Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieudany Mazepa

Jan Maria Rokita
Odrzucenie przez Janukowycza traktatu stowarzyszeniowego z UE było dla polskiej polityki dużym zaskoczeniem. Przez ostatnie lata utarło się bowiem w Polsce przekonanie, że na kijowskiego władcę trzeba chuchać i dmuchać, gdyż Janukowycz to współczesne wcielenie historycznej figury hetmana Mazepy, który zdradzi Moskwę, albowiem pragnie iść z Polską i Zachodem, o ile tylko będzie tu wystarczająco kochany.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Dlatego bez zmrużenia oka ochranialiśmy naszego "Mazepę”, kiedy wykorzystując uległych sędziów, obalał parlamentarną konstytucję i zaprowadzał rządy osobiste na Ukrainie. A także wtedy, gdy korumpował parlament, zezwalając zasiadającym w nim oligarchom na nieosobiste głosowania. Broniliśmy go także po aresztowaniach opozycji , kiedy w Berlinie domagano się wprowadzenia sankcji. Kiedy więc w końcu listopada ta cała kalkulacja z Mazepą i polityką miłości wzięła w łeb, rozczarowani polscy politycy zaczęli szukać jakiegoś nowego konceptu, każdy na własną rękę.

I tak doszło do sojuszów i konfliktów nieoczekiwanych, nawet nieco zabawnych. Wyprawa Kaczyńskiego na kijowski Majdan wpisała lidera PiS jednoznacznie do grona przeciwników Janukowycza, co wywołało aplauz Adama Michnika, tradycyjnie wspierającego narodowe i antyrosyjskie tendencje na Ukrainie. Taki sojusz zdecydował się miękko poprzeć także premier Tusk, wywołując pośród działaczy PO zamęt i konsternację. Stanięcie po stronie nowej rewolucji na Ukrainie kłóciłoby się bowiem nie tylko z "antyjagiellońską” linią rządu, reprezentowaną dobitnie przez ministra Sikorskiego, ale przede wszystkim z wysiłkami prezydenta Komorowskiego, który bodaj najmocniej postawił na kijowskiego "Mazepę”.

Prezydent tymczasem okazywał się w tym wyborze tak zapamiętały, że już nawet po wybuchu kijowskiego Majdanu nadal głosił pochwały kijowskiego władcy, próbując podtrzymać iluzję cudownej przemiany Janukowycza, jaka wkrótce miałaby nastąpić. Nie jest zatem przypadkiem, że z PO początkowo odważył się pojawić na Majdanie wraz z Kaczyńskim jedynie europoseł Protasiewicz, pupil premiera, przez niego zapewne tam wysłany dla zapewnienia jakiej takiej "partyjnej równowagi”. Ale to nie koniec polsko-kijowskich paradoksów. Kaczyński bowiem z racji swojej wyprawy znalazł się pod pręgierzem Leszka Millera i polityków lewicy, mimo że PiS razem z SLD głosi krytykę oferty Unii dla Kijowa jako skąpej i niedostatecznej, co z kolei wzbudza gwałtowny sprzeciw ministra Sikorskiego.

Ten bowiem występuje w roli obrońcy unijnych wymagań wobec Ukrainy i nie bez racji – wraz ze szwedzkim ministrem Bildtem – stanowczo deklaruje, że Europa nie weźmie udziału w licytacji z Rosją, kto lepiej potrafi przekupić zadufanego w sobie władcę w Kijowie. Nie trzeba dodawać, że Sikorski, stając ostro przeciw Janukowyczowi, działa w otwartej kolizji z linią prezydenta Komorowskiego, a jego słynny już tweet o "skorumpowanej gospodarce ukraińskiej” został potępiony nawet przez premiera. Sam Tusk natomiast – w obliczu tego całego zamętu – najwyraźniej postanowił w końcu schować głowę w piasek i sprytnie zastąpić jakiekolwiek dalsze deklarację polityczne retoryką wezwań do "mówienia jednym głosem”.

W obliczu kryzysu kijowskiego polska polityka wschodnia zapętliła się w niejasnościach i sprzecznościach. A nawoływania do "mówienia jednym głosem” brzmią w tej sytuacji jak nieszczery rytuał. Prawdziwym polskim kłopotem jest bowiem to, że po prostu nie jest jasne, jaką treść miałby teraz wyrażać ów "jeden głos”. Na pierwszy bowiem rzut oka widać, że rachuby i kalkulacje kluczowych polskich partii i polityków w sprawie kryzysu kijowskiego są odmienne. A posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, które teoretycznie winno ów wspólny "polski plan” wypracować, niczego – przynajmniej na razie – nie zmieniło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski