Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa, lepsza lewica

Redakcja
Janusz Korwin-Mikke: Na własną odpowiedzialność

   Pan Włodzimierz Bukowski, najsłynniejszy spośród rosyjskich dysydentów, objechał Polskę, wyjaśniając naszym rodakom, że Unia Europejska to taki znacznie łagodniejszy Związek Sowiecki. Ludzie nie mieścili się na salach (w Krakowie wzięliśmy po prostu zbyt małą salę - przepraszam w imieniu PT Organizatorów wszystkich, dla których zabrakło miejsca, ale w Warszawie nie zmieścili się w dużym kinie!) - bo chcieli usłyszeć kogoś, kto mieszkał w Związku Sowieckim i obecnie z przerażeniem patrzy, jak na jego oczach wykluwa się (ma powstać 1 maja 2004 r. - nie przypadkiem 1 Maja!) nowa wersja ZSRS. Nieźle zresztą zrelacjonował jego poglądy - ze spotkania sprzed miesiąca - p. Włodzimierz Knap ("Dziennik Polski", 21 marca 2003 r.).
   Jednak są i poważne różnice. Najdobitniej mówił o nich na ogromnym spotkaniu w Łodzi. UE ma bowiem powstać w oparciu o inne grupy społeczne.
   Jak pamiętamy, socjalizm w oryginale miał opierać się o "masy robotnicze", w imieniu których działali socjaldemokraci (nie "komuniści"! Lenin stał na czele Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji - frakcja bolszewicka; to Stalin rozpędził - i w większości wymordował - bolszewików, powoławszy KPZS, za co lewica go nienawidzi, podobnie jak Napoleon rozpędził i wymordował jakobinów).
   Oczywiście "działacze robotniczy" mieli głęboko w nosie interes robotników. W interesie robotników leży bowiem, by w kraju było jak najwięcej kapitalistów, by robotnik miał w czym wybierać szukając pracy - podczas gdy socjalistom zależy, by istniał tylko jeden pracodawca (tj. państwo), który narzuci robotnikom warunki pracy. Stąd kraje socjalistyczne są areną nieustannej walki robotników ze "swoim" państwem...
   Już w latach 60. teoretycy lewicy stwierdzili, że na robotników nie ma co liczyć: zostali przekupieni przez burżuazję, za dużo zarabiają, są tłuści i nieruchawi. Trzeba znaleźć sobie nowy nośnik nieśmiertelnych lewicowych idei wolności, równości i braterstwa. I wymyślono.
   Od lat 70. lewica światowa przestała walczyć o prawa robotnicze: od tamtej pory dba o wyzwolenie kobiet spod ucisku męskich szowinistycznych świń (to prawda: przy wzroście 189 cm ważę prawie 100 kg...), broni homosiów przed atakami zdegenerowanych heteroseksualistów (słowo honoru: nigdy przedtem do głowy mi nie przyszło, że jestem "heteroseksualistą" - podobnie jak p. Jourdain nie wiedział, że mówi prozą), broni "mniejszości narodowych i rasowych" (nic tak wspaniale nie podnieca ataków na np. polskich Niemców niż przyznanie im praw, których we własnym kraju nie mają Polacy) - a także zwierzaków i roślinności. Nazwano to "Tęczową Koalicją" - nie wiem, czy kobiety lubią, jak wymienia się je w jednym szeregu z homoseksualistami?
   Oczywiście "działacze ruchu gejowskiego" nie mają na celu dobra homosiów! Np. w żywotnym interesie homoseksualistów leży przymusowe separowanie chorych na AIDS - natomiast "działacze" domagają się, by ich pod żadnym pozorem nie hospitalizować ani nawet nie badać: im więcej homosiów się zarazi, tym większy krzyk można potem podnosić "w ich obronie". W interesie kobiet leży, by mieć jak największe przywileje - natomiast feministki chcą podniesienia wieku emerytalnego kobiet ("gwoli równości z mężczyznami"), likwidacji urlopów macierzyńskich (a przynajmniej zmuszania ojców, by połowę brali oni!), a nawet przymusowej służby wojskowej dla kobiet!!! I oczywiście przywilejów dla mniejszości narodowych - gdy "mniejszość niemiecka" ma prawo do własnych dwóch posłów, to dwóch działaczy ma gwarantowaną trybunę, a im bardziej mniejszości są krzywdzone, tym bardziej potrzebują "zawodowych obrońców", czyli działaczy mniejszości...
   O ile jednak Związek Sowiecki był groźny, bo podbechtani robotnicy mieli w rękach kilofy i klucze francuskie, o tyle Związek Socjalistycznych Republik Europejskich (czyli UE) jest tylko śmieszny, bo co może mieć w rękach homoseksualista? Porównajmy przedwojenne pochody robotnicze z dzisiejszymi paradami miłości.
   To oczywiście tak, na początku. Gdyby jednak eurolewica zdobyła władzę i po 1 maja umocniła się w niej, stworzyła własne eurowojsko i europolicję, to sytuacja by się zmieniła. Z "Tęczową Koalicją" zrobiłaby to samo, co Sowieci z robotnikami: kobiety posłałaby do rodzenia dzieci, homosiów do obozów reedukacji, środowisko niszczyła, a mniejszościom zmajstrowałaby jakieś bantustany, czyli okręgi narodowe (w Sowietach nawet Żydzi mieli ŻON ze stolicą w Birobidżanie, koło Ussuri), by siedziały cicho, nie przeszkadzając w budowie najlepszego postępowego ustroju.
   Jaka szkoda, że państwa, na których UE już zaczęła pasożytować - bankrutują, zanim jeszcze Unia powstała...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski