Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezapomniane płyty polskiego rocka (81)

Redakcja
W 1988 roku doszło do spotkania używającego syntezatora Przemka Guryna i uderzającego w struny gitary Jacka Skirucha z gorąco pragnącą śpiewać Anją Orthodox.

Closterkeller "Scarlet"

Po pewnym czasie, czyli po przełamaniu początkowo męczącej wokalistkę tremy i po dokooptowaniu basisty - Tomka Grochowalskiego oraz perkusisty - Grzegorza Tomczyka, nowy zespół zaczął regularne próby, pracował nad repertuarem (będącym wypadkową brzmień spod znaku wytwórni 4 AD, cold wave, metalu i tzw. gotyku), występował na niemal niezliczonych przeglądach oraz festiwalach i... ciągle zmieniał skład. Closterkeller oczywiście nagrywał też płyty. I tak, przed wydaniem interesującej nas teraz, pojawiły się: "Purple" (1990), "Blue" (1992) oraz "Violet" (1993), a także minialbum "Agnieszka" (1993). Natomiast podmiot tego wypracowania (krążek "Scarlet") został zarejestrowany w 1994 r., a opublikowano go w roku następnym. Co ważne, jeszcze w 1992 r. do zespołu dołączył ówczesny narzeczony Anii Orthodox (późniejszy jej mąż i ojciec ich Adasia) - świetny, kochający mocnego rocka basista - Krzysztof Najman. I to właśnie jemu zawdzięczamy potęgę tego, co znalazło się na "Szkarłacie". Bo "Scarlet" to krążek potężny.
"Scarlet" zaczyna poruszająco poruszający protest song - "Dlaczego noszę broń". Wstęp godny porównania z początkowymi scenami filmów Hitchcocka (czyli najpierw trzęsienie ziemi, a później - coraz groźniej). Zaraz potem przejeżdża jak walec "California". Gitarowe partie (Paweł Pieczyński) są godne porównania z ciężkością popisów Iommiego w "Heaven And Hell" Black Sabbathu. 3. - "Tak się boję bólu" - to kuźnia z drapieżnym śpiewem. Ciary! Czwórka (tytułowa "Scarlet") jest motorycznym i klasowym przebojem, natomiast piątka ("Śniło") - klasyczną metalową balladą. "Phantom" (śpiewana po angielsku szóstka) gna ostro do przodu, a siódemka ("Owoce wschodu") jest wyznaniem miłości pełnym wokalnych ozdobników. Po świetnej instrumentalnej ósemce ("Coś") kolejno pojawiają się: 9. - cytująca C.K. Norwida pieśń "Po to właśnie (Norwid)"; 10. - stalowe (śpiewane gościnnie przez Titusa z Acid Drinkers) "Temple Of Time"; 11. - nieco bardziej elektroniczne (świetny Michał Rollinger) "Tak się rodzi nienawiść"; 12. - liryczny "Brylant"; 13. - przeszywające (opowiadające o traumie dręczacej dziewczynkę, która widziała, jak ojciec zamordował jej trzyletnią siostrzyczkę) "Dla jej siostry" i wreszcie właściwie finałowe dla całego albumu podniosłe "A Ona, Ona". I jest jeszcze (mająca zamiast tytułu rysunek serca) piętnastka - puk, puk...; puk, puk...; puk, puk...
Jerzy Skarżyński "Radio Kraków"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski