Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezgoda nie służy pacjentom

EKT
"Mamy się porozumieć" - pod takim hasłem przebiegać będzie (planowane na koniec lutego lub początek marca) spotkanie Rady Społecznej Zespołu Lecznictwa Otwartego Pogotowie Ratunkowe w Skawinie z przedstawicielami wszystkich spółek medycznych w gminie.

Skawina

   Decyzję o spotkaniu podjęto na ostatnim posiedzeniu Rady Społecznej ZLP PR, w trakcie którego doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy dyrektorem tej placówki Zdzisławem Prockim a członkiem rady Stanisławem Słuszniakiem, zwolennikiem przekazania skawińskiego pogotowia Krakowskiemu Pogotowiu Ratunkowemu. Burmistrz Skawiny Adam Najder i Z. Procki uważają, że pogotowie powinno zostać w gminie.
   - Sprawa pogotowia dawno byłaby rozwiązana i nie rozważalibyśmy ciągle problemu poszukiwania pieniędzy na utrzymanie go - w dodatku gmina zarabiałaby na wynajmie garaży i pomieszczeń, w których znajdowałaby się podstacja KPR. Jeśli pogotowie znalazłoby się w strukturach krakowskiej placówki, to także będą tu stacjonować dwie karetki - przekonywał S. Słuszniak. Jak podkreślił, w Małopolsce jest niewiele stacji pogotowia prowadzonych przez samorząd.
   Przyczyn konfliktu w skawińskiej służbie zdrowia jest wiele, jednak główną stanowi opieka całodobowa. Odkąd powstała Małopolska Regionalna Kasa Chorych, prowadzi ją Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Przychodnia Zdrowia "Skawina" (dla ponad 40 tys. mieszkańców gminy). Właśnie z nią umowę na świadczenia medyczne w weekendy i święta zawarły wszystkie spółki lekarskie we wsiach: Radziszowie, Woli Radziszowskiej i Wielkich Drogach. Pogotowie obsługuje w ramach "całodobówki" ponad 2 tys. pacjentów należących do NZOZ "Skaw-Med" w Skawinie.
   - Zaproponowaliśmy prezesowi PZS Bogdanowi Witkowskiemu taki układ: my przejmiemy "całodobówkę" z NZOZ-ów wiejskich z około 18 tys. pacjentów i nie będziemy PZS obciążać fakturami za nieuzasadnione wezwania do pacjentów. Jednak prezes Witkowski odmówił - stwierdził Zdzisław Procki. Jego zdaniem pogotowie ma znacznie lepsze warunki do prowadzenia opieki całodobowej, bo dysponuje m.in. karetkami do transportu pacjentów (poza zakontraktowanymi - "erką" i "wypadkową" - które służą do wyjazdów w stanach zagrożenia życia lub ratowania). - PZS nagminnie odmawia wizyt u pacjentów niewymagających interwencji pogotowia i kieruje ich do nas: mamy na to dowody - kasety z nagraniami. Dlatego obciążamy go za to fakturami. Na takie działania PZS napisałem skargę do Narodowego Fundusz Zdrowia - poinformował dyrektor.
   Zdzisław Procki wymienia też inne "grzechy" PZS, wynajmującego od ZLO pomieszczenia, w których mieszczą się gabinety specjalistyczne: na tablicy informacyjnej oraz pieczątkach brak jest napisu, że należą one do spółki i pacjenci utożsamiają je z pogotowiem - do którego kierują uwagi w sprawie ich funkcjonowania. Bez zgody administratora wykonywane są różne prace w budynku, np. bez uprzedniego uzgodnienia wysłano elektryka do zamontowania licznika.
   Małgorzata Piszczek-Rogalska, przedstawicielka wojewody w radzie, uważa, że w takiej sytuacji powinno dojść do radykalnego załatwienia sprawy: rozwiązania przez ZLO umowy na wynajem PZS-owi gabinetów (obowiązuje do końca br.), które - jak powiedziała - mają służyć społeczeństwu, a nie konfliktom.
   - Poraziła mnie pani wypowiedź: takie błahe sprawy mają wpłynąć na zerwanie umowy? Czy nie martwi panią los pacjentów, a także 38 osób zatrudnionych w tych gabinetach? - ripostował Stanisław Słuszniak. - Na to miejsce przyjdą inni lekarze - odpowiedziała członkini rady.
   Zdaniem burmistrza - a także dyrektora ZLO PR - poprzednie władze gminy przeprowadziły niewłaściwie prywatyzację służby zdrowia. - Dlaczego np. PZS-owi przekazano aparat rentgenowski, który powinien być w dyspozycji pogotowia? Dzisiaj nie byłoby problemów finansowych w ZLO, bo zarabiałaby na nim jednostka gminy, a nie prywatna spółka - mówił Z. Procki. Zarzucił on także Stanisławowi Słuszniakowi nieprzeprowadzenie reformy pogotowia w czasie, gdy nim kierował.
   Konflikt usiłował łagodzić burmistrz Najder. - Liczę na zdrowy rozsądek i porozumienie się placówek. _Także Jerzy Gurba był zbulwersowany atmosferą wokół służby zdrowia. - _Nie rozumiem, czy dla dobra ludzi chorych, którzy oczekują pomocy, naprawdę nie można współpracować, tylko wytykać sobie błędy? - pytał.
   Podczas posiedzenia Rady Społecznej dyrektor Procki przedstawił wyniki finansowe za okres, w którym kierował pogotowiem. - W listopadzie, kiedy zostałem dyrektorem, straty wynosiły ponad 167,4 tys. zł, w grudniu - 11 tys. zł. W styczniu strat nie było, a wydatki płacowe zmniejszyły się miesięcznie o 12 tys. zł. O 600 zł miesięcznie w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrósł kontrakt na karetki - wyliczał.
   Burmistrz poinformował o rozmowach prowadzonych z dyrekcją KPR w sprawie zatrudnienie dyspozytorek ze Skawiny w Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które otwarte zostało w ubiegłym tygodniu. Na razie będzie on działał w ograniczonym zakresie, jednak w przyszłości (prawdopodobnie od czerwca) tylko CPR ma kierować karetki do przypadków zagrożenia życia czy zdrowia. Wtedy dyspozytornia w Skawinie zostanie zamknięta.
Tekst i fot.: (EKT)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski