Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niewygodne związki w państwowej uczelni

Piotr Subik
Konflikt w oświęcimskiej uczelni narasta od dawna
Konflikt w oświęcimskiej uczelni narasta od dawna Małgorzata Gleń
Kontrowersje. W PWSZ w Oświęcimiu konflikt „Solidarności” z władzami uczelni trwa od dwóch lat. Powodem i skutkiem są odejścia naukowców związanych z UJ

Władze Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. rotm. Witolda Pileckiego w Oświęcimiu złamały prawo, utrudniając prowadzenie działalności organizacji zakładowej „Solidarności”. Tak uznali śledczy z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu. Ale jednocześnie wystąpili z wnioskiem o warunkowe umorzenie na okres próby postępowania karnego wobec prorektora PWSZ dr. Macieja Mączyńskiego, który odpowiada za kontakty ze związkowcami. Wniosek rozpatrzony zostanie przez sąd za miesiąc, 27 stycznia. Jest jednak wręcz pewne, że sprawa nie zakończy się na pierwszym posiedzeniu.

- Do dziś, a minęły już prawie dwa lata, mimo wielokrotnych próśb pisemnych i ustnych, rektor prof. Witold Stankowski, nie podpisał z nami umowy regulującej działalność związku na terenie uczelni - mówi dr hab. Łukasz Gaweł, prof. PWSZ, przewodniczący organizacji zakładowej „S” na PWSZ w Oświęcimiu. Na temat sporu z rektorem nie chce się rozwodzić, podkreślając tylko, że nikt nie kwestionuje osiągnięć naukowych prof. Stankowskiego, a tylko sposób zarządzania uczelnią.

Impulsem do założenia „S” na uczelni na początku 2014 r. było odwołanie ze stanowiska dyrektora Instytutu Zarządzania dr hab. Ewy Bogacz-Wojtanowskiej, współzałożycielki PWSZ, byłej prorektor ds. studenckich i naukowca z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zastąpiła ją dr Joanna Stuglik, związana z Wyższą Szkołą Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Ostatecznie Bogacz-Wojtanowska odeszła z uczelni.

Wcześniej zwolnieni zostali inni zaufani byłego rektora PWSZ prof. Lucjana Suchanka, m.in. kanclerz Adam Bilski, kwestor Jerzy Strzelec oraz Stanisława Jung-Konstanty i dr Roman Dorczak, również związani z UJ. Na własną prośbę odszedł zaś prof. Marek Bugdol. Związki uważają, że obniża to rangę uczelni, której od początku istnienia patronuje UJ. Bo pracownicy dydaktyczni zastępowani są przez przedstawicieli mniej prestiżowych uczelni - oprócz WSB, także Uniwersytetu Rzeszowskiego albo Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej.

Kiedy w listopadzie 2014 r. pisaliśmy o problemach „S” na PWSZ, prof. Witold Stankowski przyznawał, że „pracodawca nie może odmówić prawa istnienia i działalności związkom zawodowym”. Ale podkreślał przy tym, że związki powstają często tam, gdzie dzieje się źle. A w przypadku PWSZ... „taka sytuacja nie ma miejsca”.

Teraz prof. Stankowski nie chciał rozmawiać z „Dziennikiem Polskim”. Wskazał na dr. Macieja Mączyńskiego, bo obowiązek zajęcia się sprawami związku zawodowego scedował na niego zarządzeniem z lipca 2014 r. - Na sto procent nie przychylę się do wniosku prokuratury i bardzo się cieszę, że będę mógł stanąć przed sądem i odpowiedzieć na wszystkie pytania. I doprowadzić do bezwarunkowego umorzenia postępowania - mówi dr Mączyński.

Winą za obecną sytuację obarcza związkowców, twierdząc m.in., że to oni przedstawiają obowiązkową dokumentację, która nie pozwala ustalić, czy związkowi w PWSZ przysługują uprawnienia zakładowej organizacji związkowej. - Oświadczenie woli mówi o kilkunastu członkach organizacji, a my nie mamy pewności, czy wszyscy są pracownikami PWSZ - mówi dr Mączyński.

Zdaniem części związkowców władze uczelni chcą poznać imienną listę członków „S” na PWSZ, by ich szykanować za działalność związkową.

Konspiracja w Oświęcimiu. Rektor kontra „Solidarność”
Inspektor z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie dopatrzył się uchybień w działaniach władz oświęcimskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.

Chodzi m.in. o nieprzestrzeganie obowiązku kierowania pracowników na wstępne badania lekarskie przed rozpoczęciem przez nich pracy, brak procedur dotyczących przeciwdziałania przypadkom ewentualnego mobbingu w uczelni oraz nieuzgadnianie ze związkowcami zasad dotyczących wynagradzania i wpłacania świadczeń pieniężnych.

Najpoważniejsze uchybienia to jednak brak woli zawarcia umowy regulującej działalność związku zawodowego, czego skutkiem było nieudostępnienie organizacji „pomieszczeń i urządzeń technicznych niezbędnych do wykonywania działalności związkowej”. Dlatego sprawa trafiła do prokuratury. Pod zarzutem utrudniania wykonywania działalności związkowej stanął prorektor PWSZ dr Maciej Mączyński.

Prokuratura chce jednak umorzenia postępowania karnego wobec niego na dwuletni okres próbny i wpłaty 800 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.

Problem polega na tym, że praca związków jest sparaliżowana. Bez adresu organizacja nie może m.in. otrzymać REGON-u ani założyć konta w banku.

- Cały czas czujemy się, jakbyśmy funkcjonowali w konspiracji, na kartonach i styropianach. Składki zbieramy do kapelusza. Nawet posiedzenia związku musimy odbywać w prywatnych domach - mówi doc. dr Artur Kożuch, skarbnik „S” w PWSZ w Oświęcimiu. Do czasu uregulowania zasad współpracy „S” licząca obecnie w PWSZ już ponad 20 członków (wszyscy są pracownikami tej uczelni) odmówiła też udziału w posiedzeniach Senatu uczelni.

Batalię sądową prowadzą z rektorem prof. Witoldem Stankowskim także zwolnieni przez niego pracownicy. Obecnie w sądzie pracy toczą się trzy takie postępowania, m.in. z powództwa byłego kanclerza Adama Bilskiego i Stanisławy Jung--Konstanty. Od początku 2014 r. zakończyły się cztery podobne sprawy w sądzie, w dwóch uczelnia przegrała, zawarto jedną ugodę. Czwarta sprawa, w której oddalono powództwo, znajduje się na etapie apelacji w Sądzie Okręgowym w Krakowie. To niejedyny dowód na dużą rotację kadry PWSZ - obecna kanclerz, dr n. med. Katarzyna Matusiak to piąta osoba na tym stanowisku od trzech lat.

- Dopóki wszystko idzie po myśli rektora, to jest super. Później przestaje człowieka zauważać, następnie atakuje go, a na końcu zwalnia lub delikwent sam odchodzi z pracy, bo widzi, że nie warto kopać się z koniem - mówi nam jeden z naukowców, który w podobnych okolicznościach rozstał się z PWSZ w Oświęcimiu. - Wiele osób zauważa to, że odchodzi stara kadra, co odbija się na prestiżu uczelni. A przecież najważniejsza jest w tym wszystkim przyszłość szkoły - dodaje.

Prorektor PWSZ dr Maciej Mączyński nie ukrywa, że dla uczelni korzystniej jest, kiedy pracownik deklaruje, że etat na PWSZ jest jego pierwszym etatem - bo otrzymuje wyższe dofinansowanie z Ministerstwa Nauki. Dodaje też że uczelnia się rozwija - kiedy w 2012 r. prof. Stankowski przejmował uczelnię z rąk prof. Lucjana Suchanka, studia odbywały się na sześciu kierunkach, a obecnie na 11 (w tym dwa to kierunki II stopnia).

Tyle że nie pociągnęło to za sobą proporcjonalnego wzrostu liczby studentów. Obecnie na PWSZ w Oświęcimiu studiuje 1,3 tys. osób, wtedy było ich tylko o 300 mniej.

Prof. Stankowski, zanim został rektorem, był dyrektorem Instytutu Nauk Politycznych PWSZ w Oświęcimiu. Jednocześnie zajmuje stanowisko kierownika Zakładu Historii Europy w Instytucie Europeistyki UJ. Do Krakowa przyszedł z ówczesnej Akademii Bydgoskiej (obecnie Uniwersytet Kazimierza Wielkiego). Przy okazji opisywania okoliczności jego odejścia z Bydgoszczy, „Gazeta Wyborcza” powoływała się na słowa ówczesnego rektora AB prof. Adama Marcinkowskiego, że prof. Stankowski jest „osobą konfliktową”.

- Nie miałem z prof. Stankowskim żadnego konfliktu, nie przypominam sobie, abym skarżył się komukolwiek na jego charakter, bo nie znałem bliżej tego młodego ambitnego naukowca - mówi nam teraz prof. Marcinkowski.

PWSZ im. rotm. Witolda Pileckiego w Oświęcimiu powstała w lipcu 2005 r. Jej utworzenie było wspólną inicjatywą władz samorządowych powiatu oświęcimskiego, województwa małopolskiego i miasta Oświęcim. Patronat nad uczelnią objął UJ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski