Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowi bogowie ulicy

Redakcja
Istnieje grupa ludzi, która nie ma problemu z tym, co włożyć na siebie rano. Bo nawet jak ma, wystarczy, że kliknie na lookbooka i podpatrzy jakiś ciekawy outficik na dziś.

Moda

Ta sama grupa ludzi – nie dość, że świetnie ubrana – to jeszcze o gustach muzycznych i innych, też artystycznych, wysmakowana. Byle czego nie zjedzą, byle gdzie nie pójdą, muzyki z radia nie posłuchają, do byle czego nie wsiądą. Ma być tak: undergroundowa miejscówka z retro disignem, muzyką, której nikt normalny nie zna, i z aperitifem koniecznie eko.

Popijając niszowy browar, zasłuchani w dźwięki trochę Indie, trochę àla kakofonia, siedzą przy stolikach żywcem wyjętych z lat 60. wspaniale odziani hipsterzy, poowijani w szmatki trochę z secondhandu, trochę ze szwedzkiej sieciówki. Rozmowy są o wszystkim. O niczym trochę też, bo ile wałkować można niechęć do globalizmu i komercji? Milczenie również bywa modną pozą.

Studenci filozofii, kierunków artystycznych i zwyczajne nieroby. Ot, taki mikroprzekrój najświeższej bodaj subkultury knajpiano–ulicznej, jaką są hipsterzy.

Nie wiesz, o kim mowa? W dużych miastach, bo małe traktować należy jako ostatnie bastiony bardzo normalnej, na płcie podzielonej, mody, grasują szafiarki i szafiarze. Sukienki vintage, botki i torebki – szmacianki w dłoni. Najlepiej z napisem "To nie Francja elegancja”. Może też być inny przekaz, np. "Jestem dziadem”. Ważne, żeby się wyróżniać. Dlatego korporacjami gardzimy, ale pieniądze mieć lubimy, no bo to, co retro, swoje kosztować musi. BMW, a fu! Ale rasowa holenderka? Marzenie! Obok panien dobrze przyodzianych, winien dzielnie kroczyć młodzieniec z bujna grzywą w rureczkach i znoszonych conversach. Aha, jeśli na nosie jegomość ma ray bany, to przegrał. To jest dla mas. Choć było dla wybranych. Cóż, moda zmienną jest, ale jeszcze bardziej zmienne są nastroje hipstera, który codziennie musi zmagać się z siłami muzycznych komercji, napieraniem mody rodem z sieciówek i innych podobnych złych mocy, przeciwko którym zmuszony jest być undergroundowy człowiek z wielkomiejskiej dżungli.

Gdzieś na początku tego artykułu pojawiła się wzmianka na temat hipsterowskiej biblii – lookbooka. Sprawa prosta: rejestrujesz się na portal i najlepiej – w walce o popularność, która niby nie jest hipsterska – codziennie wrzucasz swój look. Przeważają stylizacje na bad girl, uczennicę i dziewczynę z dobrego domu, chłopcy lubują się w androgyniczności.

Kapelusze, meloniki, koturny i creepersy, spódnice midi, postrzępione szorty, marynarki i blezerki, tunele i industriale, kolorowe pin–up tatuaże, broszki i gawroszki... Czego tam nie ma? Karuzela kolorów i wzorów. Żeby oszczędzić sobie oczopląsu, postaraj się patrzeć na topowego hipstera rodem z lookbooka tak, jakbyś rozkładał go na części pierwsze. Bo całość może się wydać pozbawiona sensu. A pojedyncze elementy potrafią naprawdę zaskoczyć. Ot, chociażby przemycony do lanserskiej stylizacji rodowy naszyjnik po babci...

W dobrym tonie jest wyglądać na zmęczonego. Życiem, minioną nocą, miłością, pracą albo wszystkim naraz. Zmęczenie zamaskuje kolejny gadżet, bez którego ani rusz – okulary. Aktualnie, ale kto wie, jak sprawa będzie się miała w momencie pojawienia się Magnesu Miasta w kioskach – królują lennonki w wersji maxi. Takie duże kółka, w których wyglądają dobrze nieliczni, a noszą wszyscy (dodać należy: wszyscy hipsterzy).

O ile z uzyskaniem zmęczonego looku problemów większych nie będzie, o tyle kłopotem może być posiadanie sylwetki hipstera. Sprawa o tyle ważna, że bez niej te wszystkie szmatki może trafić szlag. Nie udawaj, że nie wiesz, o czym mówię. Skoro na metce spodni wyraźnie napisane jest "skinny legs”, znaczy to nic innego, jak to, że potrzebujesz pary chudych, długich nóg, by godnie prezentować się w najnowszej, acz wyglądającej na znoszoną parze jeansów. Brzucha ma nie być, piersi małe, ramionka chude, wzrost modelki na pewno nie zaszkodzi. Włosy długie. Cera zdrowa. Karnacja jasna. Tych parę wytycznych już daje nam obraz hipsterskiej dziewoi. Panów image hipsterowy również nie oszczędza: klata raczej zapadła, mięśni nie za dużo, mało wręcz, wzrost słuszny, waga minimalna. Grzywa na oku, deskorolka w ręku. Na nogach koniecznie trampki.

U płci obu słuchawki na uszach (żebyśmy się dobrze zrozumieli: duże, widoczne słuchawki), z których sączy się naprawdę niszowa muzyka. Zero litości dla komercji!

Ok, dałam upust swoim emocjom, oceniłam look, który zakrawa o bycie "przegiętym”, a teraz pożegnam się, jeśli pozwolicie, bo muszę na longboardzie podjechać ubrana w retro spódniczkę i vansy na wystawę kolegi, gdzie przygrywać nam będzie z oldschoolowych głośników The XX. Zaraz, zaraz, czy to możliwe, że i ja...

PS A czy ty, drogi Czytelniku masz już swoje konto na lookbooku?

RUSLANA ZHUKOVA

REKLAMA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski