Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niespodziewany spadek?

BL
Pogoń Miechów - Alwernia 1-4 (0-2)

IV liga piłkarska, gr. zachodnia

Pogoń Miechów - Alwernia 1-4 (0-2)

   0-1 Sęk 35, 0-2 Feluś 40, 0-3 Sęk 50, 0-4 Sęk 60, 1-4 Wisła 74. Sędziował Krzysztof Olchawa z Nowego Sącza. Żółta kartka - Szota. Widzów 150.
   Pogoń: Szot 4 - Kazieczko 4, Szymanek 4, Frączyk 4 - Włudarz 5, Tyrka 5 (59 Piwowarski), Szota 4 (59 P. Nastarowski), Wisła 6, Dudziński 4 - Płocha 5 (84 Podyma), Salamon 5.
   Alwernia: Ciupek 5 - Dukała 7, Jajko 6, Krawczyk 5 - Kobyłecki 5, Józkowicz 5, Pawela 6, Sęk 9, Ficek 6 - Feluś 7 (84 Starowicz), Klimek 5 (70 Palka).
   Alwernia wygrała dla Świtu i Clepardii... Goście wykazali więcej motywacji niż Pogoń. W efekcie miechowianie, do niedawna dosyć pewnie plasujący się w środku tabeli, znaleźli się po tej porażce na spadkowym miejscu, z którego mogą się nie wygrzebać.
   Przez ponad pół godziny gospodarze mieli przewagę, ale z tego naporu wynikła tylko jedna okazja (Płocha w 5 min główkował tuż nad poprzeczką). Całkiem nieoczekiwanie pierwsza szansa Alwerni została zamieniona na gola. Feluś wykorzystał błąd Frączyka i dośrodkował z prawego skrzydła w okolice pola bramkowego. Bramkarz Pogoni nie wyszedł do piłki i nie obstawiony Sęk z bliska strzelił do siatki. Pięć minut później futbolówka po niespodziewanym strzale Felusia z 22 m znalazła się w prawym dolnym rogu bramki miechowskiej. Na trybunach konsternacja, oczekiwano bowiem zwycięstwa Pogoni pieczętującego pozostanie w IV lidze, a nie porażki zwiastującej bliskie spotkanie z okręgówką.
   W ciągu kwadransa gry po przerwie Alwernia dobiła miejscowych, zdobywając kolejne dwa gole. Najpierw Sęk trafił z 17 m w lewe okienko, a następnie po kontrataku strzelił do pustej bramki (piłkę dograł mu Ficek), notując tym samym hat-trick. W 71 min piątego gola mógł uzyskać Dukała, który po pięknym rajdzie przez całe boisko uderzył nad poprzeczką.
   Miechowianie zdobyli honorowe trafienie w 74 min po solowej akcji Wisły i strzale z 12 m, z prawej strony pola karnego, w "długi" róg. W końcówce miejscowi nie potrafili pokusić się o poprawienie tego dorobku; w tak ważnym dla nich meczu mieli w sumie mniej okazji niż Alwernia bramek.
(RK)

Szczęście przy krakusach

Świt Krzeszowice - Clepardia Kraków 1-4 (0-2)

   0-1 R. Duda 27, 0-2 Jamróz 41, 0-3 Miarka 70, 1-3 Chlipała 79, 1-4 Malec 88. Sędziował Bogusław Górnik z Bukowiny Tatrzańskiej. Żółta karta - Piątek. Widzów 160.
   Świt: Chrobak 3 - Przemysław Augustynek 3, Piątek 6, Kubik 4 - Polowiec 4, Jaworski 6 (72 Piotr Augustynek), Wojciechowski 5, Chlipała 6, Kwiatkowski 5 - Wasilewski 4 (46 Klita 4), Inglot 3 (64 Szpunar).
   Clepardia: Augustyn 6 - Gągol 5, Brussman 4, Czyżewski 5 - Mazur 6, R. Duda 6 (90 M. Duda), Jamróz 6, Różycki 4, Marzec 4 - Malec 8, Miarka 7.
   Trzech elementów zabrakło miejscowym. Skuteczności i szczęścia pod bramką Augustyna oraz dobrej gry Chrobaka. Golkiper Świtu - podobnie jak napastnicy - nie miał w sobotę dobrego dnia.
   Zaczęło się jednak obiecująco dla gospodarzy. W 5 min Inglot podał do Wasilewskiego, który zamiast strzelać z tzw. pierwszej piłki zaczął się jeszcze kiwać i obrońcy z Krakowa wyjaśnili sytuację. Dwie minuty później na strzał spoza pola karnego zdecydował się Kwiatkowski, lecz futbolówka przeleciała obok słupka. W 18 min przed świetną szansą stanął Chlipała, ale przegrał pojedynek z Augustynem. Dwie minuty później nie popisał się Inglot, który mając przed sobą tylko golkipera Clepardii uderzył nad poprzeczką.
   Co nie udało się gospodarzom, wyszło przyjezdnym. W 27 min R. Duda otrzymał piłkę z rzutu rożnego, zdecydował się na strzał z 15 m, po którym było 0-1. Co prawda futbolówkę odbił jeden z obrońców Świtu, ale uczynił to za linią bramkową. Już 4 minuty później krzeszowiczanie mogli wyrównać, lecz po strzale Wojciechowskiego z 30 m piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.
   Krótko przed przerwą nie popisał się Chrobak. Po lekkim uderzeniu z 25 m Jamroza przepuścił on futbolówkę między rękami i ta wpadła do siatki. Co prawda metr przed golkiperem z Krzeszowic piłka skozłowała, ale i tak powinien ją odbić.
   Krakowianie rozpoczęli drugą połowę mocnym akcentem, gdyż w 51 min Miarka strzelił w poprzeczkę. Ten sam zawodnik miał więcej szczęścia w 70 min, gdy z bliska trafił do siatki, wykorzystując dobre podanie Malca.
   Mimo trzybramkowej straty Świt nie rezygnował ze zdobycia korzystnego rezultatu. W 79 min nadzieje w serca miejscowych fanów wlał Chlipała, który wykorzystał błąd defensywy gości (strata piłki nieopodal bramki). Zgasła ona na 2 minuty przed końcem meczu. Wtedy to niespotykanego gola zdobył Malec. Będąc w okolicy środka boiska podbiegł z futbolówką kilkanaście metrów i około 40 m od bramki Świtu uderzył w "okienko".
RAFAŁ CZERKAWSKI

Desperacka pomoc

   Jeden z kibiców Świtu w dosyć niekonwencjonalny sposób chciał pomóc swojej drużynie. W 84 min - przy stanie 1-3 - zszedł on z trybuny głównej, podszedł do murawy i wziął... rezerwową piłkę. Sędzia główny - zajęty sytuacją pod bramką Chrobaka - początkowo tego nie zauważył, lecz o całej sprawie dał mu znać asystent. Na prawie dwie minuty przerwano mecz, a jeden z porządkowych negocjował ze wspomnianym widzem, aby ten oddał futbolówkę. Rozmowy skończyły się sukcesem.

Gościnni gospodarze

Puszcza Niepołomice - Karpaty Siepraw 1-3 (1-1)

   0-1 Kapusta 10, 1-1 Górski 37, 1-2 Przała 48, 1-3 Kapusta 82. Sędziował Paweł Płoskonka z Tarnowa. Żółta kartka - Sadkiewicz. Widzów 100.
   Puszcza: Dąbroś 5 - Ł. Szewczyk 4, Siemieniec 5, Nagięć 4 - Maśnica 4, Nowak 4, Kierzkowski 5, Górski 5, Perdał 4 - Trybuch 4, Strojek 4.
   Karpaty: Wróblewski 4 - Kaczor 5, Kroczek 5, Matoga 5 (57 Pietrzyk) - Sadkiewicz 5, B. Szablowski 5 (46 Sochacki, 66 Żak), Przała 5, Wyroba 5, Turcza 5 - T. Szablowski 5 (80 Sołtys), Kapusta 6.
   Wygraną Karpat można było przewidzieć przed meczem - wystarczyło spojrzeć na skład gospodarzy, w którym figurowało aż siedmiu młodzieżowców. Aby myśleć o utrzymaniu w IV lidze sieprawianie musieli zainkasować komplet punktów i cel osiągnęli. Do pełni szczęścia potrzebują jeszcze tylko remisu w ostatnim spotkaniu z Orłem Piaski Wielkie.
   10 min po dośrodkowaniu z lewej strony Kapusta głową z kilku metrów ulokował piłkę w siatce. Chwilę później Wyroba uderzył z 14 m, lecz Dąbroś popisał się udaną interwencją.
   Z upływem czasu inicjatywę przejęli miejscowi. Najpierw okazję miał Strojek, ale zamiast strzelić podał piłkę Wróblewskiemu. Potem Kierzkowski zza pola karnego przymierzył przy słupku, bramkarz jednak zdołał sparować futbolówkę na korner. W 23 min doszło do wielkiego zamieszania pod bramką Karpat, lecz strzał Strojka został w ostatniej chwili zablokowany. Po chwili Siemieniec uderzył z rzutu wolnego, Wróblewski interweniował bardzo niepewnie, ale w końcu udało mu się wybić piłkę za bramkę. W rewanżu sam przed Dąbrosiem znalazł się Kapusta, ale golkiper Puszczy odważnym wyjściem uratował sytuację. Kilka minut później Kapusta główkował z 8 m - Dąbroś pewnie obronił.
   W 37 min Górski precyzyjnym strzałem z 17 m zaskoczył Wróblewskiego. Dwie minuty po wznowieniu gry goście powinni objąć prowadzenie, jednak znajdujący się sam przed Dąbrosiem T. Szablowski podawał jeszcze na bok do partnera z drużyny, który znajdował się na pozycji spalonej. Minutę później bardziej zdecydowany okazał się Przała, który po otrzymaniu podania w pole karnym nie dał bramkarzowi żadnych szans na obronę.
   Gospodarze w drugiej połowie zachowywali się tak, jakby ich w ogóle nie było na boisku. W 71 min Kapusta główkował z 10 m i piłka o metr minęła bramkę. Siedem minut później nastąpiła szybka kontra sieprawian, ale Pietrzykowi zabrakło precyzji, w efekcie futbolówka nieznacznie minęła lewy słupek. W 82 min Turcza zagrał na lewą stronę do Kapusty, ten wbiegł w pole karne i mocnym strzałem pokonał Dąbrosia. Kolejną dobrą okazję zmarnował Sołtys, z 14 m przenosząc piłkę nad poprzeczkę.
BOGUSŁAW LIMBERGER

OsŁabiona Puszcza

   Zbigniew Kordela (trener Puszczy): - Mecz nie mógł wyglądać inaczej, skoro z konieczności musieliśmy wystawić aż siedmiu młodzieżowców. Mieliśmy wielki kłopot ze składem na to spotkanie. Dobrze, że utrzymanie w lidze zapewniliśmy sobie wcześniej i teraz możemy już na spokojnie dograć do końca sezonu.
   Jarosław Mateja (trener Karpat):- Graliśmy z młodzieżowcami Puszczy, ale i tak mieliśmy ogromne problemy z wywalczeniem zwycięstwa.

Zgoda na degradację

Cracovia II - Skawinka 2-0 (1-0)

   1-0 Turecki 36, 2-0 Biegajło 90. Sędziował Idzi Kucharczyk z Olkusza. Żółte kartki Jamróz - Madoń, Kupczyński, Bogacz. Widzów 100.
   Cracovia II: Zachariasz 6 - Kupczyński 6, Rosiek 7, Madoń 6, Witek 6 (70 Bebynek) - Bogacz 5, Skawina 6, Biegajło 6, Pamuła 5 (76 Dobosz) - Turecki 6, Szymula 5.
   Skawinka: Barcik 5 - Rapacz 5, Orzechowski 5, Błasiak 5, Stanisz 5 (73 Jamróz) - Marcinkiewicz 4 (46 Kaczor 5), Karcz 5 (78 Sala), Dudzik 5 (46 Żak 4), Rożek 5 - Bodzioch 4, Kulma 4.
   Gospodarzem była Cracovia II, ale ze względu na obłożenie własnych boisk innymi meczami, poprosiła skawinian o rozegranie spotkania na ich terenie. W Skawinie ochoczo się zgodzili, licząc na to, że własne boisko będzie atutem w trudnych chwilach.
   Rachuby wzięły w łeb przede wszystkim dlatego, że już po środowej porażce ze Świtem szansa Skawinki na utrzymanie się była iluzoryczna. Dlatego piłkarze TKS nie włożyli w spotkanie z Cracovią II wszystkich sił. Poza tym ich ubytek powodowała wielka nerwowość, pośpiech i frustracja wywoływana kolejnymi nieudanymi zagraniami. Rezerwa "pasów" grała zaś spokojniej i bardziej systematycznie.
   Bodzioch dał się zablokować aż trzy razy (21, 76 i 78 min) mając dobrą pozycję w polu karnym. Również nieskutecznie grał Kulma (14 i 87 min), kilka razy ofiarnie interweniował Zachariasz. Było to po "wyszarpanych" akcjach Skawinki. Jedyny składny atak nominalnych gości nastąpił w 38 min, jednak Karcz źle zagłówkował z 6 m po wrzutce Rapacza.
   "Pasy" mogły wygrać wyżej. Przecież w 19 min Turecki trafił piłką w słupek, a Biegajło dwukrotnie (84 i 90 min) zaprzepaścił sytuacje wynikające z faktu, iż w końcówce posterunek opuścił Barcik.
   W 38 min Roasiek strzelił z rzutu wolnego. Piłka po palcach Barcika odbiła się od poprzeczki i spadła pod nogę aktywnemu Tureckiemu. Ten dostał nagrodę za instynkt. W przedłużonym zaś czasie gry Biegajło zrehabilitował się za wcześniejsze kiksy i płaskim strzałem zakończył kontrę Cracovii II.
MAREK GILARSKI

Stypa W Skawinie

   Na łeb, na szyję... leci Skawinka. W ciągu roku zespół spadł z III do V ligi.
   W połowie rundy wiosennej wydawało się, że tak być nie musi, bo TKS podniósł się z klęczek i twardo walczył o utrzymanie. Kres jego możliwości nastąpił w dramatycznym spotkaniu z Dalinem (3-2). Potem Skawinka, prowadząc w obu spotkaniach, zremisowała z Garbarnią i przegrała ze Świtem. Porażka z Cracovią II dobiła miejscowych.
   Fatalny nastrój czuło się przez cały mecz. Kibiców było niewielu, bo większość wolała przeżyć otwarcie ME niż spadek ulubionej drużyny. Z trybun sypały się złośliwe uwagi ("jesteś cienki jak Polsilver" itp.). Gdy w przerwie spiker podał, że Clepardia prowadzi w Krzeszowicach, piłkarz Skawinki krzyknął: - Po co to mówisz? Mamy już zejść z boiska?
   Po zakończeniu spotkania doszło do scenki obyczajowej. Doświadczony zawodnik TKS głośno wyraził pretensję do kolegi z Cracovii II, że "pasy" im "nie pomogły". Ten również bez skrępowania odparł: - Mieliśmy chodzić za wami? Czemu nie podeszliście w przerwie?
   Dobrze, że nie podeszli w przerwie. Dlaczego jednak mówi się o tym tak otwarcie?

Dziedzic godny zaufania

MKS Trzebinia Siersza - Bolesław Bukowno

1-0 (1-0)

   1-0 Witkowski 41. Sędziował Piotr Mazur z Tarnowa. Żółte kartki: Klimek, Stojewski - A. Szczypciak, Waszkiewicz. Widzów 200.
   Trzebinia: Budka 5 - Klimek 5, Dziedzic 7, Mrozek 6 - Wolak 5 (88 Pieprzyca), Witkowski 7, Tanistra 6, Kopiec 5, Rolka 5 - Stojewski 6, Jędrzejczyk 5.
   Bolesław: Blacha 6 - K. Kulawik 5, Szczepanowski 6, Curyło 4 (46 Gajda) - Waszkiewicz 4 (63 Bieda), A. Szczypciak 5, T. Kulawik 5, R. Szczypciak 5, Szczepanik 5 - Szatan 5, Boś 4 (75 Ślęzak).
   Poważny zgryz miał przed meczem trener gospodarzy Marian Ginter. Etatowy stoper Tomasz Brózda nie czuł się dobrze i nie mógł zagrać. Szkoleniowiec MKS nie miał jednak zbyt dużego pola manewru i ostatecznie postawił na Dziedzica, wychowanka... Bolesława Bukowno. - Było to pewne ryzyko, ale jak widać, opłaciło się - stwierdził już po meczu zadowolony trener MKS.
   Rzeczywiście, Dziedzic spisał się bez zarzutu, skutecznie czyścił pole przed bramką Budki i umiejętnie kierował defensywą. W efekcie goście nie stworzyli sobie zbyt wielu okazji. Zdecydowanie więcej mieli ich trzebinianie. Cóż z tego, skoro po raz kolejny ich skuteczność pozostawiała wiele do życzenia.
   W 4 min Kopiec główkował z najbliższej odległości i piłka po koźle wyszła ponad poprzeczką. Za chwilę Jędrzejczyk zamiast strzelać, rozglądał się jeszcze za Stojewskim i obrońcy Bolesława zdążyli zażegnać niebezpieczeństwo. Jędrzejczyk w tej części jeszcze kilka razy zbierał na siebie gromy miejscowych kibiców. Jego partnerzy nie byli jednak wcale lepsi.
   W 20 min Stojewski zagrał do tyłu do nadbiegającego Wolaka, a ten z 12 m uderzył celnie, ale tak słabo, że Blacha musiał chwilę poczekać, zanim futbolówka się do niego doturlała.
   Fatalną passę gospodarzy przełamał dopiero w 41 min Witkowski, który z rzutu wolnego z 18 m strzałem po ziemi pokonał w końcu Blachę. Tym samym odebrał premię, którą po raz kolejny ufundował przewodniczący Rady Miasta - Stanisław Szczurek. Część kibiców dociekała, czy będzie ona skumulowana, bo w poprzednich spotkaniach piłkarze MKS mieli kłopoty ze strzelaniem bramek.
   Na początku II połowy do ataku ruszyli goście. Nadzieje kilkudziesięciu kibiców z Bukowna okazały się płonne. Podopiecznym trenera Tomasza Kulawika animuszu starczyło raptem na 5 minut, a przy tym na dobrą sprawę nie stworzyli sobie nawet jednej dogodnej okazji. Za to w 57 min po kolei Kopiec, Stojewski i na koniec Jędrzejczyk nie potrafili z bliska pokonać bramkarza Bolesława. Blacha był bez wątpienia wyróżniającą się postacią w swoim zespole. W 61 min znów obronił dwa strzały po kolei Kopca i Stojewskiego.
   Bukowianie tymczasem do końca już nie zagrozili Budce. Niewidoczny był sam T. Kulawik, a długie podania do Szatana i Bosia były skazane na niepowodzenie, bo z tyłu byli - twardy jak skała Mrozek i perfekcyjny w tym spotkaniu Dziedzic. (BK)

Rozdarte serce

   Paweł Dziedzic jest wychowankiem Bolesława, w którym grał przez 11 lat, potem był zawodnikiem MKS Sławków i Niedźwiedzia. - Oczywiście, darzę swój pierwszy klub wielkim sentymentem, bardzo szkoda mi chłopców, ale mam nadzieję, że jeszcze się utrzymają. W tej chwili jestem jednak zawodnikiem Trzebini i staram się jak najlepiej wypełniać obowiązki wobec tego klubu - powiedział piłkarz, pocieszając w drodze do szatni kolegów z Bukowna.

Nietrafne prognozy

Garbarnia Kraków - Dalin Myślenice

1-0 (0-0)

   1-0 Podgórski 85. Sędziował Krzysztof Jakubik z Oświęcimia. Żółte kartki: Bizoń, Nocoń - Cygal, Lech, Łopata, Mistarz, Żurek. Widzów 150.
   Garbarnia: Nita 5 (82 Dworzecki) - Bizoń 4, Brak 5, Wawrzeń 5 (67 Słupek) - Lipecki 5, Leśniak 6, Śliwa 4 (46 Kluska 5), Nocoń 5 (7 Jędrszczyk), Dziuba 5 - Podgórski 6, Kwater 5.
   Dalin: Łapa 6 - Cygal 5, Łopata 5, Żurek 4, Stoch 6 - Stelmach 4 (46 Mistarz 4), Marzec 6, Rudzki 5, Lech 5 - Matusiak 4 (87 Muniak), Skiba 5.
   Przed meczem na wynikowej giełdzie kibiców najczęściej typowany był remis. Po postawie zawodników obu drużyn wywnioskować można było, że taki rezultat zadowalał tylko gości.
   "Brązowi" przeważali niemal przez całe spotkanie, ale nie potrafili wykorzystać stwarzanych - może nie stuprocentowych - ale jednak dogodnych sytuacji. Kwater i Podgórski minimalnie, ale seryjnie strzelali nad poprzeczką lub obok słupka. Gdy już Garbarni udało się trafić w światło bramki - dobrze zachowywał się Łapa (m.in. obronił "główkę" Dziuby z kilku metrów w końcówce I połowy, a w 57 min powstrzymał "zamykającego" dośrodkowanie Kwatera).
   Myśleniczanie grali natomiast według schematu: najpierw obrona, a później ewentualnie kontra. I to właśnie oni mieli bardziej klarowne sytuacje. W 36 min przed własnym polem karnym Bizoniowi piłka uciekła spod nóg, lecz Skibie zabrakło zimnej krwi w pojedynku z Nitą. Napastnik przyjezdnych w podobnej sytuacji - po kolejnym błędzie obrońców rywali w 62 min - znów się pomylił. W międzyczasie (54 min) piłka po uderzeniu Rudzkiego z rzutu wolnego trafiła w słupek.
   Najdziwniejsza jednak była sytuacja z 76 min. Kilkudziesięciometrowym rajdem rozpoczętym jeszcze na własnej połowie popisał się Cygal. Myślenicki obrońca minął kilku wyraźnie zaskoczonych rywali, jednak w okolicy linii pola karnego za daleko wypuścił sobie piłkę. Na dodatek zbyt ostro zaatakował łapiącego już futbolówkę Nitę. W konsekwencji krakowski golkiper musiał po chwili opuścić boisko.
   Kilka minut później gospodarze zdobyli gola. Niegroźnie na bramkę strzelał Podgórski i wydawało się, że piłka trafi w jednego z obrońców (był to bodaj Żurek). Myślenicki defensor w ostatniej chwili przepuścił jednak futbolówkę, a ta, odbiwszy się jeszcze od zasłoniętego bramkarza, wpadła do siatki.
ARTUR BOGACKI

Z Wysp Owczych

   Sobotnie spotkanie Garbarni - ostatnie w tym sezonie przed własną publicznością - obejrzał Zdzisław Janik. Występujący niegdyś m.in. w Garbarni i Wiśle zawodnik, ostatnie kilka sezonów spędził na Wyspach Owczych. - Chciałem ich choć raz zobaczyć w sezonie - przyznał. Co znaczy pamięć o klubie!

Nieudany eksperyment

Orzeł Piaski Wielkie - Skawa Wadowice 1-2 (0-2)

   0-1 Mikołajczyk 15, 0-2 Dyrcz 40, 1-2 Mazela 57. Sędziował Bartłomiej Serafin z Nowego Sącza. Żółte kartki: Chachlowski - Wojtulewicz, Skawina, Listwan. Widzów 100.
   Orzeł: Korta 3 - Cieloch 4, Chachlowski 4, Marek 4 - Wójcik 4 (67 Tomana) - Wolak 3 (46 Majkut 4), Łazarczyk 5, Kossak 3 (46 Mazela 5), Dudek 5 - Kozień 4 (67 Bamburowicz), Łabuś 4.
   Skawa: Chmiel 6 - Bryła 5, Żak 6, Wojtulewicz 5 - Wiecheć 5, Jamróz 4 (46 Wróbel 4), Dyrcz 6, Skawina 5, Kalinowski 4 (46 Marszałek 5) - Kolber 4 (76 Listwan), Mikołajczyk 5 (70 Drechny).
   Widzowie mogli odczuć, że zbliżają się piłkarskie wakacje. Orzeł wyszedł na boisko w eksperymentalnym zestawieniu. Na ławce mecz rozpoczęli Tomana, Bamburowicz i Mazela. W bramce pierwszy raz w tym sezonie wystąpił Korta. Jego błędy zadecydowały o utracie bramek i w efekcie - porażce gospodarzy.
   Pierwsi okazję do zdobycia gola mieli gospodarze. W 13 min z prawej strony zacentrował Łabuś, do piłki doszedł Kozień i huknął mocno z końca pola karnego, ale piąstkujący Chmiel był na swoim posterunku.
   Chwilę później było 0-1. Wojtulewicz sprytnie nagrał piłkę w pole karne, przechwycił ją Mikołajczyk i oddał natychmiastowy strzał. Piłka po rękawicy niepewnie broniącego Korty wpadła do siatki.
   Dwie minuty później Orzeł odgryzł się mocnym uderzeniem z dystansu Wójcika, po którym piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Doskonałą okazję do podwyższenia wyniku Skawa miała w 26 min. Po dośrodkowaniu z rogu Wiechecia do piłki doskoczył w polu karnym Mikołajczyk, miał przed sobą tylko bramkarza, ale strzelił obok słupka. W 32 min tuż nad poprzeczką z rzutu wolnego z około 30 m strzelał Kossak.
   Fatalny w skutkach błąd popełnił bramkarz Orła w 40 min. Po mocnym uderzeniu z woleja Dyrcza, Korta nie zdołał złapać piłki, która odbijając się od niego, wpadła do bramki.
   W drugiej odsłonie Orzeł ruszył od odrabiania strat. W 56 min po ograniu w polu karnym Wojtulewicza uderzał Kozień, ale piłka przeleciała obok słupka. Niedługo później Żak krzyczał do swoich kolegów: - Musi być trzecia bramka... i po chwili gol numer 3 w tym spotkaniu padł, ale zapisali go na swoje konto w 57 min gospodarze.
   Strzelcem bramki był Mazela, który najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego wykonywanego przez Dudka. Orzeł dążył do wyrównania, ale lepsze sytuacje na podwyższenie wyniku mieli goście. W 65 min Marszałek strzelał z ostrego kąta i Korta z trudem wyjął piłkę spod poprzeczki. Tuż przed końcem Wróbel wypuścił w uliczkę Listwana, który mając przed sobą tylko bramkarza, strzelił obok słupka.
PIOTR TYMCZAK

Nie posŁuchali uwagi

   - W przekroju całego spotkania Skawa była zespołem lepszym. Niektórzy zawodnicy z podstawowego składu rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych. Chciałem przed nowym sezonem dać szansę młodzieżowcom - powiedział Krzysztof Szopa, trener Orła.
   - Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo. W przerwie meczu zwróciłem uwagę moim zawodnikom, że dwubramkowe prowadzenie nie zapewnia końcowego sukcesu i trzeba strzelać kolejne gole. Niestety, to my straciliśmy w drugiej części bramkę i końcówka meczu była nerwowa - stwierdził Andrzej Bańdura, trener Skawy Wadowice.

Jak chcą, to potrafią

Górnik Brzeszcze - Kmita Zabierzów

2-2 (0-0)

   1-0 Chrapek 49, 1-1 Bogusz 63, 2-1 Chrapek 77, 2-2 P. Gawęcki 78. Sędziował Tomasz Pilarski z Tarnowa. Żółte kartki: Sporysz - Strzeboński. Widzów 400.
   Górnik: Kotajny 8 - J. Cecuga 6, Liszka 6, Zarzycki 6 - Adamczyk 5, Klakla 5, Bartuś 7, Stolarz 6, Sporysz 6 - Pudełko 4, Chrapek 8.
   Kmita: Różalski 5 - Funek 6, Łuszczek 6, M. Giza 6 - Satora 6 (74 Bębenek), Filipczak 6 (60 Karcz), Durzyński 6, Wiatr 6, Strzeboński 6 - Bagnicki 5 (46 P. Gawęcki 6), Bogusz 7.
   Lider z Zabierzowa zagrał na luzie z pogodzonym już z degradacją Górnikiem. Przez całe spotkanie goście przeprowadzili wiele płynnych i pomysłowych akcji, ale brakowało im wykończenia. Kiedy jednak zrobiło się gorąco, potrafili wrzucić "piąty bieg", by uniknąć kompromitacji, czym bez wątpienia byłaby porażka w Brzeszczach.
   Gospodarze grali "gołą jedenastką", ale pierwszy sygnał do ataku dał Liszka. Grający trener gospodarzy w 10 min zdecydował się na 40-metrowy rajd, podał do Chrapka, który przeniósł akcję do Bartusia. Ten zdecydował się na odegranie futbolówki Chrapkowi, ale niewielki wzrostem napastnik Górnika nie miał szans z rosłym Różalskim.
   Potem miała miejsce seria zmarnowanych szans gości. W 18 min na czystą pozycję wyszedł Bagnicki, który mocno uderzył, lecz Kotajny sparował piłkę na korner. Trzy minuty później Funek zakręcił defensywą miejscowych, wycofując futbolówkę z linii końcowej boiska na 10 m do Filipczaka, ale ponownie górą był Kotajny. Potem Filipczak po minięciu Adamczyka trafił prosto w ręce brzeszczańskiego bramkarza (23 min). Z kolei Bogusz z 7 m chciał technicznie przymierzyć w "okienko", ale nie wziął poprawki na to, że Kotajny potrafi wyciągnąć się jak struna (38 min). Kilkanaście sekund potem Bagnicki strzałem z 7 m nie potrafił pokonać Kotajnego, który po raz kolejny brawurowo wybił futbolówkę.
   W końcu z wolnego do siatki trafił Filipczak, lecz arbiter anulował gola, bowiem rzut wolny był pośredni. Kiedy w 48 min P. Gawęcki nie potrafił wygrać pojedynku z Kotajnym, na trybunach brzeszczańskiego stadionu rozległy się salwy śmiechu. Chwilę potem miejscowi fani mieli powody do radości, bowiem Chrapek obsłużony dokładnym podaniem przez Bartusia pokazał, jak się wykorzystuje sytuacje sam na sam. W 63 min Bogusz z bliska wepchnął piłkę do siatki i wszystko zaczęło się od nowa.
   W 77 min Chrapek raz jeszcze potrafił zrobić użytek z podania Bartusia, wygrywając kolejny pojedynek z Różalskim, ale radość miejscowych trwała niespełna minutę. P. Gawęcki jako pierwszy dopadł "wyplutej" przez Kotajnego piłki i z bliska wpakował ją do siatki.
   W 90 min goście mieli szansę na wywiezienie kompletu punktów, lecz najpierw Bogusz z 11 m minimalnie przestrzelił, a po uderzeniu Durzyńskiego piłka przeszła po rękach Kotajnego, zatrzymując się na słupku.
JERZY ZABORSKI

Trudno o mobilizacjĘ

   Wiesław Liszka (trener Górnika): - Chcieliśmy honorowo pożegnać się z czwartą ligą i to nam się udało. Dziękuję chłopcom za serce włożone do gry.
   Dariusz Wójtowicz (trener Kmity): - Od kilku kolejek mecze mistrzowskie nie mają dla nas stawki, dlatego czasem trudno o maksymalną koncentrację. Przed barażami daję pograć wszystkim zawodnikom. Sytuacjami, jakie sobie wypracowaliśmy, można by obdzielić kilka spotkań.

Grupa zachodnia

   Orzeł Piaski Wielkie - Skawa Wadowice 1-2 (0-2): Mazela 57 - Mikołajczyk 15, Dyrcz 40; Cracovia II - Skawinka 2-0 (1-0): Turecki 36, Biegajło 90; Świt Krzeszowice - Clepardia Kraków 1-4 (0-2): Chlipała 79 - R. Duda 27, Jamróz 41, Miarka 70, Malec 80; Puszcza Niepołomice - Karpaty Siepraw 1-3 (1-1): Górski 37 - Kapusta 10, 82, Przała 48; Garbarnia Kraków - Dalin Myślenice 1-0 (0-0): Podgórski 85; Trzebinia Siersza - Bolesław Bukowno 1-0 (1-0): Witkowski 41; Górnik Brzeszcze - Kmita Zabierzów 2-2 (0-0): Chrapek 49, 77 - Bogusz 63, P. Gawęcki 78; Pogoń Miechów - Alwernia 1-4 (0-2): Wisła 74 - Sęk 35, 50, 60, Feluś 40. Pauzował Garbarz Zembrzyce.
1. Kmita 31 75 81-25
2. Garbarnia 32 56 54-31
3. Dalin 31 55 48-29
4. Cracovia II 31 48 44-53
5. Alwernia 31 48 32-24
6. Skawa 31 45 33-28
7. Garbarz 31 44 56-50
8. Puszcza 31 42 39-40
9. Trzebinia 31 42 30-28
10. Orzeł 31 40 35-43
11. Karpaty 31 37 37-58
12. Bolesław 31 35 48-50
13. Clepardia 31 35 35-51
14. Świt 31 35 40-54
15. Pogoń 31 34 41-57
16. Skawinka 31 30 26-40
17. Górnik 31 29 35-53

W ostatniej kolejce

(sobota, 19 czerwca) zagrają:

   W meczach mniej istotnych - Kmita z Garbarzem, Skawa z Górnikiem i Alwernia z Trzebinią. Pauzować będzie Garbarnia.
   W meczach, których wyniki mogą wpłynąć na kwestię spadku - Dalin ze Świtem, Clepardia z Cracovią II, Bolesław z Puszczą, Skawinka z Pogonią i Karpaty z Orłem. W najlepszej sytuacji są Karpaty, którym na pewno wystarczy remis z Orłem. W najgorszej - Pogoń, której może nie wystarczyć zwycięstwo w Skawinie.
   Ligę opuszczą trzy zespoły - Górnik, Skawinka i... Spadnie też czwarta od końca drużyna, jeśli Kmita przegra z Okocimskim baraż o III ligę. Tenże 14. w tabeli zespół utrzyma się w razie powodzenia Kmity.
   Tabelę sporządziliśmy wedle bilansu bezpośrednich spotkań między drużynami mającymi identyczną liczbę punktów. W najważniejszym zestawieniu pomiędzy trójką: Bolesław, Clepardia i Świt - Bolesław ma 7 "oczek", Clepardia 6, a Świt 4.
(MARO)

Strzelcy

grupy zachodniej

   21 - Świerkosz (Garbarz);
   18 - Bagnicki (Kmita);
   14 - Rudzki (Dalin), Mańka (Garbarz), Dzierżanowski (Garbarnia/Kmita), P. Gawęcki (Kmita);
   13 - T. Kulawik (Bolesław), Salamon (Pogoń), Wasilewski (Świt);
   12 - Lizak (Cracovia II), Mazela (Orzeł);
   11 - Filipczak (Kmita);
   9 - Przepiórka (Alwernia), Kwater (Garbarnia), Bartuś, Chrapek (Górnik), Przała (Karpaty), D. Gawęcki (Kmita), Kmak (Puszcza), Mikołajczyk (Skawa), Chlipała (Kmita/Świt);
   8 - Sęk (Świt/Alwernia), Lipecki (Garbarnia), Ciepichał (Trzebinia);
   7 - Józkowicz (Alwernia), Szatan (Bolesław), Kluska (Garbarnia), Bębenek (Kmita), Łabuś (Orzeł) Bodzioch (Skawinka);
   6 - Miarka (Clepardia), Suchan, Turecki (Cracovia II), Skiba, Zieliński (Dalin), Podgórski (Orzeł/Garbarnia), Kardaś (Garbarz), Borowczyk (Górnik), Kapusta (Karpaty), Machnik (Pogoń), Kierzkowski, Strojek (Puszcza), Błasiak, Wiecheć (Skawa), Lickiewicz (Trzebinia);
   5 - Szwajdych, Marzec, (Dalin), Bogusz (Kmita), Wisła (Pogoń), Górski (Puszcza)
   (BL)

IV - ligowcy w ocenie "Dziennika"

   6,71 - D. Gawęcki (Kmita);
   6,65 - Dzierżanowski (Garbarnia/Kmita);
   6,62 - Filipczak (Kmita);
   6,56 - Bębenek (Kmita);
   6,50 - T. Kulawik (Bolesław);
   6,44 - Bagnicki (Kmita);
   6,43 - P. Gawęcki (Kmita);
   6,33 - Łuszczek (Kmita);
   6,26 - Bogusz (Kmita);
   6,22 - Rudzki (Dalin), Krauz (Kmita);
   6,20 - Marzec (Dalin), Chmiel (Skawa);
   6,19 - Lament (Garbarnia);
   6,18 - Świerkosz (Garbarz);
   6,17 - Żak (Skawa);
   6,10 - Piszczek (Dalin);
   6,04 - Lipecki (Garbarnia);
   6,00 - Brak (Garbarnia);
   5,95 - Skoczylas (Alwernia);
   5,94 - Jajko (Alwernia);
   5,92 - Przepiórka (Alwernia), G. Barcik (Skawinka);
   5,90 - Dukała (Awernia);
   5,89 - Zieliński (Dalin), Salamon (Pogoń);
   5,88 - Stoch (Dalin) (BL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski