Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nienarodzone jeszcze dzieci potrzebują szczepionki emocjonalnej

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Agnieszka Wódz i Paulina Kołosowska pomagają rodzicom budować więź z dzieckiem przed jego urodzeniem
Agnieszka Wódz i Paulina Kołosowska pomagają rodzicom budować więź z dzieckiem przed jego urodzeniem Fot. Anna Kaczmarz
Inicjatywa. Agnieszka i Paulina postanowiły pomóc młodym parom w przygotowaniach do świadomego, mądrego rodzicielstwa. Uczą jak rozmawiać z maluszkami w łonie mamy, zrozumieć ich i swoje potrzeby oraz jak oswoić lęk przed nadchodzącymi zmianami i zadaniami.

Agnieszka Wódz, mama 12-letnich bliźniaków Marcina i Igora oraz 3-letniego Kajtusia przyznaje, że do macierzyństwa była nieprzygotowana. Po drugim porodzie (choć już miała doświadczenie), przeżyła głęboki kryzys. - Byłam koszmarnie zmęczona, nic mi nie wychodziło - opowiada. - Brakowało mi wiedzy o tym, jak pogodzić potrzeby mojego dziecka, moje i całej mojej rodziny. Nie rozumiałam, że to naturalny stan. Nikt mnie do tego nie przygotował. Nie podpowiedział jak sobie poradzić.

Dzięki pomocy męża i synów stanęła na nogi, zaczęła na nowo cieszyć się macierzyństwem, ale to przykre doświadczenie uświadomiło jej, że nie jest jedyną mamą z tym problemem i, że nikt o tym nie uczy.

- Młode kobiety patrzą na macierzyństwo przez pryzmat kolorowych reklam, na których dzieci są słodkie i uśmiechnięte. A macierzyństwo wcale nie jest takie różowe, będą upadki, zwłaszcza gdy obok nie ma babci do pomocy, i z wszystkim trzeba sobie radzić samemu - mówi pani Agnieszka.

Wspólnie z zaprzyjaźnioną psycholożką Pauliną Kołosowską postanowiły założyć fundację, która pomoże przyszłym rodzicom w takich sytuacjach. - Naszą misją było aby szoku pourodzeniowego było jak najmniej, a macierzyństwo przebiegało bardzo spokojnie - wyjaśnia pomysłodawczyni fundacji „Będziemy Rodzicami”.

- Uznałyśmy, że w dużych, akademickich miastach mnóstwo jest młodych par mieszkających z dala od domów rodzinnych - dodaje pani psycholog. - Fundacja ma przygotować rodziców do nowej roli proponując nowatorską szkołę rodzenia z nauką rozmowy z nienarodzonym dzieckiem, warsztaty, konsultacje, a nawet przygotowanie do porodu bez bólu. A do tego proponujemy otwarte grupy na facebooku, bloga i stały kontakt, przed i po porodzie. Nie zostawiamy rodziców także później - opowiadają założycielki fundacji.

Rozmowa z dzieckiem w brzuchu

Paulina Kołosowska ukończyła psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, specjalizuje się w psychologii prenatalnej. - Na spotkaniach z rodzicami jestem głosem dziecka - zaznacza. - I to już od 16 tygodnia ciąży. Uzmysławiam im co w danej chwili dziecko może czuć.

Rodzice przychodzą do alternatywnej szkoły rodzenia na zajęcia grupowe lub indywidualne. Zamykają oczy i wizualizują sobie swoje maleństwo. Koncentrują się na sygnałach z wnętrza ciała mamy. To czasami jest nagle pojawiająca się myśl lub kolor. - Tak komunikują się z nami dzieci w łonie mamy - wyjaśnia pani psycholog.

Prosi też aby rodzice narysowali to co sobie wyobrazili. - To dość niesamowite, ale ich rysunki są bardzo do siebie podobne, korzystają nawet z tych samych kolorów kredek - śmieją się obie panie.

Rodzice mają każdego dnia witać się ze swymi dziećmi, tłumaczyć im co dziś będą robić, gdzie idą, z kim się spotkają, czy mogą się zdenerwować w danym miejscu, czy też będzie przyjemnie. To pozwala stworzyć więź z dzieckiem od samego początku. To także sposób na oswajanie stresu. Dziecko nie ma filtrów. Jeśli mama się denerwuje, denerwuje się także dziecko. Ono czuje to samo co mama. Dziecko nie rozumie dlaczego. Jeśli mama komunikuje się z dzieckiem to potrafi je uspokoić. A jak się okazuje to zostaje w pamięci prenatalnej.

To udowodnione, że dziecko od poczęcia do pierwszego roku życia odczuwa cały ogrom traum. Przygnębienie mamy, jej stresy, lęki. Potem także traumę odrzucenia, samotności, braku akceptacji, np. gdy rodzice dowiadują się po USG, że na świat przyjedzie syn, a nie dziewczynka jak sobie życzyli, rodzaj porodu też ma wpływ. To wszystko ma wpływ na zdrowie maluszka, jego wagę i zachowanie.

Okazuje się, że od piątego miesiąca płodu powinien do niego mówić ojciec. Na tym etapie rozwoju dziecko lepiej słyszy dźwięki wydawane przez panów. Założycielki fundacji radzą więc aby od tego momentu to tatuś czytał maleństwu w brzuchu.

Kontakt jak szczepionka emocjonalna

- Rozmowa z nienarodzonym dzieckiem jest bardzo ważna. W ten sposób rodzice każdego dnia skupiają się na swym dziecku, oswajają swe i jego lęki, tym samym podnoszą odporność na stres u dziecka - wyjaśnia Paulina Kołosowska. - Nazywamy to szczepionką emocjonalną. Nie da się jej przedawkować.

Jak to zaprocentuje w przyszłości? - Sama ciąża jest przyjemniejsza, nabieramy wtedy większego spokoju, to komfort, odczucie dobrostanu - tłumaczy pani Agnieszka.

- A sam poród okazuje się łatwiejszy, krótszy i świadomy, jest mniej cesarskich cięć - dodaje pani Paulina. - Dziecko zostaje przygotowane do przyjścia na świat. Ma mniejszy lęk. W czasie porodu też prosimy rodziców o kontakt z dzieckiem. Gdy się urodzi, powinni je przywitać, nawiązać z nim kontakt wzrokowy. Ono rozpozna ich głosy. Będzie spokojniejsze.

Jak przekonują obie panie dziecko, z którym był kontakt w czasie ciąży, jest pewniejsze siebie, łatwiej radzi sobie z trudami życia.

Praca z świeżo upieczonymi rodzicami

Fundacja nie zostawia mamy i taty po porodzie. - Z kontaktu z nami korzysta 90 procent naszych podopiecznych. Dajemy im dwie platformy porozumienia. Pierwsza - internetowa, a druga w realu. To grupy wsparcia. Tutaj mogą między sobą wymieniać informację. Jeśli mają pytania eksperckie pomagamy uzyskać odpowiedzi (od położnych, psychologa, fizjoterapeuty czy lekarza). Mogą też przyjść do nas na spotkania raz w miesiącu i między sobą lub z nami omówić wszystkie rodzące się wątpliwości, problemy - dodaje pani Agnieszka.

Wtedy rodzice przychodzą z dziećmi. Często ze zdumieniem odkrywają, że mają dokładnie te same kłopoty. Ponieważ dzieci są w różnym wieku, mogą poobserować jak się rozwijają, co już potrafią, a czego jeszcze nie. Wychodzą z ulgą, że to co ich martwiło jest zupełnie normalne.

- Zdarza się, że przychodzi młoda mama i z oczu leją się jej łzy, jest tak wyczerpana - opowiada pani Agnieszka. - Ciągle funkcjonuje w Polsce to, że mamy nie potrafią zadbać o siebie. Najpierw stawiają potrzeby dziecka, domu, męża i rodziny. Matki są na końcu tej piramidy. My staramy się tę kolejność odwrócić. Jeśli mama będzie wyspana i zadowolona - zadbana i szczęśliwa będzie cała jej rodzina.

Pani Agnieszka porównuje to do sytuacji awaryjnej w samolocie: „Coś się dzieje, wypadają maski tlenowe, to najpierw matka ma założyć maskę, dopiero potem dziecko, bo gdyby matka nie zdążyła jej założyć, to dziecko samo tego nie zrobi.”

- Bywa, że tata dzwoni i informuje, że jego żona ma kryzys. Kobiety się do tego raczej nie przyznają. To szybciej potrafi wyłapać mężczyzna - mówi pani Agnieszka. - Jeśli powodem kryzysu jest zmęczenie doradzamy, aby wziąć kogoś do pomocy. Tak można szybko opanować sytuację.

- Naszą fundację wyróżnia też to, że my jesteśmy stale do pomocy. Organizujemy tematyczne warsztaty. Nasi podopieczni się znają, też sobie doradzają - mówi pani Paulina. - Tym bardziej, że obecne społeczeństwo jest przeładowane informacjami. W googlach znajdą mnóstwo „dobrych rad”. Ale nie umieją słuchać instynktu. Radzimy im aby nie czytali już książek. Przypominamy, że powinni korzystać ze swoich zasobów wiedzy.

Chodzi np. o odczucie kiedy pierwszy raz wyjść z dzieckiem na spacer. Matka czuje, że maluch jest już gotowy i chce wyjść, a tu nagle spotyka się z krytyką od własnej mamy, od sąsiadki, od innych kobiet w internecie, że za wcześnie. Powstaje wewnętrzy konflikt i rodzi się stres.

- Oczywiście mogą skorzystać z rad, ale podstawową wiedzę na temat rodzicielstwa mają w sobie. Najważniejsze aby byli spójni i żyli w zgodzie z sobą - to jest najlepszy wybór - wyjaśnia pani psycholog.

Mamy zachwycone

Marta Ślusarczyk, mama 7-miesięcznego Fryderyka o niezwykłej szkole rodzenia dowiedziała się w warzywniaku. - Tam robiła też zakupy pani Agnieszka Wódz i właściciele podali mi jej numer - opowiada. - Projekt Będziemy Rodzicami mnie i męża zachwycił. To było to czego szukałam. Tradycyjne szkoły rodzenia uczą tylko techniki porodu i podstawowej opieki nad noworodkiem. Tutaj potraktowano temat rodzicielstwa kompleksowo.

Pani Marta dodaje, że dzięki szkoleniom, jechała do porodu spokojna i szczęśliwa. To miało być przecież pierwsze spotkanie z synkiem. - Byliśmy przygotowani na każdą sytuację jaka się może wydarzyć. Także dziś jesteśmy zaopiekowani - śmieje się.

W podobnym tonie wypowiadają się także inne mamy biorące udział w projekcie fundacji. Radzą przyszłym rodzicom aby skorzystali z dni otwartych w „Będziemy rodzicami”, ul. Konarskiego 48/2. Najbliższe odbędą się 7 października (godz. 17.30 - 19.30) i 8 października (godz. 10-12). Więcej o fundacji można przeczytać na str. www.bedziemyrodzicami.pl

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski