Do niedawna w Andrychowie odliczano kolejne porażki, co było irytujące nie tylko dla piłkarzy, ale także dla kibiców. W poprzednich latach Beskid na początku sezonu plasował się w górze tabeli. Musiał dźwigać brzemię faworyta, a nawet lidera. Teraz znalazł się w nowej rzeczywistości.
– Miałem świadomość, że po odmłodzeniu kadry musi upłynąć trochę czasu, zanim nowy zespół okrzepnie. Teraz zmagaliśmy się z presją zespołu okupującego dolne rejony tabeli _– zwraca uwagę trener Beskidu Krzysztof Wądrzyk. – _Kilka punktów zgubiliśmy nieszczęśliwie, ale też straciliśmy za dużo goli. W dodatku w prosty sposób. Kibice nie szczędzili nam przytyków. Znacznie lepiej gra się będąc w górze tabeli. Nie chodzi o to, że mamy mocarstwowe aspiracje. Wtedy jest większy luz. Co ugramy, to jest nasze.
W Andrychowie wierzyli, że jak wygrają jedno spotkanie, to mogą zacząć odliczać serię dobrych spotkań. Tak też się stało. Przełamanie przyszło w Tarnowie (3:2).
– O ile jeszcze w Tarnowie zaprezentowaliśmy dwa oblicza, bo oprócz dobrych fragmentów mieliśmy też słabe, tak przeciwko KSZO wypadliśmy solidnie przez całe spotkanie – cieszy się trener Wądrzyk. – Wreszcie wyszliśmy na zero w tyłach. Po raz ostatni tak było na zakończenie rundy wiosennej, gdy pokonaliśmy u siebie Bochnię 5:0.
Ze względu na obchody jubileuszu 95-lecia andrychowskiego klubu Beskid zagra z Garbarnią w Krakowie w piątek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?