18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepojęte przywileje na koszt podatników

ZBIGNIEW BARTUŚ
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
KONTROWERSJE. Rząd chce sięgnąć po miliardy OFE, a znacznie więcej wydaje na niezrozumiałe uprawnienia górników, mundurowych, rolników, sędziów...

Fot. Archiwum

Kiedy ministrowie stawiali ostatnie przecinki w propozycjach zmian w systemie emerytalnym, pracownicy służb mundurowych (policjanci, strażacy, strażnicy, pogranicznicy...) zaostrzali protest przeciwko bezpodstawnemu, ich zdaniem, planowi obniżenia zasiłków chorobowych. Zwykły Polak na L-4 dostaje 80 proc. wynagrodzenia, a oni chcą mieć, jak dotąd, 100 proc.

- Ten przywilej jest nie tylko niesprawiedliwy i kosztowny dla budżetu państwa, ale i skłania do kombinowania, oszukiwania - podkreśla prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.

Komentując środowe "trzy warianty" rządu, ekonomiści wskazywali zgodnie, że nie chodzi wcale o zapewnienie wyższych świadczeń przyszłym emerytom, tylko załatanie gigantycznej dziury w budżecie państwa, rosnącej m.in. z powodu niesprawiedliwych przywilejów. Takich, jak 100 proc. chorobowego mundurowych.

Jak informuje wiceszef MSW, Stanisław Rakoczy, codziennie na zwolnieniu lekarskim przebywa 6 tys. ze 100 tys. policjantów; odsetek chorych jest dwa razy wyższy niż wśród ubezpieczonych w ZUS. A to tylko mały ułamek kosztów licznych przywilejów tej grupy.

Wprowadzona niedawno reforma emerytur i rent mundurowych obejmuje wyłącznie nowo przyjętych do służby - "starych" obowiązują dotychczasowe zasady, czyli emerytem moż- na zostać grubo przed czterdziestką. Również renty wylicza się tu w taki sposób, że - w przeciwieństwie do rent zwykłych Polaków - są one znacznie wyższe od emerytur; dlatego pobiera je aż 74 tys. mundurowych, w tym 40 tys. policjantów. Wydatki z tego tytułu rosną co roku o 30 mln zł.

- Łącznie takie przywileje kosztują budżet państwa dużo więcej niż wynosi refundacja składki do OFE, po którą chce sięgnąć rząd - mówi prof. Gomułka. Bo mundurowi to tylko jedna z preferowanych grup.

W swych "Rekomendacjach dla rządu" eksperci BCC (i nie tylko oni) po raz kolejny akcentują konieczność reformy emerytur górniczych. Choć czasy i warunki pracy się zmieniły, górnik może przejść na emeryturę po 25 latach pracy pod ziemią albo w wieku 50 lat, jeśli przepracował 15 lat pod ziemią i 10 w "równorzędnej pracy górniczej". Większość górników przechodzi na świadczenie przed pięćdziesiątką. Zachęca do tego świetny mnożnik: każdy rok pracy liczy się jak 1,8 roku. Czyli po 25 latach dostaje się taką emeryturę, jakby się pracowało 45. W efekcie emerytura 50-letniego górnika wynosi 3,5 tys. zł i jest dwa razy wyższa od emerytury 65-latka ubezpieczonego w ZUS (renta nawet trzy razy wyższa!). Ale to ten drugi finansuje przez całe życie górniczy przywilej. Dlaczego?

- Za PRL-u można to było tłumaczyć znaczeniem węgla dla gospodarki. Żeby kopalnie miały dość pracowników, trzeba było ludzi czymś zachęcić. Ale dzisiaj? Przy 14-proc. bezrobociu i pensjach w górnictwie sięgających 7 tys. zł? - dziwi się prof. Gomułka. - Jedynym wytłumaczeniem jest siła związków zawodowych i strach polityków.
61-letni Grzegorz Szczepański, murarz, tynkarz i kafelkarz, spędził wczoraj na krakowskiej budowie 11 godzin. Tak jest przez cały sezon. Zimą wyjeżdża robić łazienki Włochom. Zarabia na starość, bo choć na ZUS płaci od 43 lat, to według ostatnich wyliczeń może liczyć na ok. 1700 zł emerytury.

- Przedsiębiorca, który musi płacić ZUS niezależnie od tego, czy zarabia, czy nie, dostaje po 40 latach pracy 1100 złotych - wylicza Andrzej Tutajewski, prezes Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych. - Z doświadczenia wiem, że przedsiębiorca pracuje do końca swych dni.

Przeciętny etatowy pracownik prywatnej firmy czy przedsiębiorca wydaje na sfinansowanie cudzych przywilejów ponad 2,5 tys. zł rocznie.

Siła i niesprawiedliwość

Niedawno przeciętny polski emeryt mógł liczyć na świadczenie w wysokości 55 proc. ostatniej pensji. Dziś - na dużo mniej niż połowę. Ale są tacy, którzy jego kosztem dostają znacznie więcej

Polska stoi u progu katastrofy demograficznej. Nasz wskaźnik dzietności należy do najniższych na świecie (212. miejsce wśród 224 krajów). - W dodatku 1,75 mln Polaków przebywa za granicą ponad rok - mówi prof. Stanisław Gomułka z BCC. Za parę lat nie będzie miał kto sfinansować emerytur. Budżet państwa, który tylko w tym roku dopłaci do ZUS i KRUS 52 mld zł, tego nie wytrzyma.

Zdaniem głównego ekonomisty BCC trzeba więc znaleźć środki na wieloletnią politykę demograficzną, a przede wszystkim objąć publiczną ochroną tworzenia miejsc pracy osoby z pokolenia 25+, żeby przestały opuszczać kraj. Ale pieniędzy na to nie ma, bo finansujemy przywileje, wywalczone i bronione siłą przez kilka grup.

- Są one niesprawiedliwe i nie do sfinansowania w bliskiej perspektywie, więc jeśli politycy nic nie zrobią, będą musieli podnieść składki i podatki reszcie obywateli - mówi profesor.

Ponad połowa mundurowych emerytów nie ma 60 lat, a jedna szósta nawet 50. Ich świadczenia wylicza się na preferencyjnych zasadach - może to być nawet 75 proc. ostatniej pensji. Ponadto wszyscy mają dodatek mundurowy - 2100 zł rocznie, zwrot pieniędzy za dojazd do pracy i (na razie) 100 proc. chorobowego. Bronią swoich przywilejów, zwracając uwagę, że nie obejmują ich dobrodziejstwa Kodeksu pracy. - Dwie trzecie służby pełnimy w godzinach wieczorowo-nocnych, niezależnie od warunków atmosferycznych oraz w dni ustawowo wolne, nie otrzymujemy za to dodatków, ani wynagrodzenia za godziny nadliczbowe - wylicza Janusz Łabuz, szef małopolskiego ZZ Policjantów.

Sędziowie i prokuratorzy w ogóle nie płacą składek emerytalnych (co podnosi im pensję netto), a świadczenia na starość wypłaca im budżet państwa. Jest to 75 proc. ostatniego wynagrodzenia, czyli cztery razy więcej, niż wynosi średnia emerytura z ZUS (prokurator zarabia od 5,4 do 10,7 tys. zł na rękę).

Kosztowne są także inne przywileje, jak korzystne pożyczki, wydłużone urlopy i długie płatne urlopy na poratowanie zdrowia (chętnie brane przez prokuratorów i nauczycieli), dodatki stażowe i za wysługę lat, premie jubileuszowe oraz obowiązujące w całej sferze publicznej trzynastki (górnicy mają nawet czternastki).
- Zabawne, że nazywa się je premią z zysku. Gdzie tam jest zysk? - pyta Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Dochodzą do tego inne bonusy, niefinansowane bezpośrednio z kieszeni podatnika, tylko z kasy państwowych firm, jak deputaty węglowe dla górników (8 ton dla pracownika i 3 tony dla emeryta) i kolejarzy (ekwiwalent za 1,8 tony), albo darmowe lub ulgowe przejazdy komunikacją. Z tych ostatnich korzystają nie tylko kolejarze, ale i parlamentarzyści, policjanci, żołnierze, strażacy, sędziowie, prokuratorzy i nauczyciele.

Tym ostatnim wszyscy zazdroszczą krótkiej pracy (choć sami pedagodzy wyliczyli niedawno, że harują po 50 godzin tygodniowo) i długich wakacji. W 2012 r. przysługiwały im 54 dni wolnego, nie licząc weekendów. Ministerstwo Edukacji chce skrócić ten czas do 47 dni.

ZBIGNIEW BARTUŚ, BAN

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski