Nietypowy próg, twardy zeskok

- Dwa pierwsze skoki były przeciętne, ale ten ostatni już naprawdę dobry. Powoli rozgryzam dużą skocznię, która ma taki trochę nietypowy próg zjazdowy. Wczoraj spóźniałem wszystkie skoki, dzisiaj jest postęp - mówił po treningu Małysz.

U podnóża skoczni wydawało się, że jest bezwietrznie. - Tak jest tylko tu na dole, na górze kręci wiaterek. Po trzecim moim skoku Morgenstern pokazywał mi na monitorze, że miałem wiatr w plecy pół metra na sekundę, a Kofler startujący po mnie miał lekki wiatr pod narty. Taka różnica na dużej skoczni może przekładać się na kilka metrów, nie dziwię się, że Kofler poleciał na 142,5 m. Dobrze byłoby więc, aby konkurs przebiegał w miarę równych warunkach dla wszystkich.

Małysz narzekał jeszcze na twardy zeskok. - Jest zlodowaciały, są problemy z lądowaniem. Nie daj Boże, żeby jakiś skoczek się wywrócił, może się poharatać.

Nasz skoczek twierdzi, że nie czuje się zmęczony treningami. - Gdybym czuł zmęczenie podczas igrzysk olimpijskich, to znaczy, że źle pracowałem wcześniej i nie byłoby sensu przyjeżdżać na igrzyska - mówi.

W bardzo wysokiej formie jest nadal Szwajcar Ammann, miał świetną serię: 134 m, 139 m i ponownie 139 m ze skróconego rozbiegu. Dwa dalekie skoki oddał Morgenstern - 139 i 141,5 m, po czym zrezygnował z trzeciej próby. Schlierenzauer zaliczył dwie udane próby po 139 m, w trzeciej skoczył tylko 130,5 m. Najdłuższy skok treningu miał Niemiec Schmitt - 145 m, ale z bardzo wysokiego rozbiegu.

Z pozostałych Polaków Kamil Stoch zaliczył 132 m, 132,5 i 127 m. Pozostali nie imponowali długimi skokami, żaden z nich nie przekroczył 130 m. Dzisiaj trzeci, ostatni trening, po którym trener Łukasz Kruczek poda czwórkę na piątkowe kwalifikacje.

AS, Whistler