48-letni Serb w poprzednim tygodniu został ogłoszony trenerem reprezentacji Polski mężczyzn. Był faworytem, odkąd pożegnanie z kadrą zapowiedział Vital Heynen. Jego akcje wzrosły jeszcze bardziej, gdy nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej został Sebastian Świderski. Obaj - pracując w tych samych rolach, tyle że w ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle - doprowadzili klub m.in. do wygrania Ligi Mistrzów.
- Wiedziałem, że wrócę pracować do Polski, nie wiedziałem tylko, kiedy to nastąpi - nie miał wątpliwości Nikola Grbić podczas poniedziałkowej konferencji online w PZPS. - Gdy Vital poinformował, że po mistrzostwach Europy kończy pracę z kadrą, pomyślałem, że to może być ten moment, by zdobyć najlepsze możliwe doświadczenie i wspólnie osiągnąć sukces. Dlatego nie zastanawiałem się nad tym dwa razy.
Jedynym problemem mógł być Gino Sirci. To właściciel włoskiego klubu Sir Safety Perugia, który zatrudnił Grbicia po poprzednim sezonie. Włoch nie chciał, by szkoleniowiec łączył pracę w klubie i kadrze. Miał złe doświadczenia, bo w identycznej sytuacji był w poprzednim roku Vital Heynen. Perugia, mimo mocnego składu, zawodziła, a Belg wkrótce został zwolniony.