Czasem warto przymknąć oczy i udawać, że nie wie się tego, co oczywiste. Wprawdzie wino to trunek boski, ale bez bakterii nie powstanie. Wprawdzie piwo ratuje nam czasem życie, ale wpierw musi boleśnie fermentować. Wprawdzie wódeczka zabija czasem smak nieświeżej przystawki, ale wpierw musi być silnie zmrożona. Wprawdzie wyborcy najnowszej koalicji uwielbiają tanie wina mózgojebami zwane, ale o siarce - która wpierw żre zepsute owoce, a potem rozum konsumentów - nie chcą słyszeć. Bo czego rozum nie zakonotuje, tego usta nie poczują. Lepiej czasem żyć w naiwnej prostocie bezmyślnej.
Kłopot mianowicie w tym, że nie wszystko, co się świeci, to złoto i nie wszystko, co smaczne, powstaje w apetyczny sposób. Rzeczywiście, lepiej nie wiedzieć - lub niewiedzę udawać - z czego powstają parówki, dlaczego sery pleśniowe nabierają niebieskości, czemu pospolita przyprawa do zup ma tak ciemny kolor, a pomidory są piękniejsze nawet niż ubiegła prezydentowa. Wiedza bywa boleśniejsza im szerzej oczy otworzymy. Szczególnie boli, gdy przyjrzymy się produkcji naszych ulubionych trunków. Te najsmaczniejsze powstają bez sztucznej ingerencji chemików, którzy potem żądają Nobla. Najlepsze tworzy cierpliwie matka natura. Coś tam musi spleśnieć, coś się zepsuć, coś sfermentować. Niby wiemy, ale może lepiej...
Brandy dojrzewająca metodą przelewową "solera" to nie tylko tajemnice odpowiednich szczepów winogron, nie tylko kontakt z przypaloną dębiną, nie tylko uparte mieszanie starego z nowym. Brandy z Andaluzji musi leżakować w beczce pozornie bezużytecznej. Wcześniej przez kilkadziesiąt lat "kwitnie" w niej wino. Beczka nie jest pełna, wino ma kontakt z powietrzem i efekt "kwitnienia" widać na wierzchu. Ach, czego tam nie ma! W drożdżowym kożuchu pływają zakonserwowane muchy, pająki i inne insekty, których tysiące pogoń za cudnym trunkiem przypłaciła życiem. Pijaniusieńkie potonęły, kożuch "wzbogaciły". Organiczna warstwa osiada też na ściankach beczki, wgryza się w dębinę, łączy z winnym kamieniem. Obrzydliwość! A wino dzięki temu szaleństwu przyrody z nalania na nalanie lepsze. Czyż nie fascynujące? Znam jednak parę osób, które po obejrzeniu tego wszystkiego w bodedze, nigdy już sherry do ust nie wzięło.
I na tym żywot beczki się nie kończy. Staruszka sprzedawana jest za godziwe pieniądze producentom różnych whisky, aquavitu i brandy. Oczywiście najlepsze beczki Andaluzyjczycy zostawiają dla siebie, a dokładniej mówiąc - dla swoich spirytusów. Destylaty z wytłoczyn winogronowych sycą się latami tą "przeszłością" organiczną. Nabierają bursztynowego koloru, tajemniczego aromatu. "Długi nos" zawiera i karmel, i korzenne cienie, i piwniczne treści. Prawdziwa Capa Negra musi mieć w swym sercu po prostu ślady starej piwnicy. Pamiętam, opowiadał kiedyś Jacek Nieżychowski, jak w dawnych czasach w jednym z majątków rodzinnych, pękł i rozlał się w piwnicy klosz 50 litrów spirytusu. Zebrano go z ziemi szmatami. Szmaty do nowego klosza wyżęto i... otrzymano najwspanialszą starkę w dziejach domu. I to bez starzenia! Tylko pijącym to cudo oczywiście szczegółów technologicznych oszczędzono. Tak więc, warto czasem coś rozlać...
Przed Państwem czarnym płaszczem jest więc okryty nie Zorro, nie tajemniczy ekshibicjonista, nie Tajemniczy Don Pedro z Krainy Deszczowców, lecz zaczarowana w czterdziestoprocentowym płynie woń tysiąca i jednej nocy. Zaczarowany smak miłosnych uniesień. Wzruszająca magia hiszpańskich dni i nocy. A jesienią trochę wzruszeń nam się pewnie przyda. Nie pytajmy więc, jak to się robi. Po prostu rozsmakujmy się w tym. Każdy łyk to pocałunek czarownej nieświadomości. Amen
PRZEMYSŁAW OSUCHOWSKI
OBERŻYŚWIAT
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?