Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niespodzianki przy budowie gminnego kolektora

Ewa Tyrpa
Fot. ARCHIWUM URZĘDU GMINY
Pobiednik Mały i Wielki. W gminie Igołomia-Wawrzeńczyce rozpoczęto budowę kanalizacji od obu Pobiedników. Mimo opóźnień w dostawie rur, firma chce dotrzymać terminu zakończenia inwestycji.

– Powstający kolektor w dolinie Wisły to tranzytowy rurociąg, z którego ścieki grawitacyjnie będą spływały z sołectw położonych wzdłuż drogi krajowej i docelowo będą odprowadzane do krakowskiej oczyszczalni Kujawy – wyjaśnia Henryk Jończyk wicewójt.

Nie ukrywa, że względu na podmokły teren, inwestycja jest bardzo trudna. Przekonała sie o tym krakowska firma Majwer, która wygrała przetarg na to zadanie.

Właśnie z tego powodu projektanci musieli zaprojektować metodę przepychową, a nie rozkopywania gruntu oraz zastosowanie sztywnych i trwalszych rur kamionkowych. Gdy przetarg został ogłoszony, w Europie było dwóch producentów tego typu rur: w Niemczech oraz w Anglii. Jednak niemiecka fabryka została zamknięta, a angielski producent jako monopolista nie tylko podniósł ceny, ale też nie nadąża z realizacją zamówień. Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, przyznający unijne dotacje, nie zgodził się na zmianę materiału. Przypomnijmy, inwestycja kosztuje prawie 10 mln zł, z czego dotacja z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego wynosi ponad 5,7 mln.

Ma potrwać do końca września, ale oczekiwanie na rury z Anglii nieco opóźniło prace. Na ich spowolnienie wpłynęła też zmienna pogoda – deszcz i śnieg. – Aby nadrobić stracony czas, kupiliśmy specjalnie do tej inwestycji dodatkową maszynę. Robimy wszystko, by terminu dotrzymać. Na bieżąco analizujemy sytuację, przez całą dobę wypompowujemy wodę z podmokłego terenu – informuje Wojciech Michalak, dyrektor techniczny w Majwerze.

Nie narzeka na trudną inwestycję, na nadzór archeoloiczny, mocno podmokły teren i krętą drogę, przy której powstaje kolektor. Mówi, że każda jest trudna. Dodaje, że przy przepychowej metodzie nie widać, co dzieje się pod ziemią i można trafić na różne niespodzianki. Niedawno firmę taka spotkała. Podczas przepychania, wiertło natrafiło na jakąś twardą przeszkodę i się złamało. Ten odcinek trzeba było rozkopać do głębokości 6 m.

– Mamy nadzieję, że po tym trudnym pierwszym odcinku, prace pójdą sprawniej, bo następny jest prosty i zastosowane zostaną rury o mniejszej średnicy. Poza tym kierowcom będzie się łatwej poruszać, bo to jedyna droga do Pobiednika Małego – mówi wicewójt Jończyk.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Nowe fotoradary. Będzie ich dwa razy więcej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski