Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła szarża mistrza świata

Arlena Sokalska
Kolarstwo. Ucieczka Michała Kwiatkowskiego w deszczu i gradzie na 12. etapie Tour de France. Liderem pozostał Chris Froome z grupy Sky.

Michał Kwiatkowski (Etixx Quick-Step) próbował uciekać już w środę na etapie z Pau do Cauterets. Ale wtedy peleton nie pozwolił mu odjechać. Grupa została doścignięta i dopiero kilkanaście kilometrów później odjechali kolejni kolarze z Rafałem Majką, który wygrał etap. Odcinek 12. był zdecydowanie trudniejszy, zakończony kolejnym legendarnym podjazdem

– Plateau de Beille.

Mimo to, że Kwiatkowski nie jest urodzonym góralem jak Rafał Majka, zdecydował się właśnie na tym etapie zaatakować ponownie. W sporej grupie obok niego znaleźli się nieźli wspinacze: Jakob Fuglsang (Astana), Gorka Izagirre (Movistar), Romain Bardet i Christophe Riblon (Ag2R La Mondiale), Joaquim Rodriguez (Katiusza). Peleton tym razem całkowicie darował sobie pogoń, więc przewaga rosła z kilometra na kilometr.

Na kolejnym ze zjazdów Kwiatkowski postanowił odskoczyć z grupy, a razem z nim zabrał się Sep Vanmarcke (LottoNL-Jumbo), też raczej zawodnik sprawdzający się w wyścigach klasycznych. Przewaga to rosła, to malała, ale na czele wciąż jechał zawodnik w tęczowej koszulce, mistrz świata. Kwiatkowski, świetny zjazdowiec nadrabiał na zjazdach, ale również pod górę radził sobie całkiem nieźle.

Tymczasem na mecie rozpętało się piekło. Lunął najpierw deszcz, a potem grad, co jest zjawiskiem dość niezwykłym nawet w wysokich Pirenejach latem.

Ostatecznie już na ostatnim podjeździe Vanmarcke podziękował Kwiatkowskiemu za współpracę i mistrz świata samotnie pojechał w kierunku mety. To były trudne kilometry. Kwiatkowski walczył z rywalami, którzy nieubłaganie się zbliżali, z pogodą, bo zaczął lać deszcz, ale również z samym sobą. Jazda na tak trudnym podjeździe kosztowała go wiele, ale Rodriguez i Fulgsang mieli kłopoty, by go dogonić.

Ale górale na swoim terenie byli jednak lepsi. Najpierw Polaka minął Katalończyk, a potem Duńczyk. Dopiero wtedy Kwiatkowski odpuścił. Nagrodą pocieszenia była decyzja komisarzy wyścigu, którzy przyznali Kwiatkowskiemu czerwony numer – dla najbardziej aktywnego i walecznego zawodnika na etapie. Polak wyruszy z nim na start dzisiejszego odcinka. Warto zaznaczyć, że to już trzeci czerwony numer dla polskiego kolarza w tym wyścigu. Dwa poprzednie wywalczyli Kwiatkowski i Bartosz Huzarski.

Za plecami ucieczki różnice czasowe do Chrisa Froome’a próbowali zniwelować pozostali kolarze z czołówki. Ale Sky działa – przynajniej na razie – jak dobrze naoliwiona maszyna. Najpierw ataki Alberto Contadora (Tinkoff-Saxo) i Nairo Quintany (Movistar) odpierał Richie Porte. Kiedy on wykonał swoją pracę, na czoło wyszedł Geraint Thomas i godnie go zastąpił. Froome dotarł na metę bezpiecznie, a jedynym zawodnikiem z czołówki, który nieco stracił, jest Tony Gallopin (Lotto Soudal).

Trzeba jednak przyznać, że niektórzy faworyci nieco odżyli. Contador, który boryka się z alergią od dwóch dni, wspominał o tym, że modli się o deszcze. Hiszpan ma chyba siłę przebicia, bo opad w końcu się zdarzył.

– Jestem szczęśliwy. Czuję się lepiej, choć może jeszcze nie tak, jak chciałbym. Musimy nadal próbować. Froome ma bardzo silnych pomocników. Cieszę się z __sukcesu „Purito” [Joaquima Rodrigueza – red.] – stwierdził Contador.

Jego sytuacja ma ścisłe przełożenie na sytuację Rafała Majki. Środowy triumfator na etapie do Plateau de Beille musiał pracować na swojego lidera i na razie nie dostanie całkowicie wolnej ręki. Etapy alpejskie jednak jeszcze przed nami. To tam lub na pagórkach będzie próbował atakować Contador.

Walkę o żółtą koszulkę zapowiada też Nairo Quintana. Kolumbijczyk na razie nie błyszczy, ale podtrzymuje, że przyjechał do Francji po żółtą koszulkę lidera wyścigu.

Sky jest silne, ale my też jesteśmy zdeterminowani – mówi.

A Froome? Na razie nie obawia się rywali. –_ Nie spodziewałem się, że pogoda tak szybko się zmieni. Osobiście wolę ciepło. Byłem szczęśliwy, że Richie Porte i Geraint Thomas są cały czas ze mną. Niepokoją mnie ataki Quintany i wciąż obawiam się Contadora w Alpach, który na razie nie pokazuje swojej zwykłej siły _– mówił Froome.

W tle rozegrał się dramat Zakkariego Dempstera. 27-letni Australijczyk z ekipy Bora Argon 18 w środę przyjechał 10 min za Grupetto i zaledwie o 29 s przekroczył limit czasu. Otrzymał dyspensę, wczoraj musiał się jednak wycofać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski