Styk ekologii oraz działalności inwestycyjnej, której efektem są zwłaszcza nowe inwestycje pojawiające się w pejzażu dogęszczanej przestrzeni miejskiej, wywołuje coraz większe emocje. Nie tylko w Krakowie.
Ze zrozumiałych przyczyn jest to zjawisko naturalne. Miasta stają się coraz bardziej tłoczne, brakuje w nich zielonych skwerów, miejsc wypoczynku, zaś tam, gdzie jest ich pod dostatkiem, we znaki daje się zanieczyszczenie powietrza, będące często pochodną zatorów samochodowych.
Konsekwencje degradacji terenów zielonych
Nieładowi przestrzennemu sprzyja brak planów miejscowych. W Krakowie obserwujemy coraz częstsze przypadki wkraczania zabudowy wielkokubaturowej, nie tylko mieszkaniowej, na tereny o charakterze podmiejskim, zdominowane przez zabudowę jednorodzinną.
Sytuację mogłoby uratować konsekwentne działanie władzy różnych szczebli, ale przykład ,,lex Szyszko” pokazuje, że nawet władza deklarująca działanie na rzecz wspólnoty w duchu dziedzictwa ma z tym problem. A niekorzystne procesy mają niestety charakter nieodwracalny. Chaotycznie zabudowane przestrzenie Górki Narodowej czy osiedla Ruczaj będą bardzo trudne do uporządkowania w perspektywie najbliższych dziesięcioleci. W Krakowie toczy się obecnie dyskusja m.in. na temat przyszłości Lasu Borkowskiego. Miejsce to z oczywistych względów jest wyjątkowo atrakcyjne z punktu widzenia inwestorów. Ma jednak dużo większe znaczenie z ekologicznego punktu widzenia, jako jedna z większych enklaw zieleni. Tymczasem kwestia jego ochrony czy wręcz ocalenia rozbija się o wydatek rzędu kilku milionów złotych, w skali miasta i w perspektywie dziesięcioleci - kwotę znikomą.
Presja na ochronę środowiska będzie z pewnością narastać, gdyż mieszkańcy, także ci nowi, których miasto przyciągnęło w ostatnich latach swymi naturalnymi walorami, oczekują od Krakowa, aspirującego do miana jednego z najpiękniejszych miast w Europie i na świecie, coraz wyższego komfortu życia.
Paraliż urzędów i próby wyłudzeń
Proces, w którym stawką jest jakość miejskiej przestrzeni, ma jednak często drugie dno. Okazuje się, że w Krakowie zagrożone są nawet te projekty, które powstają w oparciu o nowe plany zagospodarowania przestrzennego. Miasto, a takie informacje docierają do naszej redakcji, z każdym rokiem staje się miejscem trudniejszym do inwestowania, nie tylko z powodu protestów ekologów, które raz są uzasadnione, a innym razem nie. Inwestorzy zwracają uwagę na zjawisko, jakim jest zasypywanie urzędów skargami, które pozornie mają kogoś lub coś chronić, w rzeczywistości jednak kryje się za nimi wąsko rozumiany interes sąsiada oraz kancelarii prawnej, która reprezentuje taką osobę. - Pewien sąsiad chciał nawet milion złotych za odstąpienie od oprotestowania naszej inwestycji - stwierdza jeden z deweloperów. - Blokowani są w ten sposób uczciwi inwestorzy, którzy chcą budować nowe obiekty według obowiązującego planu.
I tak dochodzi do obstrukcji, gdyż urzędy, które w ten sposób poddawane są zewnętrznej presji, wstrzymują się z decyzjami, ryzykując nawet pogwałcenie procedur administracyjnych i wyznaczonych przez nie terminów. Takie sytuacje prowadzą do wielomilionowych strat, gdyż koszty przygotowania nowej inwestycji i angażowanego w nią kapitału są w Krakowie bardzo wysokie.
WIDEO: Zmiany w podatkach konieczne? Przedsiębiorców nie stać na podwyżki pensji
Autor: Agencja Informacyjna Polska Press, x-news
Follow https://twitter.com/dziennipolskiStrefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?