Mieszkańcy, zaniepokojeni stanem powietrza w Nowej Hucie, w ostatni weekend dzwonili do miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego kilkadziesiąt razy. Zgłoszenia (również te te przekazane przez straż miejską) dotyczyły głownie nieznośnego zapachu, który unosił się w powietrzu. Były także interwencje dotyczące zanieczyszczeń, które osiadały m.in. na maskach samochodów.
Źródło smrodu, mimo że nie były to pierwsze tego typu zgłoszenia, wciąż nie zostało zlokalizowane. Fetor nie ma też związku z zawartością pyłu PM10 w powietrzu - w tym czasie była ona nawet niższa niż w innych rejonach Krakowa.
Zaalarmowani przez mieszkańców aktywiści z Krakowskiego Alarmu Smogowego przekazali informacje o zdarzeniu i sfotografowaną dziwną substancję, która osiadała na samochodach, do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
- Rozpoznamy sytuację - zapowiada Ryszard Listwan, zastępca małopolskiego inspektora ochrony środowiska. - Byłoby nam łatwiej, gdybyśmy mogli zbadać opad, którego fotografię otrzymaliśmy. Samo zdjęcie niewiele daje - przyznaje. Podkreśla, że można by wówczas zbadać, jaka technologia przemysłowa wytwarza takie zanieczyszczenia i zidentyfikować źródło. - Moglibyśmy przeszkolić mieszkańców, w jaki sposób zbierać materiał dowodowy, który ułatwiłby nam postępowanie - mówi inspektor Listwan.
Pomysł spodobał się również Andrzejowi Gule z KAS: - Dowody ułatwiłyby znalezienie źródła i sprawcy, który powinien zapłacić mieszkańcom za sprzątanie i mycie aut czy parapetów.
WIOŚ ma podejrzenia dotyczące źródła zanieczyszczenia, ale na razie nie chce ich ujawniać. Bierze pod uwagę wszystkie firmy przemysłowe na terenie Nowej Huty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?