Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK uderza w próżnię

Redakcja
Sprawy duże i małe

   O wyprzedażach majątku państwowego za śmieszne kwoty, podwójnych ekspertyzach czy też rozdwojeniu jaźni u osób z tym związanych już pisywaliśmy nie raz. Ostatnio pojawiła się kolejna na pierwszy rzut oka podobna sprawa, ale tym razem zawiera pewną, można by rzec, ciekawostkę. Tak chyba jeszcze nie było, żeby Najwyższa Izba Kontroli szukała uparcie dziury w całym, gdy cała reszta jest z takiego obrotu sprawy zadowolona.
   Sprzedano jaroszowiecki Szkłomasz. Nic w tym dziwnego, bo dzisiaj takie transakcje to chleb powszedni. Sporządzono dwie ekspertyzy, na pierwszy rzut oka znacznie różniące się między sobą, ale koniec końców zyskano całkiem przyzwoitą cenę, ba, inwestor nawet kupił zobowiązania zakładu opiewające na całkiem sporą kwotę i jeszcze wyraził chęć dalszych inwestycji! Czyli wszystko gra, zakład funkcjonuje nadal i ma perspektywy! Ale nie, NIK powiadomił prokuraturę, że doszło tu do Bóg wie czego, przehandlowano Szkłomasz za zbyt małą kwotę i w ogóle trzeba coś z tym zrobić. A niech prokuratura ma kolejną sprawę do rozpatrzenia! Tymczasem likwidator, jako chyba najbardziej zdziwiona osoba takim obrotem sprawy, już cieszył się, że miejsca pracy uratowane, że wszystko będzie dobrze, a tu taki klops! NIK zaproponował ogłoszenie upadłości, tylko że wtedy wszystko by się sypnęło. Jedyne, co ów likwidator mógłby osiągnąć w takiej sytuacji, to święty spokój. Zrobił inaczej sprzedał zakład, a teraz ma kłopoty, ale tak to bywa, gdy coś się robi dla dobra ogółu.
   Absurdalność tej sytuacji wzmaga fakt, że i Małopolski Urząd Wojewódzki, i Zagłębiowska Izba Gospodarcza, i nasz starosta murem stoją za likwidatorem, w pełni popierając i doceniając jego starania. Takie samo zdanie mają związkowcy, którzy cieszą się, że nadal mają gdzie pracować. Nie wiadomo, co tak naprawdę skłoniło przedstawicieli NIK-u do podjęcia takich kroków. Czy uznano, że w naszym kraju już nikt obecnie nie działa zgodnie z prawem i wszędzie należy węszyć jakiś przekręt, a może po prostu nie spodobało się, że nowy właściciel zapłacił bardzo korzystną cenę i jeszcze obiecał inwestować i trudno w taką dobroć uwierzyć? Chyba nikt nie potrafi na to odpowiedzieć, co najwyżej można się dziwić, że jak już coś ma szansę na dalszy nie najgorszy żywot, to i tak postanawia się to - delikatnie mówiąc - przyhamować.
PAWEŁ ZIELŃSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski