Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikogo niestety nie zdążyli uratować

Paweł Szeliga
Ratownicy wrócili do domu po misji trwającej osiem dni
Ratownicy wrócili do domu po misji trwającej osiem dni Stanisław Śmierciak
Nowy Sącz. Do Nowego Sącza powróciło 15 strażaków biorących udział w akcji ratunkowej w Nepalu. - Ludzie dusili się tam pod ciężarem gruzów - wspominają ratownicy.

Sądeccy ratownicy wsparli 81 strażaków z Warszawy i Gdańska, skierowanych w rejon zniszczony katastrofalnym trzęsieniem ziemi, w którym zginęło ponad osiem tysięcy ludzi. Zabrali ze sobą dwa psy, przeszkolone do wyszukiwania żywych ludzi pod gruzami. W gruzowiskach były jednak tylko ciała.

- Rozmiar tragedii mógł być jeszcze większy - podkreśla brygadier Robert Kłębczyk, dowodzący sądeckimi ratownikami w Nepalu. - Trzęsienie ziemi trwało 56 sekund, a wydarzyło się po południu, kiedy większość ludzi jadła posiłki w przydrożnych barach i sklepikach. Gdyby doszło do niego nocą, ofiar byłoby więcej.

Strażacy mówią o dojmującym poczuciu bezsilności na miejscu tragedii. Nepalskie służby ratunkowe działały opieszale, a samo dotarcie do obozowiska zajęło Polakom sześć godzin.

- To bardzo długo. W przypadku ratowania ludzi uwięzionych pod gruzami liczy się dosłownie każda minuta - wyjaśnia aspirant Dariusz Mucha, strażak i ratownik medyczny.

Ofiary kataklizmu miały niewielkie szanse na przeżycie. Ich domy zbudowane z cegieł połączonych gliną rozsypały się w pył.

Ludzie dusili się pod ciężarem gruzów. Zrozpaczony ojciec wskazał sądeckim ratownikom miejsce, w którym miała być jego żona i 3-letni syn. Gdy usuwali gruz, dom zaczął się chwiać. Wiedzieli, że żywych ludzi tam nie ma, bo nawet pies nie wyczuł ich zapachu.

- Nikogo nie udało się nam uratować, ale to nie była misja pozbawiona sensu - zapewnia Robert Kłębczyk.
- Doświadczenie, które tam zdobyliśmy, będzie procentowało i pomoże nam jeszcze skuteczniej działać w sytuacji podobnych katastrof.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski