Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt ich już nie zlekceważy

Artur Bogacki
Bohaterem Irańczyków w meczu z Włochami był środkowy Seyed Mohammad Mousavi Eraghi (nr 6)
Bohaterem Irańczyków w meczu z Włochami był środkowy Seyed Mohammad Mousavi Eraghi (nr 6) FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Siatkówka. Zwycięstwem nad Włochami w krakowskiej grupie D Iran potwierdził, że podczas mundialu może sprawiać niespodzianki.

Persowie od dwóch lat mieszają w światowej czołówce. W tym sezonie nie tylko awansowali do finału Ligi Światowej we Florencji, ale zajęli w nim czwarte miejsce. Wówczas bój o brąz przegrali z Włochami. W niedzielę w Krakowie, na otwarcie mundialu, wzięli na nich rewanż (3:1).

Postęp Iranu to nie kwestia przypadku. W 2011 r. kadrę przejął argentyński specjalis­ta Julio Velasco (w latach 90. ubiegłego wieku doprowadził Włochów do dwóch tytułów mistrzów globu), a zespół pod jego wodzą w ciągu trzech lat poczynił ogromne postępy. Od marca z reprezentacją pracuje Serb Slobodan Kovac, mistrz olimpijski z Sydney, i na razie bilans ma na plus.

– Gdy walczysz z najlepszymi na świecie, to nawet jeśli przegrywasz, to i tak sporo zys­kujesz, uczysz się – podkreśla kapitan i rozgrywający Mir Saeid Marouflakrani.

– Graliś­my wiele meczów z Polską, Włochami, Rosją, Brazylią. To drużyny, które są dużo lepsze od nas, a spotkania z nimi pokazują, na ile potrafimy grać w siatkówkę. Wynik tak naprawdę nie miał znaczenia, ważne, że rosła nasza pewność siebie. Teraz mamy tego efekty. W pierwszym meczu mis­trzostw świata pokazaliśmy, jak dużo się nauczyliśmy.

Było przekonanie, że po wspomnianym finale LŚ Iran nie będzie w stanie nie tylko grać lepiej, ale nawet na takim samym poziomie. Na razie zes­pół sobie radzi.

– Dla nas zwycięstwo z Włochami jest bardzo ważne – mówi Marouflakrani. – Dotychczas duże imprezy zawsze zaczynaliśmy źle, teraz poszło nam świetnie. Mam jednak nadzieję, że szybko zapomnimy o tym sukcesie i skupimy się na kolejnych meczach. To są mistrzostwa świata, każdy mecz jest bardzo ważny. Jedno zwycięstwo nie daje jeszcze awansu do drugiej rundy. Przekonałem się już, że liczyć się może każdy set. W mistrzostwach świata w 2010 roku nie udało się nam wyjść z grupy, a zdecydował o tym właśnie jeden set.

Dwa najbliższe mecze zapewne pokażą, na co tak naprawdę stać drużynę – dziś zmierzy się z USA, a w czwartek z Francją. Tylko że teraz nie ma już co liczyć, że ktoś nawet przez chwilę pomyśli, by do meczu z Iranem podejść lekceważąco.

– Mamy świadomość, że teraz wszyscy będą traktować nas bardzo poważnie. W każdym następnym meczu musimy dawać z siebie jeszcze więcej niż w poprzednim – przyz­naje trener Slobodan Kovac.

– W zanadrzu mamy niespodzianki, bo na przykład w Fi­nal Six Ligi Światowej nie wys­tąpił przyjmujący Shah­ram Mahmoudi; grał przez całe eliminacje, w meczu z Polską doz­nał kontuzji. Z kolei gra z Ami­rem Ghafourem wygląda nieco inaczej, bo on lubi szybkie piłki. Może takimi manewrami uda się nam zaskoczyć rywali.

Jak mówi szkoleniowiec, umiejętności techniczne zawodników są spore, ale czasem trudno zapanować nad drużyną. Zresztą nie jest tajemnicą, że gdy zespołowi nie idzie, to siatkarze zaczynają się kłócić, tylko pogarszając swą sytuację. Iran ma jednak sporo atutów, by do tego nie dopuścić.

– Mamy jednego z najlepszych rozgrywających na świecie. Jeśli będzie funkcjonowało przyjęcie, to możemy grać szybko – zaznacza Kovac. Nie kryje słabości swych podopiecznych. – Naszym problemem jest przyjmowanie zag­rywki z wyskoku. W Iranie rzadko się to spotyka, nie ma tak grających zawodników. Nie bardzo jest nawet jak to trenować we własnym gronie. A jak się walczy z zespołami z najwyższej półki, jak Polska, USA czy Rosja, to ten element jest kluczowy. Mamy też problem z mentalnością zawodników, muszą zrozumieć, że to, co było wczoraj, dziś już nie ma większego znaczenia.

Umiejętność radzenia sobie z presją może być kłopotem dla Irańczyków. Zwłaszcza że teraz cały naród oczekuje kolejnych sukcesów.

– Siatkówka to według mnie najpopularniejszy sport w Iranie. Piłkarska drużyna narodowa na mundialu w Brazylii nie osiągnęła dobrego wyniku. A my, siatkarze, wygrywaliś­my ostatnio z najlepszymi na świecie, z Brazylią, Polską, Włochami. W kraju już wcześniej zaczęło się szaleństwo na punkcie naszej drużyny. Zawodnicy stali się gwiazdami, na mecze przychodzi po 15 tysięcy ludzi – mówi Kovac.

– Przez ostatnie dwa lata siatkówka w Iranie zyskała dużą popularność. Dzięki dobrym wynikom w najważniejszych zawodach mamy coraz więcej fanów. Trzy lata temu mało kto wiedział coś o siatkówce, interesowali się nami tylko fani tej dyscypliny. Teraz w każdej rodzinie mamy kibiców, którzy oczekują zwycięstw, chcą awansu do Final Four. Cieszę się, że w pierwszym meczu daliśmy im tyle radości – mówi Marouflakrani.

Do wielkich sukcesów, także indywidualnych – był najlepszym rozgrywającym finału Ligi Światowej – siatkarz podchodzi jednak z pokorą: – To, co było w Lidze Światowej, na mistrzostwach świata nie ma już znaczenia. Nie można nas jeszcze nazywać drużyną ze światowego topu. Aby tak się stało, musimy dłużej grać na tak wysokim poziomie. A świetne wyniki mamy dopiero od dwóch lat. Musimy jeszcze się uczyć, właśnie na takich imprezach.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski