Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niższe ceny. Dla konsumentów lepiej, dla gospodarki – już nie

Marian Cholewiński
Kontrowersje. Według GUS w lipcu ceny towarów i usług obniżyły się o 0,2 proc. w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego. Oznacza to, że mamy do czynienia z deflacją.

Częściowym winowajcą jest obecna rynkowa nadwyżka produktów spożywczych spowodowana sezonem letnim, a także embargiem na niektóre towary nałożonym przez Rosję.

Czy jest powód do niepokoju? Dwa lata temu mieliśmy w Polsce inflację rzędu 4 proc. Martwiliśmy się wówczas jej wysokim poziomem. Później jednak w ciągu zaledwie roku nastąpił spadek wartości tego wskaźnika do 0,5 proc. Od drugiego kwartału 2013 r. inflacja oscylowała wokół tej wartości, jednak z lekką tendencją spadkową. Już wówczas można było prognozować deflację.

Na pytanie, czy deflacja jest zła, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z punktu widzenia konsumentów spadek cen oznacza wzrost siły nabywczej naszych pieniędzy. Mówiąc wprost – można za nie więcej kupić. – Większość specjalistów od wolnego rynku twierdzi, że nie ma lepszej sytuacji niż ta, gdy za zgromadzone w portfelu pieniądze można nabyć więcej produktów – mówi Łukasz Piecho­wiak, główny ekonomista Bankier.pl.

Jednak z punktu widzenia całej gospodarki nie jest to takie oczywiste. Podręczniki ekonomii podają, że długotrwała deflacja jest groźna, jeżeli nie wynika ze spadku cen spowodowanego np. postępem technicznym i obniżką kosztów produkcji, natomiast z faktu, że na rynku jest za mało pieniędzy i zbyt dużo towarów. Oznacza to bowiem kłopot z ich sprzedażą.

Rosnące zapasy zmuszają producentów do obniżania cen oraz do ograniczania produkcji. Sprzedaż towarów po zbyt obniżonych cenach oznacza stratę. Producenci starają się ratować przez obniżenie kosztów. Najprościej można tego dokonać przez redukcję zatrudnienia i obniżkę płac.

To powoduje, że pieniędzy na rynku jest jeszcze mniej i następuje dalsze ograniczenie popytu. Oznacza to presję na dalszy spadek cen i produkcji. Może też powodować falę bankructw i niewypłacalności uderzającą w system bankowy. Dalszym następstwem jest pogłębiająca się recesja. Tak to wygląda w ekstremalnym przypadku.

Pewna część ekonomistów nie widzi jednak w deflacji groźnego wroga dla gospodarki.

– Deflacja jest stanem naturalnym dla wolnorynkowego kapitalizmu. Chodzi przecież o to, aby robić coraz lepsze produkty, coraz niższym kosztem i w coraz większych ilościach. Wzrost efektywności przy stałej ilości pieniądza skutkuje deflacją, czyli spadkiem cen towarów i usług – mówi Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl. Dodaje, że w XIX wieku mieliśmy do czynienia z deflacją, a przecież był to okres najszybszego wzrostu dobrobytu i poprawy warunków życia w dziejach ludzkości.

Dla przeciwwagi można jednak podać, że najbardziej do­tkliwa deflacja nastąpiła w latach 1929–1933, zwanych okresem Wielkiego Kryzysu. Ceny w gospodarce amerykańskiej spadały przez cztery lata z rzędu, a ich poziom obniżył się o jedną czwartą. Wiązało się to z załamaniem wielkości produkcji o 30 proc., z masowymi bankructwami i wzrostem stopy bezrobocia do 25 proc.

Jak długo potrwa deflacja w Polsce? Można przypuszczać, że tylko kilka miesięcy i nie spowoduje głębszej deflacji z niekorzystnymi skutkami dla całej gospodarki.

Napisz do autora
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski