Robert Kubica z teamu Renault zaczął nowy sezon Formuły 1 Fot. PAP/EPA/Ali Haider
Sezon 2010 nie zaczął się dla Roberta Kubicy dobrze.
W wyścigu o Grand Prix Bahrajnu Polak w bolidzie renault zajął 11. miejsce. Punktów do klasyfikacji mistrzostw świata więc nie zdobył, a przez ponad 300 kilometrów jechał po to, by zminimalizować ogromne straty poniesione tuż po starcie. Bo tak naprawdę już po kilkuset metrach jazdy, przy wejściu w drugi zakręt wyścigu, szanse Kubicy na dobry wynik legły w gruzach.
Polak wystartował z dziewiątego pola, w pierwszy zakręt wjechał dziesiąty. Za moment z jadącego przed nim bolidu Marka Webbera (Red Bull) wydobyły się kłęby gęstego dymu. Zdezorientowało to całkiem Adriana Sutila z ekipy Force India, który znalazł się w sąsiedztwie Kubicy, tuż za nim... - Nie mam pojęcia, co stało się w tym zakręcie - mówił potem Sutil. - Jechałem i nagle pojawiła się wielka chmura dymu, wjechałem w nią "na ślepo". Uderzyłem w kogoś.
"W kogoś", czyli w renault Kubicy. - Wydawało mi się, że zostawiłem dużo miejsca - twierdził potem Robert (cytat na f1.pl). - Najwyraźniej Sutil nic sobie nie robił z buchającego przed nim dymu, nie odjął gazu i wjechał mi w tył. Obróciłem się, i wyścig skończył się już na pierwszym okrążeniu. Szkoda ciężkiej pracy, wykonanej przez cały weekend - żałował.
Robert wiedział, co stało się z autem Webbera. Po wyścigu wyjaśniał dziennikarzom, że on sam miał identyczny jak Australijczyk problem przy okrążeniu wyjazdowym do pól startowych. A problem wziął się z dolania oleju do silnika. - Wygląda na to, że w przypadku Webbera było tak samo, jego silnik wypluł olej.
Polak spadł na przedostatnie, 23. miejsce. Na dodatek przy wykonaniu piruetu na rozpalonym torze miękkie opony w jego bolidzie osiągnęły piekielną temperaturę. - Opony przegrzały się, auto potem ślizgało się, stąd ten mój bardzo szybki zjazd do serwisu, po 12. okrążeniu - wyjaśniał Kubica.
Opony użyte w kwalifikacjach zostały zmienione zatem już po 1/4 wyścigu. Był to komplet, nazwijmy to, mieszany, bo w sobotę w trzeciej rundzie "czasówki" Polak przy mocnym hamowaniu tak mocno przytarł jedno z kół, że powstała na nim płaska powierzchnia. W trybie wyjątkowym (względy bezpieczeństwa) sędziowie zgodzili się, by przed wyścigiem koło zastąpić innym używanym wcześniej w kwalifikacjach.
W czasie wyścigu na tym pierwszym komplecie "gum" Polak wyprzedził kierowców nowych zespołów - Lotusa, Virgin i Hispania Racing. Na pit stop zdecydował się, gdy utknął za dwoma autami Toro Rosso. Był wtedy szesnasty.
Zjazd z toru wyszedł Kubicy na dobre, po powrocie do ścigania miał przed sobą wolną przestrzeń. W połowie wyścigu dopchał się do 11. miejsca, za Rubensa Barrichello. Weteran w williamsie miał w tym momencie 6,5 sekundy przewagi, a czasy okrążeń osiągane przez Kubicę rokowały nieźle. Wydawało się, że otwarcie sezonu przynajmniej symboliczną, 1-punktową zdobyczą jest możliwe. Niestety, Polak nawet nie złapał kontaktu z Brazylijczykiem.
- Resztę wyścigu przejechałem na twardych oponach, i to było wyzwanie. Postawiłem sobie cel, żeby zdobyć punkty, ale nie byliśmy w stanie tego zrobić - przyznał Robert. Nie ukrywał, że pod koniec już nie szarżował, jechał spokojnie, bo w czasie pogoni w pierwszej fazie wyścigu jego pojazd spalił dużo paliwa. I w końcówce trzeba było je oszczędzać. - Ogólnie byliśmy dobrze przygotowani do wyścigu. Nie było problemów z temperaturą czy hamulcami, co w Bahrajnie jest bardzo ważne. Pozytywne wnioski są takie, że możemy z łatwością przejechać cały wyścig dobrym tempem. W Australii (za dwa tygodnie w Melbourne - przyp.) może być dobrze - powiedział Polak serwisowi f1.pl.
W ekipie Renault powodów do zadowolenia wczoraj nie było. Rozczarowaniem skończył się też - początkowo obiecujący - wyścig Witalija Pietrowa. Debiutujący w Formule 1 Rosjanin bardzo dobrze zachował się w pierwszych zakrętach, z 17. pozycji startowej awansował na 11. Przejechał jednak niewiele ponad 1/4 dystansu, bo źle wycelował w krawężnik w 12. zakręcie - i mocno uszkodził zawieszenie, prawy przód. Mechanicy orzekli, że nie jest w stanie kontynuować jazdy.
Największym pechowcem dnia był jednak Sebastian Vettel. Tak, ten kierowca, który zajął 4. miejsce. Niemiec w red bullu wygrał kwalifikacje - i przez ponad godzinę prowadził w wyścigu. Nagle jego czasy pogorszyły się, gwałtownie, o 4 sekundy na okrążeniu. Powód: kłopoty z silnikiem. Dzięki wypracowanej wcześniej przewadze Vettel był jednak w stanie dojechać tuż za podium.
Jako pierwszy wyprzedził Niemca ten, który od pierwszych metrów jechał najbliżej niego - Fernando Alonso. Na mecie Hiszpan cieszył się ze zwycięstwa w swoim pierwszym wyścigu w roli kierowcy ferrari. To 22. wygrana w karierze dwukrotnego mistrza świata (w barwach Renault).
Ferrari zanotowało w Bahrajnie dublet, bo drugie miejsce zajął Felipe Massa. - To mój najlepszy start sezonu, odkąd jestem w Formule 1. Biorąc pod uwagę wszystkie problemy, to, że z związku z wysoką temperaturą w bolidzie nie mogłem od 30. okrążenia wyciskać z niego "maksa", jestem naprawdę zadowolony - komentował Massa. Dla niego był to powrót do ścigania po wypadku, jakiemu uległ w lipcu ubiegłego roku podczas kwalifikacji na torze Hungaroring.
A co zwojował Michael Schumacher? Przecież to na jego występ czekano najbardziej. Powodów do ekscytacji 7-krotny czempion jednak kibicom nie dostarczył. Tak jak kilku innych zawodników (m.in. obrońca tytułu Jenson Button) - po prostu przejechał wyścig od początku do końca, nie wyprzedzając i nie będąc wyprzedzanym. Zajął 6. miejsce. W wewnętrznej rywalizacji kierowców teamu Mercedes GP "Schumi" przegrał z Nico Rosbergiem, który był piąty. - Po trzech latach bycia na uboczu, jestem szczęśliwy mogąc powiedzieć, że dobrze się dzisiaj bawiłem, zwłaszcza na samym początku, po udanym starcie - powiedział 41-letni kierowca. - Z szóstej pozycji jestem zadowolony, to dobry punkt wyjścia do dalszego rozwoju. Jestem pewien, że poprawimy nasz bolid.
Tomasz Bochenek
WYNIKI
Wyścig o Grand Prix Bahrajnu (49 okrążeń po 6,299 km, dystans 308,405 km): 1. Fernando Alonso (Hiszpania/Ferrari, w kwalifikacjach 3. miejsce) 1.39.20,396, 2. Felipe Massa (Brazylia/Ferrari, 2.) strata 16,099, 3. Lewis Hamilton (W. Brytania/McLaren, 4.) 23,182, 4. Sebastian Vettel (Niemcy/Red Bull, 1.) 38,799, 5. Nico Rosberg (Niemcy/Mercedes GP, 5.) 40,213, 6. Michael Schumacher (Niemcy/Mercedes GP, 7.) 44,163, 7. Jenson Button (W. Brytania/McLaren, 8.) 45,280, 8. Mark Webber (Australia/Red Bull, 6.) 46,360, 9. Vitantonio Liuzzi (Włochy/Force India, 12.) 53,008, 10. Rubens Barrichello (Brazylia/Williams, 11.) 1.02,489, 11. Robert Kubica (Polska/Renault, 9.) 1.09,093, 12. Adrian Sutil (Niemcy/Force India, 10.) 1.22,958, 13. Jaime Alguersuari (Hiszpania/Toro Rosso, 18.) 1.32,656, 14. Nico Huelkenberg (Niemcy/Williams, 13.) strata 1 okr., 15. Heikki Kovalainen (Finlandia/Lotus, 21.) 1 okr., 16. Jarno Trulli (Włochy/Lotus, 20.) 1 okr., 17. Sebastien Buemi (Szwajcaria/Toro Rosso-Ferrari, 15.) 4 okr. Nie ukończyli: Karun Chandhok (Indie/Hispania Racing, 24.) przejechał 1 okrążenie, Lucas di Grassi (Brazylia/Virgin, 22.) - 2 okrążeń, Kamui Kobayashi (Japonia/BMW Sauber, 16.) - 11 okrążeń, Witalij Pietrow (Rosja/Renault, 17.) - 13 okrążeń, Timo Glock (Rosja/Virgin, 19.) - 16 okrążeń, Bruno Senna (Brazylia/Hispania Racing, 23.) - 17 okrążeń, Pedro de la Rosa (Hiszpania/BMW Sauber, 14.) - 28 okrążeń.
Najszybsze okrążenie: Fernando Alonso 1.58,287 na 45 okr.
Klasyfikacja MŚ konstruktorów (po 1 z 19 wyścigów): 1. Ferrari 43 pkt, 2. McLaren 21, 3. Mercedes GP 18, 4. Red Bull 16, 5. Force India 2, 6. Williams 1.
(B)