Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieuleczalna choroba

Rozmawiał Marek Długopolski
Jan Chmielewski marzy o trzecim z rzędu tytule mistrza za kierownicą rajdówki napędzanej na jedną oś
Jan Chmielewski marzy o trzecim z rzędu tytule mistrza za kierownicą rajdówki napędzanej na jedną oś fot. Chmielewski Team
Rozmowa z Janem Chmielewskim, rajdowym mistrzem Polski w „ośce” o zapachu benzyny, marzeniach o „czterołapie” i niełatwym życiu sportowca rodem z Krakowa

– Wakacje to czas wolny?

– Oj, nie. Dla mnie to okres intensywnych przygotowań i treningów do Rajdu Rzeszowskiego. Nie mogę się już doczekać, kiedy usiądę w rajdówce, wcisnę guzik, który odpali silnik, usłyszę jego dźwięk, poczuję zapach paliwa.

– To brzmi jak diagnoza...

– ...choroby ciężkiej i nieuleczalnej. To prawda, ale z rajdami już tak jest – albo się je kocha, albo nienawidzi. Są jak wspinaczka na wymarzoną górę. Gdy już się ją zdobędzie, od razu pojawia się kolejna, wyższa i trudniejsza, nowy cel życia. I tak samo jest z rajdami.

– A jaki jest Pana cel?

– Obrona tytułu mistrza Polski w „ośce”, a więc walka o tytuł najszybszego kierowcy zasiadającego za kierownicą rajdówki napędzanej na jedną oś.

– Jakim samochodem Pan startuje?

– Przednionapędowym citroenem DS3-R3T.

– Początek sezonu był dla Pana wymarzony...

– Rajd Świdnicki-Krause ułożył się fantastycznie. Choć konkurenci byli bardzo mocni, walka toczyła się o sekundy, a każdy błąd mógł drogo kosztować, w Górach Sowich jechało mi się wyśmienicie. Wygrałem wszystko, co było do wygrania, tak „ośkę” jak i klasę 3.

– Zajął Pan również wysokie, piąte miejsce w „generalce”. Jacek Nowaczewski, Pana nowy pilot, nie krył radości, że przed Wami były tylko cztery czteronapędowe „potwory”.

– Udowodniliśmy, że „ośki” mogą skutecznie walczyć z samochodami napędzanymi na dwie osie. Piąte miejsce oznaczało też wyrównanie mojego najlepszego wyniku z Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski.

– Równie dobrze wspomina Pan Rajd Karkonoski?

– Tak. I tam walka była pasjonująca i bardzo zacięta, o ułamki sekund. Na trudnych technicznie trasach dałem z siebie wszystko, cały czas „szukałem” prędkości, najlepszego toru jazdy. Choć czułem oddech rywali, nie pokonał mnie stres, nie popełniłem też żadnego poważnego błędu.

– Zabrakło Pana na starcie Rajdu Kaszub? Co się stało?

– Opuściłem go ze względów finansowych. Na szczęście teraz o budżet nie muszę się już martwić.

– Przed Rajdem Rzeszowskim, kończącym pierwszą część sezonu, ma Pan tylko punkt przewagi nad najgroźniejszym rywalem.

– Robię wszystko, aby do tego starcia być perfekcyjnie przygotowanym. Od niego zależy przecież wynik pierwszej części sezonu. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i zakończę ją na pierwszym miejscu.

– Z czterech rajdów do klasyfikacji liczą się trzy. Aby więc pozostać w fotelu lidera, musi Pan być na mecie, i to wysoko. Pojedzie Pan na sto procent?

– Tak. Innego wyjścia nie mam. Rywale nie dadzą mi przecież odetchnąć, są bardzo mocni i będą cisnąć. Nie mogę jednak zapomnieć o mecie – muszę na niej być, by myśleć o fotelu lidera.

– Lubi Pan Rajd Rzeszowski?

– To jedna z moich ulubionych rund mistrzostw Polski. Rajd jest bardzo szybki, sprzyja samochodom przednionapędowym. Gorzej bywa z pogodą, jest kapryśna. Zaskoczyła nas rok temu. Był wtedy piękny, upalny dzień, ponad 30 stopni. Słoneczne niebo, suchy asfalt, idealne warunki do ścigania na slickach. Niespodziewanie nad trasę napłynęła potężna chmura, spadł deszcz. Byłem pierwszy, nie miałem więc czasu, aby zmienić opony. Jechałem jak po lodzie... To mi pokrzyżowało plany, cała strategia wzięła w łeb. Mam nadzieję, że tym razem natura będzie dla mnie łaskawsza.

– Jakie jest Pana najważniejsze marzenie?

– Trzeci raz z rzędu chciałbym obronić tytuł mistrza Polski w klasyfikacji 2WD. Dlatego tak ważny jest dla mnie Rajd Rzeszowski – muszę w nim zebrać maksymalnie dużo punktów.

– A jak z budżetem na drugą część sezonu?

– Po długich negocjacjach, podczas których przybyło mi parę siwych włosów, wszystko udało się poukładać. Przede mną więc jeszcze, oprócz Rzeszowskiego, cztery rajdy – Wisły, Nadwiślański, Dolnośląski i Arłamów. Jadę do końca!

– Rajdy nie należą jednak do sportów tanich...

– To prawda. Nie wystarczy mieć koszulkę, spodenki, buty i piłkę... By liczyć się w stawce, trzeba dysponować dobrym i bezawaryjnym samochodem, dostępem do najlepszych części, sprawnym serwisem, zapleczem... A to wszystko kosztuje.

– Czy mistrz Polski w „ośce” nie ma ochoty w przyszłym sezonie na coś mocniejszego, na sprawdzenie się w „generalce”?

– Oczywiście, że ma, ale na rajdówkę z napędem na cztery koła trzeba sporo pieniędzy.

– Jak dużo?

– Kilka razy więcej niż na „ośkę”... By walczyć o najwyższe miejsca, a przecież o to chodzi, budżet musi być taki, żeby starczył na dobry samochód, opony, części, przygotowania, serwis, testy, a nawet na wynajęcie odpowiedniej liczby szpiegów na trasie.

– Gdyby to się udało, musiałby Pan zmienić rajdówkę. Na jaką?

– Podczas warszawskiej Barbórki zaliczyłem debiut w samochodzie z napędem na cztery koła i zakochałem się w... fordzie. Jechałem fiestą R5+, a więc autem zbliżonym konstrukcyjnie do wrc. Trudno opisać jak ono się prowadzi, hamuje, przyspiesza, skręca, wybiera nierówności... To kosmos.

– Nie można wybrać czegoś tańszego, mniej zaawansowanego technicznie, a równie szybkiego?

– Można, ale przecież nie o to chodzi, aby przejechać rajd, zaliczyć go, być w ogonie. Jedyna droga na szczyt to nowoczesna i bezawaryjna rajdówka. Wtedy można ścigać się jak równy z równymi, walczyć o zwycięstwo. To zaś kwestia pieniędzy, i tak koło się zamyka.

– Podda się Pan?

– Ależ nie. Nadzieja, szczególnie w rajdach, umiera ostatnia. Gdybym jej nie miał, to już dawno odwiesiłbym kask na kołek. Cały czas walczę i będę walczył. Rajdy to przecież całe moje życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski