.

Gdy w pomieszczeniach sióstr Józefitek w Tarnowie rozległy się dzwonki alarmowe, zakonnice właśnie rozpoczynały kolację. Alarm to sygnał, że zostało otwarte okno życia. Zwykle jednak są to wezwania fałszywe. Tym razem było inaczej. Siostra Antonia Piekarz, która jako pierwsza dotarła na miejsce, znalazła tam kilkudniowe niemowlę.

Zadbane i zdrowe
- Nie płakało. Było zadbane, dobrze ubrane, zawinięte w becik. Obok leżała karteczka z informacją, że maluszek ma na imię Leszek - relacjonuje siostra Antonia. - Rodzice prosili w liście o zaopiekowanie się dzieckiem. Od razu zajęłyśmy się noworodkiem.

Natychmiast powiadomiono pogotowie ratunkowe oraz pogotowie opiekuńcze. To standardowa procedura w takich przypadkach. Noworodek został przewieziony do Szpitala Wojewódzkiego im. św. Łukasza w Tarnowie. Trafił na oddział dziecięcy.

Nieżyciowe przepisy
- Dziecko zostało objęte troskliwą opieką. Przeprowadzono wszelkie niezbędne badania. To konieczność. Musimy być pewni, że niemowlęciu nic nie dolega - mówi Damian Mika, rzecznik szpitala. - Na szczęście noworodek jest zdrowy. Pozostanie w naszej placówce aż do momentu wydania decyzji przez sąd rodzinny.

Mimo że matka dziecka skorzystała z okna życia i nie zrobiła chłopcu krzywdy, sprawę wzięła na tapetę tarnowska policja. Nadgorliwość?

- Funkcjonariusze sprawdzają oddziały położnicze okolicznych szpitali. To najprostsza droga do ustalenia personaliów matki. Rozpoczęli także pracę operacyjną w terenie - mówi Paulina Stypka, rzeczniczka tarnowskiej policji. - Musimy szukać matki, bo takie są przepisy.

W grę wchodzi zarzut porzucenia małoletniego, za co grożą nawet 3 lata więzienia. Dla wielu to nadgorliwość policji i wypaczenie samej idei okna życia. - W moim przekonaniu te przepisy są absurdalne. Bo skoro matki mogą oddać dziecko do okna życia, to dlaczego mają być za to ścigane? - zastanawia się siostra Antonia.

Leszek trafił do zakonnic we wtorek po godzinie 18. Teraz czeka na adopcję.

Siostry w pogotowiu
Dzwonki alarmowe w oknie życia słychać często. W przytłaczającej większości są to jednak głupie żarty. Przechodnie często dla zabawy otwierają okno, testując reakcję sióstr. Kilka miesięcy temu jedna z józefitek znalazła… bezdomnego, który mimo niewielkiej przestrzeni postanowił tu właśnie znaleźć miejsce na odpoczynek.

- Mimo wszystko za każdym razem sprawdzamy, czy alarm jest prawdziwy. Nie możemy pozwolić na to, by dziecko zbyt długo czekało na naszą pomoc. Dlatego zareagowałyśmy od razu - dodaje siostra Antonia. - Cieszę się, że ta kobieta zdecydowała się oddać maluszka do nas, a nie porzucić go nie wiadomo gdzie.

Trzeci przypadek w tarnowskim oknie
- To nie jest tak, że modlimy się o to, by dzwonek alarmowy rozbrzmiewał każdego dnia. Ale cieszymy się, że znów daliśmy szansę dziecku na życie - mówi ks. Piotr Grzanka, wicedyrektor tarnowskiego Caritasu. - Jesteśmy gotowi przez całą dobę. Mamy odpowiednie zaplecze medyczne i techniczne. Na dzieci czeka specjalne, podgrzewane łóżeczko oraz nieustannie dyżurujące siostry - zapewnia.

Okno życia u sióstr józefitek w Tarnowie funkcjonuje od 2009 roku. Do tej pory za jego pośrednictwem oddano troje dzieci.

Zostawione dzieci

Pierwszy przypadek pozostawienia dziecka u sióstr józefitek w Tarnowie miał miejsce w 2010 roku. Młoda mieszkanka Powiśla zostawiła półroczną córeczkę. Nie skorzystała z okna życia, ale na progu furty położyła niemowlę i jego dokumenty. Zadzwoniła do furty domu zakonnego i nim siostry otworzyły, odeszła. Krótko potem zdecydowała się jednak odzyskać córkę.

W 2013 roku po raz pierwszy dziecko zostawiono w oknie życia. W kwietniowy wieczór siostry zaalarmował odgłos dzwonków. Zakonnice pobiegły do pomieszczenia, gdzie znajduje się okno. Na kocyku leżał dzidziuś zawinięty w becik.

Biologiczna matka, która zdecydowała się w taki sposób porzucić dziecko, zostawiła jeszcze reklamówkę z butelką do karmienia. Nikt kobiety nie widział, nie zostawiła też żadnego listu. Noworodek trafił do Szpitala im. św. Łukasza w Tarnowie. Jego stan był dobry, a dziecko było zadbane. Policja, która badała sprawę, nie stwierdziła, by ktoś się nad dzieckiem znęcał.

Dalszy los tego malucha nie może być ujawniony. Najprawdopodobniej przebywa teraz u rodziny zastępczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski