Wacław Krupiński: KULTURAŁKI
Alina Pięta bezradnie szuka słów. Od lat z Mirkiem Wujasem mieszkała po sąsiedzku, dzieląc ścianę i taras... W sobotę wyjeżdżali spod tej samej bramy - ona do telewizji, jak od lat, on na basen... Ale przede wszystkim dzieliła z nim stworzenie kabaretowej PaKI; on był jej ojcem, ona - matką.
Do dziś ma w oczach obrazek z akademika Piast; siedzi w pokoju, przychodzi Mirek z różą we flakoniku! "Piętuś, musimy coś zrobić, jest taki pomysł...". Zaczynali w małym gronie - byli jeszcze drużbowie Andrzej Rosłaniec i Wojtek Kulasa, jak mówił mi parę lat temu Mirek - z ideą i chęcią, bez finansów, z telefonem na portierni. I tak małymi kroczkami i wielką pracą stworzyli najpoważniejszy przegląd kabaretowy w Polsce; wszyscy, którzy się od ćwierćwiecza liczą, na nim zaczynali... Była PaKA wyrazem niezgody, stąd w pierwszym logo imprezy gest Kozakiewicza; wtedy, w pierwszej połowie lat 80., jakże wiele on znaczył! I zaprosili słynnego olimpijczyka do jury.
Potem Wujas został dyrektorem Rotundy, pracowali w niej razem z Aliną, sprawiając, że klub przeszedł pod uniwersytet, i oczywiście stał się miejscem PaKI. Była nawet pieczątka: "Uniwersytet Jagielloński", a w drugiej linijce - "Przegląd Kabaretów PaKA". Sam Mirek, choć na estradzie nie występował - bywał jedynie moderatorem podczas turniejów kabaretowych - niezmiennie był inspirującym duchem wszystkich działań i to duchem opiekuńczym. Mimo tylu innych zajęć w każdej chwili był do dyspozycji organizatorów PaKI. "Czuwam nad doborem jej szefów i - używając terminu ze sfery biznesu - nad strategią rozwoju" - mówił mi parę lat temu. I niezmiennie miał posłuch w środowisku kabaretowym.
W tym czasie robił już zupełnie inne rzeczy - zajęcia na trzech uczelniach, Wawel, muzea, gazeta lokalna; miał energii niezmierzoną ilość... Przynamniej tak się zdawało.
I nie ma Mirka Wujasa... "Myślę o Nagrodzie im. Mirka Wujasa dla wybijającej się postaci lub wydarzenia na PaCE, podobnie jak na FAMIE była nagroda im. Maxa Szoca. To, czego dokonał Mirek swoim talentem organizacyjnym i zmysłem artystycznym zasługuje na uwiecznienie. W nowych czasach wytyczył dla satyry niezatarty kabaretowy szlak. Sam zawsze pozostawał skromny i jak wyśmienity dyrygent wykonywał tylko ledwo widoczne ruchy, a wszystko grało! Dla mnie to Mirosław Odnowiciel Polskiego Kabaretu" - mówi mi Henryk Sawka, kolejny człowiek wrośnięty w PaKĘ, na którą zjeżdża ze Szczecina. "PaKA, warsztaty pakowskie to imprezy, które wpłynęły na to, kim artystycznie jestem. Zresztą moje dzieci też się na PaCE wychowały i wychowują. Córka, mimo matury, nie zamierza tegorocznego przeglądu opuścić".
Kiedyś Mirek Wujas miał żółwia, który głośno tupał, zatem zabrał go na warsztaty kabaretowe do Łaz i tam wypuścił przekonany, że żółw znajdzie sobie lepsze miejsce i do miasta już nie wróci. Dwa tygodnie warsztatów minęły, pakuje się i słyszy tup, tup... Żółw wrócił. "Mirek to był dobry człowiek, każdy chciał przy nim być, nawet żółw..." - mówi Alina.
Z Mirosławem Wujasem mało się znaliśmy; jakieś przelotne rozmowy, jeden większy wywiad... Młode kabarety coraz mniej mnie bawiły; pamiętam rewelacyjną Grupę Rafała Kmity, kabaret Po żarcie Macieja Stuhra, w którym lider nadto odstawał od reszty, chwaliłem Formację Chatelet, jeszcze z Krzysztofem Niedźwiedzkim, ale to już nie był mój świat... Ale przecież i ja nie umiem sobie wyobrazić Krakowa bez PaKI.
"...w sferze śmiechu trudno być prorokiem" - to były ostatnie słowa Mirka z naszej rozmowy sprzed sześciu lat.
A w sferze życia można?!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?