Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe wyzwanie

zab
Jeśli Górnika Brzeszcze nie zatrzymał rewelacyjnie spisujący się w wadowickiej "okręgówce" Orzeł Balin, to kto? Podopieczni Jarosława Matusiaka wygrali na własnym boisku 3-0 (0-0) i nadal wiosną są niepokonaną drużyną w lidze.

Czy Górnik Brzeszcze przejdzie wiosnę bez porażki?

    - Porażek "najedliśmy" się dość jesienią. Już nam one obrzydły. Przecież na półmetku byliśmy na dnie tabeli i wszyscy skazali nas na degradację. Tymczasem systematycznie idziemy w górę i - jak tak dalej pójdzie - to wkrótce zapewnimy sobie ligowy byt - _cieszy się Leszek Kozioł, kierownik drużyny Górnika. - Fajnie byłoby przejść przez rundę bez porażki. To byłby już jakiś wyczyn. Nie jest to łatwe, bo przecież prowadzący duet zaliczył po porażce. Może komuś przypomną się junackie czasy, kiedy śrubowano normy. 100 procent już nie wykonamy, bo mamy remis w Libiążu, ale 99 procent też ładnie by wyglądało. Jednak_spróbujemy - podkreśla kierownik.
   Brzeszczanie obawiali się ostatniego meczu. Wszak Orzeł, chociaż beniaminek rozgrywek, to jednak "młócił" kolejnych rywali. Tydzień wcześniej przegrał w Libiążu, ale to przecież lokalne derby. - Widać było wśród naszych chłopców, że są spięci - podkreśla Leszek Kozioł. - Jeśli jeszcze do tego dodam, że w kilku klarownych pozycjach zabrakło nam szczęścia, powoli zaczynało robić się nerwowo. Potrzebowaliśmy jakiegoś bodźca, by zespół dostał "kopa". Czymś takim był gol Przemyka po strzale z 35 metrów. Wtedy nasza gra zaczęła się zazębiać. Nie chciałbym, aby zabrzmiało to buńczucznie, ale rywal nie stworzył poważniejszego zagrożenia przed naszą bramką - dodaje brzeszczański kierownik.
   Jak zwykle swoją strzelecką normę wykonał Krzysztof Chrapek, zaliczając dwa gole. - Wiadomo, że w każdym zespole egzekutorzy zawsze "spijają śmietankę", ale ktoś na nich musi pracować. U nas bez wątpienia człowiekiem od "czarnej roboty" jest Arek Bartula. Zostawił na murawie kawał zdrowia. Pracował na całej długości i szerokości boiska. Dobrą zmianę dał też junior Szymon Żurawiecki, zastępując Krzyśka Zarzyckiego. Cieszy nas to tym bardziej, że ostatnio borykał się z kontuzją. Nie ma co ukrywać, że rozegraliśmy chyba najlepsze spotkanie w sezonie - uważa Leszek Kozioł.
   Porażkę ze spokojem przyjęto w Balinie. - Nasza sytuacja kadrowa była na tyle trudna, że w wyjściowym składzie musiało wystąpić trzech juniorów, a trzech kolejnych usiadło na rezerwie. To wszystko, czym dysponowaliśmy - tłumaczy grający trener Orła Robert Smok, który tym razem nie oglądał spotkanie z boku. Powód? Kontuzja. Oprócz niego za kartki musiał pauzować Stępień. - Miałem kłopoty z przyswojeniem sobie nazwisk niektórych juniorów, co świadczy tylko o tym, jak głęboko w rezerwy musieliśmy sięgnąć. Jednak nic nam w tym sezonie już nie grozi, więc mogliśmy sobie na to pozwolić. Niech młodzież też "liźnie" trochę futbolu w piątoligowym wydaniu - dodaje Robert Smok.
   Strata bramki nie oznaczała, że Orzeł zrezygnował z walki o punkty w Brzeszczach. - Podralskiego z pozycji ostatniego stopera przesunąłem do drugiej linii, by zwiększyć zagrożenie przy zawiązywaniu akcji ofensywnych. Miejsce w tyle zajął Broncel. Ten manewr nie przyniósł spodziewanych efektów, ale już wcześniej powiedziałem, nasza sytuacja w tabeli jest czysta - kończy Robert Smok.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski