Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezapomniane płyty polskiego rocka (79)

Redakcja
Uwaga! Ponieważ tę płytę cenię, ale nie jest w stylu tego, co naprawdę uwielbiam (brzmi nazbyt delikatnie), postanowiłem posłuchać jej jako... kobieta! Oto, co z tego wyszło:

Quidam "Quidam"

Ach, jak zabrzmiały organy (nieco podobnie do intro w "Perfect Strangers" Deep Purple), potem ukołysała mnie śliczna (camelowska), pełna łez partia gitary, na której wręcz bosko grał Maciek Meller. Uniosłam się. W 90 sekund później, pojawił się piękny, tak delikatny, że aż anielski głos Emilki Derkowskiej. Leciałam, leciałam, leciałam! Przez następnych osiem minut czarowały mnie powłóczyste dźwięki wydobywane z klawiszy przez Zbyszka Florka i uzupełniające je ulotne partie fletu Ewy Smarzyńskiej oraz czyściutka struktura tak równo pracującej (tak mawiają fachowcy) sekcji rytmicznej - Radek Scholl (bas) i Rafał Jermakow (perkusja). Ten pierwszy utwór miał tytuł "Sanktuarium". Piosenka druga ("Choćbym...") była czymś na kształt kontynuacji, poprzedniej. Znów było blisko nieba i tak..., tak słodko. Och! W trzecim temacie ("Bajkowy") zrobiło się balladowo i folkowo. Nic tylko tańczyć, boso kręcąc się w kółko na jakiejś łące. "Głęboka rzeka" - oj, ta przyniosła wspomnienie marillionowsko-fishowskiej klasyki. Po tak potężnej dawce nastroju nagle nadleciały "Nocne widziadła". Muzyka sprawiła, że zaczęłam rytmicznie stukać pantoflem o podłogę. Było też bardzo dramatycznie, najbardziej w pysznej wokalizie Emilii. "Niespełnienie" (6) początkiem przypominało mi niezapomnianą "Alaskę" supergrupy U.K., a gitara nawiązywała do stylu Andy Latimera. Boskie! Zaraz potem zawładnęły mną pełne słońca "Warkocze". I wreszcie przyszła pora finału, w który wprowadził krótki oraz pozbawiony partii wokalnej utwór "Bijące serca". No a zamknięcie ("Płonę") było melodyjnym uzupełnieniem tego wszystkiego, co wcześniej rozkochało mnie w zawartości krążka. Dodatkowo jeszcze w tym 14-minutowym utworze Derkowska cudnie grała na wiolonczeli. Wreszcie, po ponad godzinie nastała cisza. Otarłam łzę.
Quidam zrodził się w 1995 r., gdy po 5 latach grania (jako Deep River) bluesa i hard rocka, czterej młodzi instrumentaliści z Inowrocławia oraz okolic przytulili do swojej formacji dwie zdolne dziewczyny. Ich pojawienie było na tyle istotne, że szybko zmienił się styl zespołu na nastrojowy rock progresywny, a to z kolei pchnęło go do przyjęcia nowej nazwy (słowo Quidam, czyli po łacinie - "ktoś, jakiś człowiek", nawiązuje do tytułu jednego z poematów Norwida). Niewiele później muzycy otrzymali szansę nagrania pierwszego LP. To jego właśnie przed chwilą słuchałem.
Jerzy (Jerzyna) Skarżyński
"Radio Kraków"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski