Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe serca Zbyszka, Maćka i Hermana

Redakcja
Andrzej Bochniak nadzorował remont i konserwację dzwonów z wieży Wikaryjskiej Fot. Anna Kaczmarz
Andrzej Bochniak nadzorował remont i konserwację dzwonów z wieży Wikaryjskiej Fot. Anna Kaczmarz
"Zbyszko", "Herman" i "Maciek". Takie nazwy noszą dzwony wieży Wikaryjskiej katedry na Wawelu. W czasie ich remontu i konserwacji okazało się, że są jeszcze starsze niż przypuszczano. Dzięki tym odkryciom trzeba będzie wprowadzić poprawki w przewodnikach i książkach do historii. ***

Andrzej Bochniak nadzorował remont i konserwację dzwonów z wieży Wikaryjskiej Fot. Anna Kaczmarz

W czasie remontu wawelskich dzwonów dokonano wielu historycznych odkryć

Katedra na Wawelu rozbrzmiewa dźwiękiem dzwonów od czasu powstania, czyli od XI wieku. Na dwóch wieżach-dzwonnicach jest ich obecnie osiem. Pięć większych, z najsłynniejszym "Zygmuntem", umieszczono w dzwonnicy północnej, zwanej wieżą Zygmuntowską. Trzy mniejsze są zawieszone w dzwonnicy południowej, zwanej niegdyś Wikaryjską, obecnie - wieżą Srebrnych Dzwonów. Najbardziej znanym wawelskim dzwonem jest oczywiście "Zygmunt". Ma pięćset lat i jest jednym z najcięższych w Polsce. Waży ok. 13 ton. Na pewno jako jedyny wychyla się podczas bicia o 60 stopni. Dzwon Zygmunta można usłyszeć średnio 25 razy w roku. Bije w czasie wszystkich świąt - religijnych i państwowych. Najdłużej - pół godziny - bił wtedy, gdy próg katedry na Wawelu przekraczał Jan Paweł II.

Mało który turysta, a nawet pewnie nie każdy krakowianin, wie, że starszy od "Zygmunta" jest dzwon "Herman" z Wieży Srebrnych Dzwonów. Ta wieża to dziś jeden z najczęściej fotografowanych obiektów na Wawelu. W krypcie pod wieżą spoczywa marszałek Józef Piłsudski. W przedsionku krypty, w marmurowym sarkofagu, pochowano Lecha Kaczyńskiego z żoną Marią, którzy zginęli w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. Do krypty codziennie schodzą tłumy ludzi. Słysząc bicie dzwonów, zadzierają głowę do góry, myślą, że to dzwoni "Zygmunta". Przewodnicy wyprowadzają ich z błędu. To dzwony z wieży Wikaryjskiej. "Zygmunt" jest uruchamiany tylko przy szczególnych okazjach.

***

Na Wieży Srebrnych Dzwonów przez wiele lat panowała cisza. Dzwonnica była odwiedzana jedynie przez gołębie. Stosunkowo niedawno, bo pod koniec XX wieku, do "Zbyszka" i "Maćka" zamontowano napęd elektryczny i wtedy uruchomiono dzwony. Okazało się, że są ze sobą zestrojone i mogą bić równocześnie.

- Jest to o tyle zaskakujące, że były odlewane w dużych odstępach czasu. Mają też zupełnie odmienne proporcje. Biją w akordach, od największego do najmniejszego. Gdyby do tego jeszcze dołączyć dźwięk dzwonu Zygmunta, powstałby niezwykły czwórdźwięk zwany "salve regina". Zdarzyło się to do tej pory tylko raz. W ubiegłym roku - mówi Andrzej Bochniak, jeden z wawelskich dzwonników.

Zastosowane podczas wspomnianego wyżej remontu rozwiązania, nie sprawdziły się jednak w praktyce. Serca dzwonów nie pracowały tak, jak trzeba. Częste awarie spowodowały, że wyłączono je z eksploatacji. Gołębie, które upodobały sobie to miejsce, znów zaczęły stadami obsiadać Wieżę Srebrnych Dzwonów.

Ks. prałat Zdzisław Sochacki, proboszcz wawelski, nie mógł się pogodzić z tym, że tak pięknie brzmiące dzwony - milczą. Dzięki jego staraniom w maju 2008 r. podjęto prace konserwatorskie i remontowe przy dzwonach. Nadzorował je Andrzej Bochniak.

Dzwony są pasją Andrzeja Bochniaka, inżyniera mechanika, absolwenta krakowskiej politechniki. Nawet wyrwany nocą z głębokiego snu potrafi ze szczegółami opowiedzieć ich historię. W czasie prac konserwatorskich w Wieży Srebrnych Dzwonów miał zadanie dokładnie zbadać, opisać i sfotografować wszystkie części i detale. Była to niepowtarzalna okazja, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tych dzwonach.
Pierwotnie zakładano, że zostaną sprawdzone, odczyszczone, zmierzone, zważone i zmieniony zostanie układ elektroniczny sterujący ich pracą. Okazało się, jednak po dokładnych oględzinach, że serca dzwonów są zużyte, a nadto zbyt lekkie w stosunku do kloszy. Konieczna była ich wymiana. Wykuto, więc nowe serca. Najpierw przez pewien czas sprawdzano jak będą "współpracować" z kloszami dzwonów, które na szczęście są w dobrym stanie. To, jaki jest klosz dzwonu, ma ogromne znacznie.

- Samo serce jest "głuche" - mówi Andrzej Bochniak. - Działa jak smyczek w skrzypcach. Ono tylko wymusza dźwięk dzwonu. Jego ingerencja w dźwięk jest praktycznie zerowa. Musi mieć tylko odpowiedni ciężar i wyważenie, aby uderzyło z odpowiednią siłą. Resztę wykonuje dzwon .

Gdy zdjęto klosze dzwonów, stwierdzono także, że klosz jednego z nich ma uszkodzoną tzw. koronę. - To świadczy, że w przeszłości musiał się urwać i runąć ze znacznej wysokości - wyjaśnia Andrzej Bochniak. - Dawniej dzwon z tego typu uszkodzeniami uznawano za bezużyteczny. Można go było "naprawić" przez przelanie na nowy lub zostawić na pamiątkę. Dzwon zostawiono, a po pewnym czasie stwierdzono, że można jednak go użytkować. Wymyślono i wykonano bardzo sprytny sposób przytwierdzenia klosza do tzw. jarzma - opowiada.

Stare serca dzwonów pozostawiono na dzwonnicy jako eksponaty muzealne. Na razie może je oglądać tylko jeden człowiek - opiekun dzwonów. Wieża Srebrnych Dzwonów nie jest, bowiem udostępniana zwiedzającym Wawel. Ks. Zdzisław Sochacki zdradził nam w sekrecie, że myśli o tym, aby otworzyć Wieżę dla wszystkich w czasie przyszłorocznej nocy Cracovia Sacra.

- Wpuszczalibyśmy ludzi grupami, z przewodnikami, dzwonnikami i opiekunem technicznym. Oni mogliby opowiadać historię dzwonów. Wymaga to jednak sporych przygotowań. Dla zwiedzających byłaby to zapewne nie lada gratka - mówi ks. prałat Sochacki.

***

Dokładne oględziny dzwonów i przeczytana literatura historyczna pozwoliła Andrzejowi Bochniakowi na wysnucie niezwykle ciekawych hipotez, dotyczących historii "Maćka", "Zbyszka" i "Hermana". Opowiadając o najstarszym z nich - "Hermanie", musimy się cofnąć do bitwy pod Grunwaldem. W czasie bitwy miał miejsce taki epizod. Uciekający oddział krzyżacki zbliżył się do polskiego króla. Jeden z Krzyżaków miał zamiar zaatakować Władysława Jagiełłę. Wówczas polski rycerz, dziewiętnastoletni Zbyszko Oleśnicki, prawie nieuzbrojony, odłamaną kopią zwala z konia wrogiego rycerza. Rycerz spada z konia a Zbyszko zostaje bohaterem. - Król chciał go natychmiast pasować na rycerza, lecz ten odmówił, mówiąc, że chce służyć "Królowi Niebieskiemu". Chciał po prostu zostać księdzem. Tak się też stało i każde kolejny etapy awansu rycerza Zbyszka, później duchownego i polityka Zbigniewa Oleśnickiego, są upamiętnione dzwonami - opowiada Andrzej Bochniak. W 1423 r. powstał dzwon z okazji otrzymania przez niego godności biskupiej. Kiedy w 1455 r. umiera Zbigniew Oleśnicki, dzwon dzwoni, aby uczcić mianowanie jego następcy. Staje się jednak coś dziwnego, dzwon urywa się, spada i rozbija. Kronikarz Długosz pisze, że dzwon został uszkodzony i nie nadawał się do użytku. - W czasie remontu, ściągnęliśmy jarzmo, odsłoniliśmy koronę i zobaczyliśmy, że jest odłamana, uszkodzona, tak, jak opisał to Długosz. Dzwon nie został jednak przetopiony. Do dzisiaj na kloszu są widoczne pierwotnie wyryte herby. Dokładne oględziny dzwonów i analiza dokumentów historycznych pozwoliła na stwierdzenie, że uszkodzoną koronę naprawiono przy pomocy kowali, tak, że mógł być zawieszony i eksploatowany - wyjaśnia Andrzej Bochniak.
Drugi dzwon "Herman", zwany też "Mieczysławem" powstał w XIII w., w okresie najazdów tatarskich. W kronikach Długosz napisał, że złe zachowanie Polaków, rozwiązły tryb życia sprowadziły te najazdy jako karę Bożą. Jednak w XIII w. było też wiele doniosłych i radosnych wydarzeń. Kanonizacja św. Stanisława, lokacja Krakowa, działalność św. Kingi i odkrycie Wieliczki.

- Wtedy to kanonik Herman ufundował ten dzwon. Były spory historyków odnośnie wieku tego dzwonu. Dopiero niedawno udało się potwierdzić, że jest to dzwon z XIII w. Okazało się, bowiem, że jego wysokość jest o 18 proc. większa od szerokości, co jest charakterystyczne dla późnoromańskich dzwonów XIII wiecznych. Także odsłonięta korona dzwonu okazała się koroną XIII wieczną -kończy swoją relację Andrzej Bochniak.

Najmniejszy dzwon z Wieży Srebrnych Dzwonów - "Maciek", został wykonany na 100-lecie Unii Lubelskiej.

***

Na wawelskim wzgórzu jest w sumie osiem dzwonów. "Zygmunta" słyszymy tylko przy szczególnych okazjach. W przeszłości również te, z Wieży Srebrnych Dzwonów były rzadko używane, ponieważ trudno było je uruchomić. Teraz biją trzy razy dziennie. W dni powszednie 2 minuty, a w niedziele i święta 3 minuty. Dzwonią w różnych konfiguracjach. Rano dzwonią dwa, wieczorem inne dwa, a w południe wszystkie trzy. Mają napęd elektromechaniczny sterowany przez komputer, który jest automatycznie ustawiany drogą radiową na podstawie atomowego zegara we Frankfurcie.

Na Wawelu są też dwa gongi zegarowe. Pierwszy zegar był tu zamontowany w 1519 r. i z tego roku pochodzi gong, bijący, co godzinę. Potem wymyślono mechanizmy, dzięki którym, gongi zegarowe mogą bić, co kwadrans.

Grażyna Starzak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski