Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepołomice – marka sama w sobie

Redakcja
Rozmowa z Romanem Ptakiem, burmistrzem Niepołomic

Gminy są wciąż oceniane za dochody, inwestycje, ale i wyniki nauki młodzieży czy czytelnictwo. Czuje się Pan odpowiedzialny za to, ile książek mieszkańcy czytają?

– Po ostatnich pogodowych niespodziankach i dyżurach, podczas których przyjmuję mieszkańców, to mam wrażenie, że jestem odpowiedzialny za wszystko. Jeśli sąsiad sąsiadowi zakopał przepust, to kto jest odpowiedzialny? Gmina. Albo rowy są niedrożne przy posesjach, to kto jest odpowiedzialny? Gmina. Więc za czytelnictwo też mogę być odpowiedzialny.

Rozumiem, że zależy Panu na rozwoju bibliotek?

– Tak. Co roku przeznaczamy niemałe pieniądze w budżecie na utrzymanie bibliotek, ich rozwój. Za ciągłą wymianą bazy idą zabiegi pani dyrektor, żeby księgozbiór był aktualny. Z drugiej strony zaangażowanie się bibliotek w organizację spotkań z pisarzami, publicystami, ciekawymi osobami. Odczyty, wieczorki, prelekcje są kierowane do różnych grup dorosłych i dzieci. Wydaje mi się, że w Niepołomicach jakaś moda na czytanie jest.

Sam Pan po książkę idzie do biblioteki czy księgarni?

– Jeśli coś potrzebuję przeczytać, to raczej kupuję książkę.

W rozwoju gminy znaczenie ma też nauka dzieci i młodzieży. Trzeba im stworzyć dobre warunki.

– Wiadomo, że gmina dostaje subwencje, ale cała oświata kosztuje nas 35 mln zł, z tego 15 mln musi dać gmina. Są przedszkola samorządowe i prywatne, w których organ prowadzący także otrzymuje dotacje z gminy. U nas szkoły podstawowe są na wysokim poziomie, wyposażone w sale gimnastyczne i pomoce dydaktyczne. Funkcjonują małe szkoły, których nie mamy w planach likwidować. Działają także niepubliczne gimnazja. Dla nas to powód do dumy, bo obok jednego publicznego gimnazjum są cztery inne, prowadzone przez stowarzyszenia. To się sprawdza.

Wyniki testów gimnazjalistów czy szóstoklasistów wypadają dobrze. Uczniowie są zmobilizowani?

– No tak, ja się bardzo cieszę, jeśli dobrze wypadają. Ale też cenne jest to, że szkoły występują o jakieś środki zewnętrzne na swoje projekty. Gmina bardzo chętnie dokłada do tych przedsięwzięć. Cieszę się z inicjatyw pracowników placówek oświatowych. Bardzo sprawnie działa Zespół Szkół Zawodowych. Teraz z małopolskiego regionalnego programu operacyjnego otrzymali fundusze na tworzenie ośrodka dokształcania zawodowego – utworzenie pracowni dokształcania zawodowego, tu też gmina musi zabezpieczyć 180 tys. zł. Wszystko po to, żeby nauka odbywała się na dobrym poziomie.

Pan dotuje szkoły. A Unia chętnie dotuje Niepołomice?

– Absolutnie nie możemy narzekać na to, co udało się pozyskać. To duże pieniądze. Największa w historii gminy dotacja była na budowę kanalizacji. Wykonaliśmy ponad 100 kilometrów sieci. To kosztowało niemal 24 mln euro. Całe zadanie zostało zrealizowane w dwa i pół roku. Bez dotacji z Unii moglibyśmy tylko o tym pomarzyć. Przy 82–procentowym dofinansowaniu inwestycja się naprawdę opłacała.

Niepołomice są bogate.

– Nic nie przyszło za darmo. Może żyje nam się lepiej niż gdzie indziej.

Bruksela podobno nie lubi bogatych. Tak?

– To nie do końca prawda. Są fundusze, które biorą pod uwagę dochody na jednego mieszkańca i gdyby opierali się tylko na tym kryterium, to mielibyśmy małe szanse na dotacje. Choć uważam, że to nie jest sprawiedliwe. Jeśli ktoś jest operatywny i zapracował sobie na to, żeby mieć, to ma być zdyskwalifikowany? Na szczęście zdobywamy pieniądze europejskie. Mamy jeszcze jakieś pomysły i kolejne wnioski składamy.

Co ciekawego mają Niepołomice? Z jaką gminą porównałby je Pan?

– Niepołomice to gmina dość specyficzna. Mamy zabytki kościół, zamek, opactwo Sióstr Benedyktynek w Staniątkach i to jest tym walorem historycznym. Mamy puszczę, żubry, ścieżki rowerowe, czyli to, co jest potrzebne turystom. Weekendowa turystyka jest tu dosyć dobrze rozwinięta. Jest też przemysł – firmy typu Coca–Cola, MAN, Oknoplast i wiele innych. Gmina ma wszystkiego po trochu. Ale trzeba jeszcze utrzymać tę równowagę. Dbać o ochronę środowiska, starać się, żeby turysta weekendowy tu przyjeżdżał.

Kto przyjeżdża? Kto szuka tu noclegu? Letnicy czy pracownicy firm deweloperskich?

– Hotele, które funkcjonują są nastawione na klientów, którzy uczestniczą w konferencjach, sympozjach. Natomiast taki turysta, który chce coś zwiedzić, to przyjeżdża, ogląda i wraca. Modna jest turystyka weekendowa. Dużą popularnością cieszą się ścieżki rowerowe i spacerowe. Inni przyjeżdżają do zamku, żeby obejrzeć zbiory historyczne. Tak było w ubiegłym roku 50 tysięcy ludzi odwiedziło to miejsce. Mieliśmy wówczas Sukiennice. Teraz mamy zbiory Czartoryskich, to też zachęta. Bardzo mnie cieszy, że obserwatorium astronomiczne w Niepołomicach odwiedza rocznie 10 tys. osób. I są to osoby w różnym wieku. Przyjeżdżają na obserwacje, prelekcje, spotkania. Dlatego też znaleźliśmy w budżecie pieniądze na budowę planetarium. Po to, by tę placówkę uatrakcyjnić.

To atrakcje, turystyka. A inwestorzy? Za co cenią Niepołomice?

– Myślę, że za taką otwartość, życzliwość i generalnie chęć pomocy w przezwyciężaniu administracyjnych trudności, problemów, jakie inwestor może napotkać w prawie polskim. Z zazdrością patrzę na Kobierzyce, Polkowice, gminy, w których jest sporo przemysłu. Ale oni startowali z zupełnie innej pozycji. Mieli wielohektarowe działki do zagospodarowania. Natomiast my, Małopolska, Galicja przede wszystkim, jest tak poszatkowana, jeśli chodzi o grunty, że ciężko stworzyć dobre propozycje dla inwestorów.

Jakiego inwestora chciałby Pan jeszcze mieć w swojej gminie?

– Jesteśmy teraz w o tyle szczęśliwej sytuacji, że możemy sobie wybierać inwestorów. Nie musimy brać każdego, kto szuka miejsca i próbuje dyktować warunki.

Czyli warunki dyktuje gmina?

– Tak. Niepołomicka strefa inwestycyjna wypełnia się bardzo szczelnie i jakiegoś dużego pola manewru nie ma, bo firm mamy kilkadziesiąt. Ale to, co mogłoby tu jeszcze powstać to wysokie technologie i zakłady, które dałyby zatrudnienie kobietom.

Z pracą dla kobiet jest problem, muszą jeździć do Krakowa?

– Szukają pracy w innych miejscach. No bo trudno, żeby pracowały w MAN–ie przy produkcji ciężkiego sprzętu.

Z Niepołomic ludzie nie uciekają? Osiedlają się nowi?

– W ostatnich 10 latach przybyły trzy tysiące. Jest teraz ponad 23 tys. mieszkańców. Liczę pozwolenia na budowę i inwestycje deweloperskie, które po zrealizowaniu spowodują, że za niedługo będziemy mieli jakieś 26 tys. mieszkańców.

Mieszczą się ci ludzie. Nie ma kłopotów, np. na drogach?

– To jest problem i zadanie dla gminy. Staramy się, żeby były przedszkola, chodniki, dobre drogi i służba zdrowia miała odpowiednie warunki.

Pan zabiega, żeby nowi mieszkańcy się osiedlali?

– To nie jest rolą gminy.

A podatki?

– Oczywiście są z tego podatki. Ale nie musimy zabiegać, Niepołomice są modne, są tu firmy, zakłady, żyje się dobrze. Ludzie sami interesują się osiedleniem tu. A na barki gminy spada troska, żeby miasta np. nie zakorkować.

Dużo pieniędzy na inwestycje gmina przeznacza?

– Z około 129–milionowego budżetu na inwestycje idzie 42 proc. Ten rok jest pierwszym, kiedy ja pracuję na swój własny rachunek i pani skarbnik w lipcu z radością przyjęła informację, że wybieram się na urlop, bo już miała dosyć nowych pomysłów. Dodatkowych umów, projektów, mieszania w budżecie. Cieszy mnie to, że nie zwiększyliśmy deficytu, wręcz przeciwnie likwidujemy zadłużenie, bo na bieżąco spłacamy pożyczki, np. na budowę systemu kanalizacji. A nowe rzeczy idą. Ciekawym przedsięwzięciem jest adaptacja dawnej restauracji zamkowej na Centrum Dźwięku i Słowa za 8,5 mln zł, ale z 75 proc. dofinansowaniem unijnym. Powstanie piękna sala teatralna, sale widowiskowe, gdzie będziemy eksponować ok. 400 maszyn grających, mówiących. Będą gramofony, magnetofony, szafy grające. Powstanie jedyna w Polsce taka kolekcja, należąca do gminy. Z programu PROW budujemy 6 km kanalizacji w miejscowości Ochmanów, wyasfaltowaliśmy w tym roku drogi za ponad 4 mln zł. Trwa przebudowa Rynku, wymiana starej kostki – kocich łbów na włoski porfir. Inwestycja jest warta ponad 6 mln zł. Dotacja z programu tak zwanych Schetynówek wynosiła 1,3 mln zł. Przygotowujemy budowę szkoły podstawowej w ramach partnerstwa publiczno–prywatnego. To będzie jeden z pierwszych takich obiektów w Polsce. Zostanie wybudowany za prywatne pieniądze, a my będziemy płacili czynsz przez 15 do 20 lat, bez konieczności zadłużania się na realizację inwestycji. Potem gmina to przejmie. Szkoła będzie nieodpłatna.

Ile gmina przeznacza na administrację?

– Gminy wciąż otrzymują nowe zadania, nowe kompetencje, więc potrzebni są nowi pracownicy, którzy utrzymają dobry poziom. Stąd konieczność zatrudniania specjalistów od różnych dziedzin – architektów, prawników, informatyków, grafików, managerów projektów. W magistracie umiejętnie łączymy prace osób mających wieloletnie doświadczenie z młodymi ludźmi przyjętymi do pracy prosto po studiach. W budżecie na administracje przeznaczonych mamy w tym roku 8.7 miliona złotych, z czego 5.5 miliona przeznaczamy na płace. Reszta to środki na konserwacje budynków, zakup oprogramowania czy materiałów biurowych.

Czy to dużo?

– Myślę, że uczciwie, jeśli podzielić tą liczbę przez dwanaście miesięcy, ponad 120 osób zatrudnionych w magistracie i odjąć od tego wszystkie składki i potrącenia.

Co jest dumą Niepołomic?

– Mamy wypracowaną markę solidnego miasta. Nazwa Niepołomice dobrze się kojarzy. Gmina rzetelnie na to zapracowała. Administracja jest przyjazna dla ludzi, dla inwestorów.

Chcecie być najlepszą gminą w Małopolsce?

– Hmm… Każdy chce być najlepszy, a my uważamy, że jesteśmy. Rankingi rankingami, a my wiemy swoje.

BARBARA CIRYT

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski