Niezrozumiała gra o S7 przed wyborami

Czytaj także: Czy będą spełnione przedwyborcze obietnice dla S7? >>

To prawda, że tym razem może być inaczej. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko uzyskania gwarancji finansowych dla wybudowania dwupasmówki w kierunku Warszawy. Ale z drugiej strony, to nie racjonalne przesłanki mogą zdecydować o tym, która droga ma być budowana wcześniej, a która później. A zwykle to nasz region był na końcu, gdy przychodziło do dzielenia budżetowego tortu i najczęściej dla nas go już nie starczało.

Pesymiści zapytają – dlaczego tym razem będzie inaczej? Cztery lata temu rząd nawet zabrał Małopolsce to, co już wcześniej dał i świat się nie zawalił. Co ważniejsze – taka decyzja nie przeszkodziła Platformie Obywatelskiej wygrać wyborów. A skoro tak, to brak jednoznacznych deklaracji też nie powinien uszczuplić Platformie elektoratu.

Tak na poważnie trudno jednak zrozumieć, dlaczego wokół gwarancji finansowych dla jednej z najważniejszych inwestycji w Małopolsce toczy się dziwna gra. Może nowa pani minister infrastruktury Maria Wasiak chce pokazać – podobnie jak premier Ewa Kopacz – że nie wykonuje tylko decyzji poprzednika. To jednak źle wróżyłoby S7, bo nie jest tajemnicą, że udało się przekonać do niej poprzednią panią minister Elżbietę Bieńkowską m.in. dzięki jej dobrym relacjom z marszałkiem małopolskim Markiem Sową.

Może też być tak, że przedstawiciele PO nie chcą przed wyborami załatwiać wszystkiego, by po ewentualnej wygranej PiS nie zostawić politycznej konkurencji gotowych planów. Ale takie rozumowanie też nie nastraja do optymizmu, bo sondaże raczej stawiają na PiS. A niby czemu rząd PO miałby dawać miliardy na drogi w regionie rządzącym przez PiS…