Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawni i ich rodziny zawieszają protest w Sejmie

Dorota Kowalska
Bartek Syta
Opuszczają Sejm, ale udało im się wiele. Zwrócili uwagę na sytuację osób niepełnosprawnych w Polsce, bo media jeszcze nigdy nie pisały o nich tak wiele. Może dlatego przed parlamentem witał ich tłum, dla którego są bohaterami.

Jak przyznają, bały się o zdrowie i życie swoje, a przede wszystkim swoich dzieci, dlatego w 40. dniu zdecydowały o zawieszeniu protestu w Sejmie. Matki razem ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi opuściły wczoraj parlament. Witał ich tłum, w którym znalazły się Janina Ochojska i Wanda Traczyk-Stawska, od tygodni wspierające protestujących.

Po wyjściu z Sejmu Iwona Hartwich, nieformalna liderka protestujących, podkreślała, że przez ostatnie 40 dni protestujący byli świadkami „pogardy ze strony obecnego rządu”.

CZYTAJ TAKŻE: Protest niepełnosprawnych zawieszony. "Zawieszamy protest po 40 dniach walki, pogardy i upokorzeń ze strony rządu"

- Nigdy nie zrozumiemy, że osoby niepełnosprawne skazuje się na życie w biedzie i ubóstwie - mówiła. I dodała, że „rząd nie chce pomóc najsłabszej grupie społecznej”. Mocne słowa padały też pod adresem marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który robił wszystko, aby zniechęcić protestujących do kontynuacji protestu, jego metody często były określane mianem „nieludzkich”, a nawet „barbarzyńskich”.

Ale też w ciągu ostatnich dni sytuacja powoli zaczynała się wymykać spod kontroli. Decyzją marszałka Kuchcińskiego dwóm niepełnosprawnym odmówiono prawa do spacerów, między protestującymi a strażą marszałkowską coraz częściej dochodziło do nieporozumień.

Od piątku Kancelaria Sejmu, tłumacząc się względami bezpieczeństwa, bo też w Sejmie trwa Zgromadzenie Parlamentarne NATO, praktycznie odcięła niepełnosprawnych od świata. Dziennikarze, którzy towarzyszyli protestującym, zostali wyproszeni z Sejmu, poza tym niepełnosprawnym ograniczono dostęp do wind, którymi jeździli do łazienek. Palącym opiekunom przez wiele godzin odmawiano wyjścia do palarni. Wcześniej straż marszałkowska uniemożliwiła kobietom zawieszenie transparentu „Polskie niepełnosprawne dzieci błagają o godziwe życie”, który miał zwrócić uwagę na ich postulaty zagranicznym gościom przybyłym na Zgromadzenie Parlamentarne NATO. Po otworzeniu okna natychmiast pojawili się strażnicy, którzy nalegali na jego zamknięcie ze względów bezpieczeństwa. Doszło do przepychanek.

- Robi mi pan krzywdę, niech pan mnie nie dotyka, proszę odejść! - krzyczała jedna z protestujących, kiedy przedstawiciel sejmowej służby porządkowej nie dopuszczał jej do okna. - W jakim kraju żyjemy, to naprawdę wstyd i hańba dla całego narodu. Walczy się z niepełnosprawnymi, z najsłabszą grupą społeczną - dodała inna.

Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestowali w Sejmie wraz z podopiecznymi od 18 kwietnia i domagali się realizacji dwóch głównych postulatów. Jednym było wprowadzenie dodatku „na życie” dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 zł miesięcznie. Drugi postulat to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. W tej sprawie rząd przyjął już projekt ustawy, zgodnie z którą świadczenie wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września 2018 r.

CZYTAJ TAKŻE: PSL, Nowoczesna, Kukiz'15, Unia Europejskich Demokratów i Partia Razem podpisały „Pakt solidarnościowy” dla niepełnosprawnych

Niestety, rząd nie chciał spełnić postulatu pierwszego, zaproponował za to zniesienie okresów użytkowania i ograniczeń dotyczących liczby wyrobów medycznych, bezkolejkowe korzystanie ze świadczeń zdrowotnych i usług farmaceutycznych oraz umożliwienie osobom o znacznym stopniu niepełnosprawności po 18. roku życia korzystania ze świadczeń specjalistycznych bez skierowania do każdego specjalisty. Innymi słowy - zaproponował 520 zł dodatku „rzeczowego”, a nie „pieniężnego” na rehabilitację, tak jak chcieli tego protestujący. Na to nie było zgody tych drugich.

- Chodzi o to, żeby nasze dzieci miały 500 zł w portfelach na życie - komentowała Iwona Hartwich. - Mówiliśmy o tym od początku. Propozycja rządu to manipulacja, bo zaproponowano nam 500 zł nie jako dodatek pieniężny, tylko rzeczowy. Niepełnosprawnym jest potrzebna żywa gotówka, dodatek do renty socjalnej. Postulat 500 zł dodatku nie został spełniony, dlatego apelujemy o pomoc do pana prezydenta, do prezesa Kaczyńskiego - dodała.

Protestujący wyszli zatem z propozycją, aby dodatek był wprowadzany systematycznie - 300 zł od czerwca 2018 r., 400 zł od stycznia 2019 r., a 500 zł od stycznia 2020 r. Jak dotąd protestujący nie ujawnili, na czym miałby polegać przygotowywany kompromis w tej sprawie. Ale na to także nie było zgody rządu.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w ciągu tych czterdziestu dni w Sejmie, oprócz minister Elżbiety Rafalskiej negocjującej z protestującymi, pojawili się także premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda, ale te wizyty nie skończyły się kompromisem.

Niepełnosprawnych wspierali ludzie z całej Polski, kilka dni temu odwiedził ich także Lech Wałęsa. Janina Ochojska, która zaproponowała nawet, że podejmie się negocjacji z rządem, i Wanda Traczyk-Stawska nie zostały wpuszczone do Sejmu.

Trudno powiedzieć, jak protest niepełnosprawnych wpłynie na notowania partii rządzącej. Większość komentatorów sceny politycznej, nawet tych przychylnych rządowi, uważa, że nie przysporzy mu sympatii. Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich 40 dni ze strony polityków PiS padały pod adresem osób protestujących słowa, które nigdy paść nie powinny. Jak podkreślają politycy opozycji, ale nie tylko, PiS szedł do wyborów, obiecując pomoc najsłabszym. Rząd Beaty Szydło, a potem Mateusza Morawieckiego wprowadził w życie program „500 Plus”, potem tak zwane piórnikowe, czyli 300 zł wyprawki szkolnej dla każdego dziecka. Pieniądze dostali wszyscy, nawet osoby zamożne, którym nie były one niezbędne. Tymczasem zabrakło pieniędzy dla tych, którzy ich najbardziej potrzebują.

- Po 40 dniach walki o godne życie naszych niepełnosprawnych dzieci, po 40 dniach pogardy zawieszamy protest. Rząd nie jest gotowy do dialogu, ale monologu. Nigdy nie zrozumiemy, dlaczego obecna władza nie chciała pomóc niepełnosprawnym skromną kwotą 500 zł - stwierdziła wczoraj w oficjalnym oświadczeniu liderka protestu.

Podkreślano brak empatii ze strony rządu. „Maska spadła” - powtarzali politycy opozycji, sami protestujący i osoby wspierające protest.

Jednak 40 dni w Sejmie nie poszło na marne. Protestujący skutecznie zwrócili uwagę na sytuację niepełnosprawnych w Polsce.

- Będziemy kontynuowali tę walkę. Nie przychodzi mi inne słowo do głowy. Bardzo nie lubię słowa „walka”, ale musi dojść do zmiany. Wyjście protestujących z Sejmu na pewno nie kończy samego protestu i rozmów z rządem na temat zmian, jakie muszą zajść. Zresztą, rząd nie ma za wiele do zrobienia - mówiła wczoraj w TVN 24 Janina Ochojska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niepełnosprawni i ich rodziny zawieszają protest w Sejmie - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski