Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewolnicy

Krzysztof Kawa
Philippe Coutinho miał szansę zostać drugim najdroższym piłkarzem świata do czasu, aż Paris Saint Germain wykupi wypożyczonego na rok Kyliana Mbappe. Barcelona zaoferowała za niego 118 milionów funtów, ale Juergen Klopp, wspierany przez zarząd Liverpoolu, zrzucił tę górę pieniędzy ze stołu.

Właściciele Barcelony mogli pozyskać Coutinho kilka lat temu za półdarmo, jeszcze w czasach, gdy występował w pobliskim Espanyolu. Wtedy jednak na Camp Nou nikt się na piłkarzu sąsiada nie poznał, musiał spędzić kilka lat na Anfield, by łatwiej było dojrzeć jego nadzwyczajny talent. Finalna oferta Barcy wpłynęła do angielskiego klubu w ostatnich godzinach sierpnia. Niemiecki menedżer twierdzi, że, odrzucając ją, kierował się wyłącznie dobrem drużyny, bo nie zdołałby przed zamknięciem okna transferowego wydać tej fortuny na kogoś, kto choć trochę przypominałby mu Brazylijczyka.

Klopp postawił na swoim, ale czy aby na pewno? Piłkarz został w klubie, lecz wygląda jakby grał w kajdanach. W ciągu kilkunastu minut przeciwko Sevilli w Lidze Europy, pierwszych, jakie rozegrał w tym sezonie, nie sposób było dostrzec choćby jedno jego dobre zagranie. W drugim meczu, ligowym, zagrał od początku, ale nie było sensu trzymać go na boisku do końca.

Robert Lewandowski wyciągnął wnioski z tego, co spotkało Coutinho i nie czeka na rozwój wydarzeń z założonymi rękami. On już rozpoczął kampanię, której finał ujrzymy następnego lata. Grzeczny chłopak z podwarszawskiego Leszna odłożył dobre maniery na bok, bo właśnie wybiła ostatnia godzina na podjęcie najważniejszej decyzji w życiu. Wprawdzie 29-letni „Lewy” jest tylko niespełna rok młodszy od Karima Benzemy, ale kto powiedział, że w Realu Madryt właśnie nie zdecydowano o zmianie wiernego przybocznego Cristiano Ronaldo na supersnajpera z Polski? System ofensywny Królewskich wciąż funkcjonuje bez zarzutu, ale trzeba patrzeć w dalszą przyszłość.

Karl-Heinz Rummenigge ma rację mówiąc, że pieniądze wydane w lecie przez szejków z Paryża ogłupiły wielu piłkarzy. Całkiem niedawno za 20 mln euro można było kupić napastnika klasy światowej. Dziś tyle wystarczy tylko na prowizję dla jego agenta.

Adam Mandziara, obecnie prezes Lechii Gdańsk, a przed laty rzutki menedżer (Wisła Kraków do dzisiaj spłaca poprzez UEFA zobowiązania wobec niego za pośrednictwo przy transferach kilku zawodników) przyznał w ostatniej rozmowie w studiu Canal+, że agenci mają zły wpływ na futbol. Nie wiem, czy miał na myśli także Cezarego Kucharskiego i Niemca Maika Barthela, ludzi, którzy właśnie przygotowują grunt pod jeden z największych transferów w historii futbolu. Ale na pewno w pełni zgodziłby się z nim w tej kwestii szef Bayernu.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski