Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezapomniane płyty polskiego rocka (suplement 15)

Redakcja
Rare Bird powstało jesienią 1969 r. w Londynie. Założycielami zespołu byli: organista, pianista i wokalista David Kaffinetti; śpiewający basista Steve Gould oraz pianista, organista i wokalista Graham Field. Składu dopełnił perkusista - Mark Ashton. Już w czasie pierwszych prób, muzycy ustalili, że... nie będą używać gitar!

Rare Bird "As Your Mind Flies By"

Zaraz potem okazało się, że mają równie wiele talentu, co szczęścia, bo nie dość, że dostali propozycję koncertowania w Marquee, to jeszcze podpisali kontrakt na wydanie dwóch płyt z nową wytwórnią Charisma. Dzięki niemu, już 3 grudnia, trafił do sklepów ich debiutancki longplay. Krążek, któremu nadano "wyszukany" tytuł "Rare Bird", odniósł spory sukces. Dwa miesiące później wydano na singlu jedną z zawartych na nim piosenek i tym samym sprawiono, że zespół, już pierwszym swoim hitem, wpisał się do annałów rocka. Okazało się bowiem, że opublikowana wtedy pieśń "Sympathy" stała się szybko jednym z najtrwalszych elementów światowego kanonu przebojów niezapomnianych. Natomiast następny (i to ważniejszy, bo albumowy) triumf przyszedł, gdy w październiku 1970 r. wydano ich drugą płytę - "As Your Mind Flies By". Czas, aby jej posłuchać.

Utwór pierwszy - "What You Want To Know". Organy, wzniosłości i piękny śpiew. Tak jest na początku, bo potem robi się bardziej hipnotycznie. Po chwili nostalgię burzy dość chrapliwie brzmiący fortepian elektryczny. Temat drugi - "Down On The Floor". To coś, co brzmi jak menuet grany na klawesynie. Tym samym przez dwie i pół min jest prawie barokowo. "Hammerhead" - trójka. Tu muzyka brzmi ciężko i obsesyjnie. Głównie czarują organy i głos. No, a po trójce (czego można się spodziewać), pojawia się czwórka, czyli "I'm Thinking". Utwór ma długą i mocarną introdukcję, spokojny środek oraz pompatyczny koniec. A propos końca, to właśnie w momencie gdy cichnie, kończy się pierwsza strona analogowej wersji longplaya. Trzeba go zatem przewrócić. Tu du, tu du, tu du... To porusza nami tremolo bębnów wbitych w potężne akordy organów. Zgodnie z tytułem właśnie zaczynającej się suity "Flight" (20 min), coś niemal dosłownie podrywa nas do lotu. Jest i motorycznie (instrumenty) i pięknie (śpiew). Gdy po kilku minutach do tego pojawia się jeszcze chór, robi się równie niebiańsko jak w "Atom Heart Mother" Floydów. Potem kolejno: tracimy kontakt z rzeczywistością (pojedynek na dwa zestawy klawiszy); hipnotyzuje nas awangardowa plama dźwiękowa; trzepie nami rock'n'roll; przygniata rockowa transkrypcja fragmentu "Bolera" Ravela i wreszcie ciska naszym ciałem w fotel drapieżny finał. Co tu pisać - rewelacja!

Jerzy Skarżyński, Radio Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski