Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie chce umrzeć za kopalnię Brzeszcze

Zbigniew Bartuś
Energetycy i górnicy z "Solidarności" stoją po przeciwnych stronach
Energetycy i górnicy z "Solidarności" stoją po przeciwnych stronach fot. Taida Jasek
Kontrowersje. Górnicze związki grożą zadymą, jeśli rząd nie uratuje "Brzeszcz". To samo mówią związkowcy z zakładów, które mają "dobrowolnie" ratować bankruta...

Coraz gwałtowniejsze protesty wywołuje rządowy plan ratowania małopolskiej kopalni "Brzeszcze". Minister skarbu wskazał "chętnych", którzy w najbliższych miesiącach wyłożą dziesiątki milionów złotych na działalność bankruta. W tym na stanowiące ponad połowę kosztów pensje górników, ich nagrody barbórkowe oraz inne świadczenia wynikające z obowiązującej od czasów komunizmu Karty Górnika.

Górnicze związki zawodowe grożą, że jeśli to się nie uda i wbrew styczniowym obietnicom premier Ewy Kopacz kopalnia upadnie, urządzą w Warszawie "największą zadymę w historii". Identyczną awanturą grożą jednak związkowcy z zakładów, które mają "dobrowolnie" ratować "Brzeszcze".

Rządowy plan zakłada przejęcie kopalni przez spółkę zawiązaną specjalnie w tym celu przez koncern energetyczny Tauron, Zespół Elektrowni Wodnych Niedzica (ZEW) i Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego. Ale związkowcy z "Solidarności" w Tauronie i ZEW nie chcą umierać za kolegów z "S" w Brzeszczach. To samo mówią działacze pozostałych central, w tym OPZZ.

"Nie ma naszej zgody na doprowadzenie do sytuacji, która zachwieje funkcjonowaniem (…) całej Grupy Tauron" - napisali do ministra skarbu Andrzeja Czerwińskiego liderzy związkowi z Tauronu. Żądają spotkania.

Oburzeni są też związkowcy z ZEW Niedzica. "Mamy do czynienia z sytuacją, w której wytwórca odnawialnej energii ma pomóc kopalni węgla kamiennego" - piszą. I ostrzegają, że ich firma "może się znaleźć w tarapatach".

- Małopolska należy do najbardziej zanieczyszczonych regionów w Europie, "brylują" tu zwłaszcza Kraków oraz Nowy Sącz, z którego pochodzi minister Czerwiński. Głównym źródłem tych zanieczyszczeń jest węgiel. Tymczasem rząd ratuje kopalnię kosztem wytwórcy energii odnawialnej. To absurd - mówi prof. Ryszard Kozłowski z Politechniki Krakowskiej. I nie wiąże nadziei z ewentualną zmianą rządu.

- PiS ma tu identyczny plan jak PO, albo nawet "lepszy" - komentuje profesor. - Tymczasem Polska potrzebuje zmiany podejścia do energetyki, z naciskiem na rozwój źródeł odnawialnych, jak wiatr, woda i promienie słoneczne. Niemcy udowodnili, że jest to dobre dla środowiska, ale też opłacalne.

Gigantyczne długi "Brzeszcz" stale rosną z powodu absurdalnie wysokich kosztów wydobycia. Za jedną tonę tutejszego urobku można by sprowadzić dwie tony z… Australii. W tej grze nie chodzi jednak o ekonomię, lecz o politykę. "S" w KWK "Brzeszcze" ma poparcie Beaty Szydło, kandydatki PiS na premiera i zarazem b. burmistrz Brzeszcz.

- Czerwiński wie, że zadyma wokół kopalni zostanie wykorzystana przez PiS w kampanii. Dlatego z taką determinacją ratuje "Brzeszcze", rozmiękczając i usuwając na bok tych, którzy przywiązują nadmierną wagę do ekonomii - mówi nam działacz PO. Jego zdaniem, właśnie z tego powodu stanowisko szefa Rady Nadzorczej (RN) Tauronu stracił prof. Antoni Tajduś, były rektor AGH. Oprócz niego minister skarbu odwołał z RN cztery osoby.

- Wspierały zarząd Tauronu, który ogłosił, że może przejąć "Brzeszcze" za złotówkę pod warunkiem zmniejszenia załogi o połowę i likwidacji przywilejów - mówi działacz PO. Dodaje, że zarząd Tauronu ma w tej sprawie pełne poparcie tamtejszych związkowców!

Minister skarbu zapewnił w środę, że "czystka" w RN Tauronu nie ma związku z ratowaniem "Brzeszcz". Dodał jednak, iż oczekuje od władz spółek energetycznych współpracy w procesie naprawy górnictwa.

Kopalnia Brzeszcze do kupienia. Kto da 2 złote?

Majątek kopalni "Brzeszcze" został wystawiony na sprzedaż.Niemal pewnym nabywcą jest Tauron, który ma w tym celu zawiązać spółkę z Małopolską Agencją Rozwoju Regionalnego i Zespołem Elektrowni Wodnych Niedzica. Niedawno za oferował za "Brzeszcze"… złotówkę.

O ogłoszeniu publicznego przetargu - w formie negocjacji, w których "głównym kryterium jest cena" - poinformowała wczoraj Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK).

To specjalna państwowa firma, do której trafiają zakłady przeżywające problemy. Z publiczną pomocą wyprowadza maruderów z zapaści lub ich likwiduje. Redukuje zatrudnienie, wypłacając odchodzącym górnikom sowite odprawy z państwowej kasy.

Kopalnia "Brzeszcze" należała dotąd do Kompanii Węglowej (KW), największego koncernu wydobywczego w Europie. Z powodów geologicznych (trudno dostępne zasoby, ogromne zagrożenie metanowe, pożary cennych złóż) dwukrotnie zmniejszyła wydobycie i popadła w tarapaty. Władze KW chciały ją zamknąć, tym bardziej że po ostrym spadku cen węgla na rynkach światowych polskie górnictwo zaczęło "fedrować" miliardowe straty. Sama KW miała na hałdach prawie 10 mln ton węgla, którego - z uwagi na wyśrubowane ceny - nikt nie chce kupić.

Węgiel importowany ze Wschodu oraz z USA, RPA i Australii można kupić po ok. 210 zł za tonę, a średni koszt wydobycia w KW dobił do 300. Wprawdzie teraz maleje, ale nadal jest za wysoki. "Brzeszcze" fedrowały jeszcze drożej, więc ich utrzymywanie nie miało sensu. Premier Ewa Kopacz uległa jednak zimowym protestom związkowców i zaproponowała przekazanie kopalni do SRK. Ta miała uzdrowić bankruta (straty liczą ponad 200 mln zł) i znaleźć dlań nowego właściciela. Zainteresowanie nabyciem kopalni wyraził - kontrolowany przez państwo - Tauron. Prezes tej firmy, Dariusz Lubera, zastrzegł, że powinno się to odbyć w drodze publicznego przetargu.

Trzy tygodnie temu zarząd Tauronu ogłosił "warunki brzegowe" przejęcia części majątku "Brzeszcz". Zaoferował symboliczną złotówkę i inwestycje rzędu 250 mln zł w ciągu trzech lat. Warunek: liczba pracowników musi się zmniejszyć z obecnych 2,1 tys. osób do 1543, przy czym 828 pracowałoby w kopalni, a reszta pozostała w SRK i świadczyła w Brzeszczach usługi w tzw. outsourcingu.

Górniczy związkowcy zareagowali oburzeniem ("nie to obiecała nam premier Kopacz"). Natomiast związkowcy z Tauronu stanęli za swym prezesem murem: napisali do ministra skarbu, że górnicy z "Brzeszcz" mogą być przyjęci na łono koncernu na takich warunkach, na jakich pracują górnicy w Tauronie. Czyli na takich, jakie proponuje zarząd.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że po przeciwnych stronach barykady znaleźli się m.in. działacze "S" współtworzący od lat Sekretariat Górnictwa i Energetyki. Energetycy wyraźnie nie mają ochoty umierać za górników…

Wzorem wszystkich działających w Tauronie central związkowych zarząd koncernu poparła również Rada Nadzorcza, kierowana przez prof. Antoniego Tajdusia. Niedługo potem, 7 sierpnia, były rektor AGH zrezygnował jednak z funkcji (nie podając przyczyn), a minister skarbu Andrzej Czerwiński odwołał z RN jeszcze cztery kluczowe osoby.

W środę szefową RN została Beata Chłodzińska, wicedyrektor w departamencie prawnym i procesowym Ministerstwa Skarbu Państwa, związana z resortem od 14 lat. Ministerstwo twierdzi, że nie ma to związku z operacją ratowania "Brzeszcz". Jednocześnie "oczekuje od zarządów spółek energetycznych zaangażowania w projekty dotyczące górnictwa".

[email protected]

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski