Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nobel dla "Solidarności

Redakcja
Danuta Wałęsowa prezentuje noblowski dyplom męża FOT. ARCHIWUM
Danuta Wałęsowa prezentuje noblowski dyplom męża FOT. ARCHIWUM
Trzydzieści lat temu, 10 grudnia 1983 r., żona Lecha Wałęsy - Danuta w imieniu męża odbierała w Oslo Pokojową Nagrodę Nobla. Chociaż została ona przyznana przywódcy zdelegalizowanego rok wcześniej związku, to w rzeczywistości jej adresatem była cała "Solidarność".

Danuta Wałęsowa prezentuje noblowski dyplom męża FOT. ARCHIWUM

KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN i "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. 10 grudnia 1983 * Danuta Wałęsa z synem Bogdanem odbiera w Sztokholmie przyznaną mężowi pokojową nagrodę Nobla * Jerzy Urban uznał to wydarzenie za kolejną "reaganowską złośliwość"

Było to wyróżnienie dla udręczonego i upokorzonego narodu i wyraz poparcia światowej opinii publicznej dla polskiej opozycji. Natomiast dla przywódców PRL był to dotkliwy cios.

Uznanie dla wielu

Decyzję o przyznaniu pokojowej nagrody Wałęsie Komitet Nob-lowski ogłosił 5 października 1983 r. Laureatowi wiadomość tę przekazał telefonicznie w nocy z 5 na 6 października Krzysztof Wyszkowski. Komentując następnego dnia to wydarzenie Wałęsa mówił do zebranych pod jego domem ludzi: "To jest nasza wspólna nagroda, uznanie dla nas wszystkich, którzy chcemy iść do prawdy pokojową drogą, przez porozumienie".

Podkreślał, że wyróżnienie to odbiera jako gest skierowany do całego polskiego świata robotniczego, którego jest przedstawicielem oraz do całego społeczeństwa polskiego. Również w liście odczytanym przez jego żonę podczas uroczystości w Oslo 10 grudnia Wałęsa stwierdzał: "W tym uroczystym dniu moje miejsce będzie wśród tych, spomiędzy których wyszedłem i do których należę - wśród robotników Gdańska. Niechaj te słowa zaniosą Wam radość i niewygasłą nadzieję milionów moich braci, milionów ludzi pracy fizycznej i umysłowej, zrzeszonych w związku, którego nazwa wyraża jedną z najszlachetniejszych idei ludzkości. To oni wszyscy czują się dziś pospołu ze mną uczczeni tą nagrodą".

Dzień później, 11 grudnia w przemówieniu skierowanym do Komitetu Noblowskiego, a odczytanym przez Bohdana Cywińskiego, Wałęsa pisał: "Najłatwiej byłoby mi powiedzieć, że nie jestem godzien tego wyjątkowego wyróżnienia. Kiedy jednak wspominam chwilę, gdy wieść o nagrodzie rozeszła się po moim kraju, tę chwilę wzruszenia i powszechnej radości ludzi czujących, że w nagrodzie tej moralnie i duchowo uczestniczą, to muszę powiedzieć, że traktuję tę nagrodę jako wyraz uznania, że ruch, któremu oddałem wszystkie siły, dobrze służył ludzkiej wspólnocie." Zaznaczał: "Przyjmuję tę nagrodę z całym szacunkiem dla jej rangi i zarazem poczuciem, że wyróżnia ona nie mnie osobiście, lecz jest nagrodą dla »Solidarności«, dla ludzi i spraw, o które walczyliśmy i walczymy w duchu pokoju i sprawiedliwości". Ponadto przyznawał: "mam poczucie, iż nagroda przyznana mi została jako jednemu z wielu." Noblista przypomniał także o polskiej drodze do wolności i narodzinach "Solidarności". Stwierdzał, iż "u źródeł porozumień społecznych z 1980 roku leży odwaga, rozwaga i solidarność ludzi pracy." Podkreślał, że "porozumienia te były i pozostają wzorem i metodą postępowania, jedyną, która tworzy szansę - w sytuacji między przemocą a rozpaczliwą walką, bez wyjścia, daje świadomość, że podjęliśmy słuszną sprawę i że musimy znaleźć dla niej pokojowe rozwiązanie, dała nam wtedy siłę i wyczucie granic możliwych do przyjęcia. To, co wydawało się dotąd niemożliwe, stało się rzeczywistością".

Rozbudzone nadzieje

Z nagrody cieszyli się działacze opozycji, niezależnie od istniejących wówczas podziałów. Radości nie kryła Anna Walenty-nowicz, mówiąc: "Cieszę się z Nagrody Nobla jak wszyscy, bo przecież to jest nagroda dla całej »Solidarności«. Dobrze, że przyszła w tym momencie, uważam, że nam pomoże". W podobnym tonie mówił po latach Bogdan Borusewicz: "Adresatem Pokojowej Nagrody Nobla, choć została przyznana Lechowi Wałęsie, była w rzeczywistości cała »Solidarność«. Stało się to w chwili, gdy związek znajdował się w bardzo trudnej sytuacji. Wielu działaczy »Solidarności« było internowanych, wielu było przetrzymywanych w więzieniu. To wielkie i niespodziewane wydarzenie, jakim był Nobel dla Lecha Wałęsy, w sposób jednoznaczny spowodowało rozbudzenie nadziei wśród związkowców. [...] Tak więc wydarzenia października 1983 roku były traktowane nie tylko jako nagroda dla przywódcy NSZZ "Solidarność" i całego związku, ale stały się pewnym symbolem. To był znak, że inne państwa nie zgadzają się na panującą w Polsce sytuację. Że Polska nie jest sama. To był również jednoznaczny wyraz poparcia wolnego świata dla działań opozycji w zniewolonym kraju." Z kolei Władysław Frasyniuk, oceniając z perspektywy czasu decyzję Komitetu Noblowskiego mówił: "To wydarzenie miało ogromne znaczenie, ale wbrew pozorom nie polityczne, tylko psychologiczne. 1983 rok to był czas, kiedy widać było wykrwawianie się »Solidarności«. Nagroda przyznana Wałęsie była więc zastrzykiem energii dla tych, którzy powoli zaczęli tracić nadzieję. Spowodowała ponowne jednoczenie się ludzi pod sztandarami NSZZ »Solidarność«. Nobel Wałęsy miał też olbrzymie znaczenie dla tych, którzy siedzieli w więzieniach. Zwiększyło się ich poczucie bezpieczeństwa i wiara w szybsze wyjście na wolność."

Niektórzy wykazywali mniej entuzjazmu i dostrzegali pewne zagrożenia. Eugeniusz Szumiejko stwierdzał: "Zachód zajmuje się sprawą polską na tyle, by nie zajmować się poważnie. Niewygodnie jest obwieścić publicznie, że Nagroda Nobla została przyznana całemu narodowi. Podobne stwierdzenia zobowiązywałyby do wsparcia Polaków, a tak - istnieje bojownik »Waleza«".

"Epizod w krucjacie"

Władze PRL z niechęcią i zaniepokojeniem zareagowały na wyróżnienie dla Wałęsy i całej "Solidarności". Rok wcześniej przewidując taki scenariusz za pośrednictwem MSW i polskich dyploma- tów przeprowadzono oficjalne, a przy pomocy SB tajne działania w celu zablokowania przyznania tej nagrody. Trudno stwierdzić, na ile były one wtedy skuteczne. Wiadomo, że w 1983 r. nie przyniosły rezultatu. Początkowo komuniści zwlekali z podaniem informacji o decyzji Komitetu Noblowskiego. Polacy dowiadywali się o niej z zachodnich rozgłośni, z Radia Wolna Europa czy Głosu Ameryki. Dopiero wieczorem, pod koniec "Dziennika Telewizyjnego" poinformowano o tym znaczącym wydarzeniu. Wicepremier Mieczysław Rakowski notował w "Dziennikach": "A więc jednak przyznano Wałęsie Nagrodę Nobla. Nie ulega wątpliwości, że jest to nagroda polityczna, wymierzona przeciwko nam, obliczona na podtrzymanie gasnącego mitu Wałęsy, a także niepokoju w Polsce. Wojciech [Jaruzelski] jest wyraźnie zmartwiony i szczególnie obawia się reakcji Kościoła. Jest oczywiste, że cała opozycja wykorzysta noblistę do ożywienia mitu »Solidarności«."
Prezentując oficjalne stanowisko władz, rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban stwierdzał, że jest to "kolejna reaganowska złośliwość, tym razem firmowana z Oslo", "niewielki epizod w antypolskiej i antykomunistycznej krucjacie" oraz "zapłata dla ludzi, którzy działają na szkodę kraju". Podobne komentarze pojawiały się w prasie partyjnej. Zwracano uwagę, że w przeszłości przy wyborze laureatów Nagrody Nobla zdarzały się pomyłki, sugerując w ten sposób, że podobnie było także w przypadku Wałęsy. Główny organ PZPR - "Trybuna Ludu" pisała: "Jury Pokojowej Nagrody Nobla postanowiło i w tym roku określić się jako narzędzie w konfrontacyjnej grze - tym razem przeciwko Polsce, przeciwko socjalizmowi".

Komuniści nie poprzestali na słownych komentarzach. 11 października 1983 r. rządząca ekipa Wojciecha Jaruzelskiego wysłała do rządu Norwegii oficjalny protest przeciwko decyzji Komitetu Noblowskiego. Nie zważając na to, że władze Norwegii nie mogą mieć wpływu na działalność prywatnej instytucji, uznano je, obok USA i RFN, winnymi powstałej sytuacji. Podjęto również działania odwetowe wobec tych państw. M.in. ograniczono działalność amerykańskich placówek, wprowadzono czasową blokadę konsulatów w Krakowie i Poznaniu oraz blokadę biblioteki amerykańskiej w Warszawie. Był to swoistego rodzaju akt desperacji władz, którym nie udało się wymazać ze społecznej pamięci etosu "Solidarności".

Cecylia Kuta

Historyk, pracownica oddziału IPN w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski