Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Normalny kraj?

Redakcja
JANUSZ KORWIN MIKKE: Na własną odpowiedzialność

   P.T.Redakcja przesłała mi list p. Kazimierza Kuli z Krakowa. P. Kazimierz często się ze mną zgadza - ale nie w sprawach ekonomicznych. W szczególności oburzył go felieton "Tworzenie miejsc pracy" z tekstem: "Jeśli w normalnym kraju ludzie tracą pracę, to jest dobrze a nie źle! Za chwilę zresztą, z głodu, znajdą inną pracę".
   Otóż ja pisałem o normalnym kraju. Przez normalny rozumiem kraj, w którym obowiązuje model kapitalistyczny, amerykański: kiedy USA były jeszcze normalnym krajem, czyli ok. XIX wieku, nie tylko nie było tam bezrobocia, ale przybywała masa imigrantów. Ludzie często znajdywali pracę, po tygodniu ją tracili (albo sami rzucali, bo znaleźli lepszą) - ale jakoś nie chcieli emigrować z USA do krajów, gdzie praca była zapewniona; nieprawdaż?
   Był to ustrój znany z szybkości zmian, z niesłychanego postępu i szybkiego wzrostu bogactwa.
   W Europie za to panował (i do dziś panuje) model feudalny ("socjalizm" - to po prostu wariant kolektywnego feudalizmu, podobnie jak "komunizm" - to kolektywny ustrój niewolniczy). Pan miał obowiązek troszczyć się o swego poddanego od kołyski aż po grób - jak ten obowiązek wypełniał, to już inna sprawa; dzisiejsze państwo socjalistyczne potrafi wypłacać zasiłek socjalny w wysokości 30 zł miesięcznie, co jest zresztą wspaniałym pretekstem do zatrudnienia do tych wypłat paru dodatkowych urzędników... W porównaniu z dzisiejszym feudalizmem kolektywnym stary dobry feudalizm był bardzo postępowym ustrojem, bo feudał takich darmozjadów nie tolerował.
   Tak czy owak: jest to ustrój gwarantujący zastój gospodarczy.
   I teraz zderzamy ze sobą dwie postawy. P. Kazimierz wszystko zło przypisuje Unii Europejskiej - ja też ją krytykuję. Jednak p. Kula jako ideał widzi PRL: "Jeszcze niedawno żyliśmy w innej Polsce. W tej Polsce każdy obywatel miał poczucie bezpieczeństwa. Nikt nie martwił się o utratę pracy, nikogo nie wyrzucano na ulicę z własnego mieszkania. Nikt nie słyszał o przypadkach, iż samotna matka wychowująca dwójkę dzieci popełnia samobójstwo w czasie, gdy komornik z policją wyłamują drzwi, aby ją eksmitować". Ja nie.
   Przede wszystkim: nikt nie miał poczucia bezpieczeństwa - nikt nawet nie wiedział, czy statek z pomarańczami zdąży na święta do Gdyni ani czy jutro KC nie nakaże wszystkim rolnikom siać wyłącznie kukurydzy. Po drugie: po to, by p. Kula czuł się bezpiecznie i wiedział, że w sklepiku zawsze będzie chleb, piekarz musi czuć się niebezpiecznie: musi bać się, że jak go nie dostarczy, to już inny piekarz czyha, by wcisnąć swój chleb.
   A co do bezrobocia, to w sowieckich łagrach, a także w innym socjalistycznym wynalazku pn. "KL Auschwitz-Birkenau" bezrobocia nie było w ogóle. Ale wydajność tych obozów pracy była beznadziejnie niska, mimo morderczego wyzysku więźniów.
   Jedno było natomiast w PRL pewne: jak się nie miało "chodów", to na mieszkanie czekało się 20 lat... I kiedy p. Kula troszczy się o matkę z dwojgiem dzieci, eksmitowaną, bo nie płaci czynszu - to ja pamiętam, że przecież to mieszkanie nie będzie stało puste! Być może czeka na nie matka z trojgiem dzieci, tułająca się po ludziach, ale gotowa płacić - i dlaczego to ona ma być bezdomna a nie tamta?
   Ze statystykami samobójstw też nie jest tak. Samobójstwa w Polsce popełniają nie matki z dwojgiem dzieci: samobójstwa popełnia pięć do sześciu razy więcej mężczyzn niż kobiet! Co do zagranicy: we wspomnianych Stanach Zjednoczonych obecnie mamy znacznie więcej opieki socjalnej niż w XIX wieku, poziom "ubóstwa" w USA to dwa razy więcej, niż zarabia średnio Polak, a bogactwo jest tam takie, że na to, by zostać śmieciarzem w Nowym Jorku, trzeba zapłacić (żydowskiej mafii) 30 000 dolarów (świetnie żyje się z tego, co inni wyrzucą!). Tym niemniej, samobójstw jest tam na głowę mieszkańca znacznie więcej niż
w XIX wieku!
   Natomiast podczas wojny, za okupacji stalinowskiej, a nawet w Oświęcimiu liczba samobójstw była zadziwiająco mała (o ile pamiętam, większy był procent samobójstw wśród niemieckiej załogi Oświęcimia niż wśród więźniów). W miarę jak ustrój łagodniał, liczba samobójstw rosła i w 1978 r. było ich już bardzo dużo: więcej niż np. w 1999 r. Ludzie są przekorni: jak się ich chce zabić, to się bronią; a jak państwo się nimi opiekuje - to mu się na złość zabijają!
   Nic nie poradzę: wszystkie dane statystyczne są tu zgodne.
   Co do UE... Ja też krytykuję Unię Europejską - ale dokładnie za to, co p. Kuli by się podobało: za to, że przypomina PRL. PRL też dotowała eksport - to czemu p. Kula płacze, że Unia Europejska dotuje eksport płodów rolnych? Przecież jeśli plany federastów się (nie daj Boże!) ziszczą, to 1 maja MY będziemy "Unią Europejską" - i Ukraina, Egipt i Argentyna będą się skarżyć, że MY dotujemy rolnictwo...
   ...z kieszeni mojej i nas wszystkich - w tym z kieszeni p. Kuli. I wtedy dopiero będzie płacz i zgrzytanie zębów - bo przecież jeśli Oni dopłacali do naszego chlebka, to myśmy na tym zyskiwali, a nie tracili!
   P. Kazimierz niedługo to odczuje we własnym portfelu; i ciekaw jestem, co wtedy powie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski