Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła opowieść o powstaniu legendy Muhammada Alego

Redakcja
Supergwiazdy sportu przychodzą i odchodzą. Ali pozostał wielki. FOT. VENI VIDI VIC (OKŁADKA )
Supergwiazdy sportu przychodzą i odchodzą. Ali pozostał wielki. FOT. VENI VIDI VIC (OKŁADKA )
RECENZJA. To nie jest zwykła książka. To dzieło godne sportowca wszech czasów. "Muhammad Ali. Moje życie, moja walka" ukaże się w Polsce już jutro i z pewnością będzie wydarzeniem na naszym rynku wydawniczym.

Supergwiazdy sportu przychodzą i odchodzą. Ali pozostał wielki. FOT. VENI VIDI VIC (OKŁADKA )

Mimo że książka została napisana ponad 20 lat temu, wytrzymała próbę czasu. "Nie" - protestuje w posłowiu Thomas Hauser - "to Ali przetrwał próbę czasu i jest jedyną ikoną popkultury, której udało się tego dokonać". Nowojorczyk, nominowany za swoje osiągnięcia do nagrody Pulitzera, proponuje nam na sześciuset stronach fascynującą opowieść o życiu Casiusa Claya alias Muhammada Alego. I podróż po Ameryce jego czasów.

To pozycja dla tych, którzy o Alim tylko co nieco słyszeli i chcą zrozumieć, jak powstawała jego legenda. Ale także dla tych, którzy sądzą, że wiedzą o nim wszystko. Gwarantuję, że z radością odkryją w książce niejeden detal, fakt, a może i większą historię, o istnieniu której nie mieli pojęcia.

Publikacja krakowskiego wydawnictwa Veni Vidi Vici to świetna robota reporterska. Autor oddaje głos dziesiątkom osób i ich pozornie beznamiętne relacje tworzą niepowtarzalny klimat, z którego wyłania się postać wielkiego człowieka.

Hauser jest pod urokiem swego bohatera, ale to wcale nie oznacza, że go oszczędza. Wszak obszernie cytuje także osoby, które dostrzegały jego wady. Był wśród nich Joe Frazier. "Nienawidziłem Alego. Niech Bóg wybaczy mi te słowa, ale to leży mi na sercu. (...) Spójrz na niego teraz, jest kupą złomu" - powiedział człowiek, który stawał w ringu z Alim aż trzykrotnie, pisząc wraz z nim najważniejsze rozdziały historii boksu. Ali poniewczasie zdał sobie sprawę, że naśmiewając się z Fraziera, pozbawił go należnego szacunku. Hołd oddał mu dwa lata temu, pojawiając się na jego pogrzebie.

"Spośród wszystkich moich rywali najbardziej bałem się Sonny'ego Listona; George Foreman był najsilniejszy, a Floyd Patterson najlepszy technicznie. Joe Frazier był najostrzejszy i najbardziej wymagający" - przyznał.

"Smokin' Joe" przesadził z kolei z tą "kupą złomu". Ali mówi niewyraźnie, kiepsko się porusza, ale jest zaskakująco sprawny i umysłowo, i fizycznie. Mogłem się o tym przekonać osobiście, gdy pojawił się na torze wyścigów konnych pod Sydney podczas igrzysk w 2000 roku. Fakt, od tamtej pory minęło 13 lat, a na początku tego roku jego brat Rahaman przepowiadał, że Ali jest bliski śmierci. Lecz on wciąż funkcjonuje znacznie lepiej, niż komukolwiek się wydaje.

"Nie chcę, żeby się ludzie nade mną użalali. (...) Mówią, że osiągnąłem spełnienie, ale ja przecież jeszcze nie umarłem. Dopiero zaczynam. (...) Mówienie o boksie teraz mnie nudzi. (...) Nie pragnę być wielbiony" - wyznaje.

Wciąż na świecie jest wielu, którzy temu pragnieniu nie zamierzają uczynić zadość.

KRZYSZTOF KAWA

UWAGA! KONKURS

Nagrody dla Czytelników

"Nie mam nic do Wietkongu" - to bodaj najsłynniejsze słowa, jakie wypowiedział Muhammad Ali. Na tych, którzy odpowiedzą, co one oznaczały w latach 60. i najciekawiej uzasadnią, czy mogą być aktualne w XXI wieku, czekają książki wydawnictwa Veni Vidi Vici: "Muhammad Ali. Moje życie, moja walka". Odpowiedzi prosimy przesłać do końca tygodnia na adres mailowy: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski