Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe życie Wisły: armatorzy podpowiadają urzędnikom

Małgorzata Mrowiec, Piotr Tymczak
Kilka barek to za mało, aby Wisła była większym magnesem dla krakowian i turystów
Kilka barek to za mało, aby Wisła była większym magnesem dla krakowian i turystów Adam Wojnar
Przestrzeń miasta. Nie brakuje pomysłów na zagospodarowanie bulwarów wiślanych. Miasto nie ma jednak pieniędzy na ich realizację

Wisła staje się jedną z dróg komunikacyjnych, przy brzegu kołyszą się mieszkalne barki, a bulwary - po oświetleniu - są miejscem atrakcyjnym i bezpiecznym przez całą dobę. Czy takie obrazki będziemy oglądać w Krakowie? Jak zapowiada radny z PO Grzegorz Stawowy, pod koniec wakacji powinno się odbyć spotkanie z armatorami, którzy zgłaszają pomysły na nowe życie Wisły.

- Przede wszystkim bulwary powinny być oświetlone. To podstawa. Wtedy mieszkańcy i turyści nie baliby się chodzić nimi po zmroku - mówi Wit Wawrzycki, właściciel barki "Mauretania" na wysokości Kazimierza. Działalność jako armator nad Wisłą prowadzi od 9 lat. Przyznaje, że temat oświetlenia dolnych bulwarów powraca co roku i za każdym razem armatorzy słyszą, że się nie da...

Nie ma pieniędzy na światła
Jest szansa, że w końcu dojdzie do przełomu w sprawie oświetlenia brzegu Wisły. Pod koniec 2013 roku powstało Stowarzyszenie Armatorów i Inwestorów Górnej Wisły. Opracowali oni projekt oświetlenia, który zakłada, że tam, gdzie się da, lampy zostaną zamontowane na murach oporowych wzdłuż Wisły. Tam, gdzie nie ma muru, można umieścić lampy nad brzegiem - takie, które da się demontować na czas powodzi.

- Jeżeli znajdą się pieniądze, wykupimy od stowarzyszenia koncepcję oświetlenia - informuje Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Koszt koncepcji to około 40 tys. zł. Jeśli będą pieniądze, w przyszłym roku wykonany zostanie projekt, a w 2016 r. można by myśleć o realizacji (trzeba na nią ok. 15 mln zł).

Dużym problemem w Krakowie jest brak mariny - miejsca, w którym mogłyby cumować wszystkie jednostki. Zdaniem armatorów najlepszą dla niej lokalizacją byłby teren przy moście Kotlarskim (w miejscu obecnej przystani dla barek), od strony Zabłocia. - Uważamy, że to lepsze miejsce niż Port Płaszów - mówi Marcin Królczyk, prezes Stowarzyszenia Armatorów.

Jego zdaniem lokalizacja przy moście Kotlarskim jest lepsza, bo aby do niej dopłynąć, nie trzeba byłoby pokonywać stopnia Dąbie. Prezes Królczyk podkreśla, że marina byłaby zabezpieczeniem na wypadek powodzi dla jednostek cumujących przy brzegu Wisły. - Im bliżej centrum, tym lepiej - zaznacza.

Obecnie w Krakowie brakuje miejsca, gdzie można zwodować łódź czy żaglówkę i ją zacumować. Takie funkcje spełniałaby właśnie marina. - Często przyjeżdżają turyści z zagranicy np. z kajakami. Chcą je zwodować, popływać, a później wziąć prysznic. Nie mają gdzie - mówi prezes Królczyk.

Jest też pomysł, aby przy marinie powstał posterunek policji, budynek Urzędu Żeglugi Śródlądowej oraz Polskiego Rejestru Statków. Część obiektów mogłaby się znajdować przy bulwarze na palach (aby uchronić je przed powodzią), a pozostałe na gminnym terenie za bulwarem (obok Krakowskiej Akademii). Armatorzy przedstawili swoją koncepcję władzom Krakowa i czekają na odpowiedź.

Potrzebne są zmiany
Impulsem do założenia stowarzyszenia przez armatorów jesienią ubiegłego roku była uchwała Rady Miasta o wprowadzeniu planu miejscowego dla bulwarów wiślanych. Znalazło się w nim kilka zapisów, które - zdaniem armatorów - uderzyły w ich interesy. Plan wprowadził m.in. obostrzenia co do parametrów jednostek, jakie mają cumować przy bulwarach.

Części pomysłów armatorów na ożywienie Wisły nie uwzględniło studium zagospodarowania Krakowa. Radni chcieli je jak najszybciej uchwalić, ale już widzą, że trzeba będzie je poprawiać. Grzegorz Stawowy, radny PO i przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego Rady Miasta uważa, że należy dać zielone światło dla realizacji przynajmniej niektórych postulatów armatorów - a do tego potrzebne są zmiany w studium. Jego zdaniem radni powinni zająć się nimi już we wrześniu.

- Chciałbym, żeby życie tętniło nad Wisłą całą dobę, a nie tylko odbywały się Wianki raz do roku. Mogłyby tam zaistnieć np. miejsca dla wystaw. Co do mariny jestem lekko sceptyczny. Zarządca rzeki może być przeciwny budowie obiektu, który zmniejszy przepustowość i może być niebezpieczny w razie powodzi - mówi Stawowy.

- Gorąco popieram aktywizację terenu wodnego Krakowa. Dziś miasto jest odwrócone plecami do Wisły. A przecież kiedyś był na niej duży ruch. Można próbować do tego wrócić, rzeka mogłaby zaistnieć jako atrakcja turystyczna - mówi wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski. I zaznacza, że jednostki stacjonarne ani ewentualne nowe przystanki nie mogą zasłaniać zabytków, psuć istotnych widoków.

"Nie" dla osiedla na wodzie
Szczęsny Filipiak, przewodniczący Rady Dzielnicy VII Zwierzyniec mówi, że przede wszystkim wypadałoby oświetlić bulwary. Wykorzystanie Wisły jako alternatywnej drogi komunikacyjnej popiera, o ile płynięcie nią byłoby konkurencją dla zwykłego transportu.
- Na terenie naszej dzielnicy, między Alejami a mostem Zwierzynieckim miałoby to sens, bo rzeka jest blisko zabudowań. Na dalszym odcinku w kierunku Tyńca trzeba by dochodzić do rzeki spory kawałek. Ale może gdyby połączyć to z dojazdem rowerem, który przypinałoby się przy przystani... - zastanawia się przewodniczący "siódemki". Nie ma też nic przeciwko mieszkaniom na wodzie, o ile nie będzie z nimi problemu w razie powodzi.

Przyrodnicy i ekolodzy alarmują z kolei, że nowe porządki na Wiśle muszą być wprowadzane z głową i na odpowiednią skalę. Podkreślają, że Wisła jest korytarzem ekologicznym o randze międzynarodowej i międzykontynentalnej, o czym nie wolno zapominać.

- Ożywienie - jak najbardziej, ale nie możemy Wisły przekształcić w osiedle mieszkaniowe na wodzie. Jestem za statkami wycieczkowymi, za kajakarzami. Ale też trzeba wprowadzać ograniczenia czasowe i miejscowe, żeby np. wiosną chronić ptasie lęgi - mówi Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.

Plaża i platformy ptaków
Zdaniem dr. Kazimierza Walasza, ekologa, ornitologa, członka Konfederacji na rzecz Przyszłości Krakowa każdy projekt odnośnie Wisły powinien być konsultowany z przyrodnikami. Chciałby, żeby na Wiśle pojawiły się platformy, na których mogłyby się gnieździć i odpoczywać ptaki. - Przychodzący nad Wisłę mogliby oglądać np. kormorany, łabędzie.

Dobrze by było, żeby łacha naprzeciwko Wawelu mogła pozostać jako plaża - latem dla ludzi, w innych porach roku dla ptaków. Przecież rzeka nie ma być tylko kanałem dla przepływu wody przez miasto - mówi dr Walasz. Jest przeciwny barkom mieszkalnym na Wiśle: - Jest za wąska. Zajęcie nabrzeża to tak, jakby wybudować domy na brzegu. To przestrzeń publiczna, nie powinna być prywatyzowana.

Mieszkańcy zdają sobie sprawę, że barki przyciągają turystów. - Chciałabym też, by zostawiono fragment tej okolicy niezagospodarowany, gdzie będzie można odpocząć, pobiegać albo wyjść na spacer z psem. Takie miejsce było za mostem Kotlarskim w stronę Nowej Huty, ale w tym miesiącu powstał tam nowy bar na bulwarach, jest głośno do późna, ludzie zostawiają śmieci - żali się mieszkanka ul. Starowiślnej.

Większość pytanych przez nas o przyszłość Wisły mieszkańców obawia się hałasu i pijanych obcokrajowców, których przyciągną nowe knajpy.

Współpraca (OGI)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski