Do urn poszło ponad 1400 mieszkańców Fot. Magdalena Uchto
SKAŁA. Wieść o wynikach referendum rozeszła się błyskawicznie. Jego inicjatorzy nie czują się przegrani. Robert Jakubek zapewnia, że nie będzie odgrywał się na osobach, które występowały przeciwko niemu.
Wczoraj burmistrz przyszedł do pracy w dobrym nastroju. Przyznaje, że czuje ulgę, bo zwyciężyła wiara w rozsądek i mądrość mieszkańców. - Ostatnie tygodnie były przykrym przypadkiem w pracy samorządowej. Cieszę się, że skończył się okres różnych knowań, obrażania mnie, kierowania pod moim adresem nieprzyjemnych zwrotów. Mam wrażenie, że ktoś zdjął w końcu ze mnie to brzemię - komentuje Robert Jakubek.
Jego zdaniem ponad 1400 osób, które w niedzielę poszło do urn, zostało zmanipulowanych nieprawdziwymi informacjami. Inaczej uważa Robert Morawski. Jest przekonany, że to grono osób, które miało odwagę sprzeciwić się złym rządom burmistrza. Zauważa, że z 1433 głosujących, tylko ok. 60 było przeciwnych odwołaniu Roberta Jakubka. - To jednak oznacza, że coś jest nie tak, że jednak burmistrz gdzieś rozmija się z prawdą. Poza tym, jeśli wprowadzano takie metody, jak aresztowanie dowodów w Domu Pomocy Społecznej w Ojcowie, jak to inaczej nazwać, jeśli nie manipulacją - pyta inicjator referendum.
Przyznaje, że jednym z czynników niskiej frekwencji mogła być pogoda. Niedziela pod tym względem była w gminie fatalna. Deszcz, chwilami intensywne opady śniegu, błoto, wiatr. - Ludzie poszli do kościoła, przemoczyli buty i wracali do domu. Choć sam już nie wiem. Może jednak nie wszyscy do końca mieli świadomość. Tym bardziej, że na przykład w Gołyszynie skrzyknęli się niektórzy i zorganizowali przez 3 godziny transport do lokalu wyborczego. Ale też ludzie nie skorzystali - zaznacza Robert Morawski.
Jasno jednak podkreśla, że członkowie komitetu referendalnego wcale nie czują się przegrani. Będą walczyć dalej. Tym razem w sądzie. I liczą, że uwzględni on ich odwołanie od wyroku, który zapadł w miniony piątek. Przypomnijmy, że wówczas sąd przyznał rację burmistrzowi, który w trybie wyborczym pozwał komitet o rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji w biuletynie referendalnym. Robert Morawski podkreśla, że z tym wyrokiem się nie zgadza.
- Wysłaliśmy w sobotę przed 9 rano, priorytetem, zażalenie. I nie odpuszczę. Bo ja jestem głosem tych prawie 1500 osób, które poszły do referendum. Nie zgadzamy się z argumentacją sądu, że nie przedstawiliśmy żadnych dokumentów merytorycznych. Jeśli sąd nie uzna naszych racji, to będę państwo polskie skarżył do Trybunału Praw Człowieka podkreślając, jakie sądy ferują wyroki - zapowiada Robert Morawski.
Wczoraj w Skale krążyły informacje, że burmistrz będzie się mścił na osobach, które wystąpiły przeciwko niemu. Sam Robert Jakubek dementuje te głosy. - To jest absurd. Nigdy takie zachowania nie leżały w mojej naturze. Każdy ma wolną wolę. Przyznaję jedynie, że jestem zdziwiony, że niektórzy poszli na referendum - mówi.
Ale dodaje, że sporo osób już do niego dzwoniło z gratulacjami. Cieszy się, że "ludzie zaczęli się solidaryzować w spokoju i ładzie, rozumiejąc, że za mówienie co komu ślina na język przyniesie trzeba ponieść odpowiedzialność".
Magdalena Uchto
Jak głosowali mieszkańcy?
Uprawnieni do głosowania: 7736
Liczba głosujących: 1433
Liczba głosów ważnych: 1416
Za odwołaniem burmistrza głosowało: 1361 osób
Aby referendum było ważne, do urn powinny były pójść 1893 osoby.
Magdalena Uchto: ANALIZA
Robert Jakubek i Robert Morawski: poza imieniem łączy ich coś więcej. Obaj nie ukrywają, że interesuje ich fotel burmistrza. Nic więc dziwnego, że jeden podjął walkę, aby w końcu na nim zasiąść, a drugi, by z niego nie spaść.
Przez kilka tygodni mieszkańcy byli zasypywani informacjami: ustnymi lub pisemnymi. Jedni nawoływali "Powiedz nie dla chorych ambicji Roberta Jakubka", drudzy - "Nie idź na referendum". W Skale rzeczywiście zapanowała psychoza strachu: ludzie bali się podawać do publicznej wiadomości swoje nazwiska. Niektórzy prosili nawet dziennikarza o pokazanie legitymacji prasowej, czując spisek, że to nie przedstawiciel prasy, ale np. osoba podstawiona przez burmistrza. Ci, którzy go popierali, obawiali się z kolei członków komitetu referendalnego. I pewnie dlatego, by i jednym i drugim pokazać, że demokracja to nie rozkazy, nawoływania, a prawo do własnego wyboru, zdecydowana większość mieszkańców po prostu nie poszła do referendum.
Nie pomogły biuletyny, organizowanie transportu do lokali komisji obwodowych, plakaty, ogłoszenia w kościołach. Patrząc na tę niską frekwencję, można się jedynie zastanowić, dlaczego, skoro - zdaniem zwolenników referendum - w gminie jest tak źle, skoro burmistrz jest arogancki, nie umie pozyskiwać funduszy, łamie prawo budowlane, w minioną niedzielę do urn poszło zaledwie 18,5 proc. uprawnionych do głosowania. Chyba nie tylko dlatego, że pogoda była zła...
Z drugiej strony ci, którzy wybrali się na referendum, w zdecydowanej większości głosowali za odwołaniem burmistrza. Robert Morawski uważa tę grupę za jedynych odważnych, a o sobie mówi, iż jest "głosem tych ludzi". Zapewnia, że nie odpuści. I, jak podkreśla, udowodni, że burmistrz kłamie, a sąd wydaje niewłaściwe wyroki. Niewłaściwe, bo przyznające rację burmistrzowi, a nie członkom Społecznego Komitetu Referendalnego.
Robert Morawski uważa, że sytuacja w Skale przypomina mu czasy PRL-u. Być może nawet ma rację. Warto jednak w tym miejscu się zastanowić, kogo ludzie naprawdę się boją.
I choć referendum minęło, nie oznacza to końca walki. Bo przecież wybory samorządowe już za kilka miesięcy. Dlatego ponownie na ringu będą się spotykać m.in. Robert Jakubek i Robert Morawski. Komu w tej sytuacji zadedykować słowa piosenki Perfectu "Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym..."?
Niech Zdecydują Mieszkańcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?