"Czas nadziei", Jolanta Wachowicz-Makowska, Wydawnictwo "Bernardinum" Pelplin, 2010
To książka nietypowa. Brzmi jak bajka o Kopciuszku dla dorosłych. Ale Kopciuszek ma pięćdziesiąt parę lat, jest lekarką-pediatrą z onkologicznym wyrokiem. Ma przed sobą dużo cierpienia i rok życia.
Punkt wyjścia - dramatyczny. Pierwszy odruch samoobrony: nie skazywać się na czytanie tak tragicznej historii bez happy endu. Ale przecież w życie każdego z nas wpisane jest właśnie takie zakończenie. Ważne to, co uda się z tym życiem zrobić wcześniej.
A Stanisławie, bohaterce historii "Czas nadziei" udało się osiągnąć niejedno. Wielka przygoda, która stała się pod koniec życia jej udziałem, miała też wpływ na losy wielu innych ludzi i zmieniła je diametralnie.
Książka oparta jest na faktach - główna bohaterka była przyjaciółką autorki, Jolanty Wachowicz-Makowskiej, a w fabułę powieści wplecione są i inne, autentyczne historie. Autorce udała się rzecz bardzo trudna - pisząc tego rodzaju powieść niezwykle łatwo wpaść w tani sentymentalizm, ckliwy styl, a z książki uczynić wyciskacz łez. Tej pułapki udało się Marii Wachowicz-Makowskiej uniknąć.
"Czas nadziei" przypomina mi powieści... Kornela Makuszyńskiego, w których nie ma ludzi do cna złych, a każdy szwarccharakter obdarzony zainteresowaniem, ciepłem i miłością pokazuje w końcu swoje inne - dobre - oblicze. Dla wielu osób będzie to zapewne wada, ale dla mnie - zaleta. Przy tej lekturze można bowiem odzyskać wiarę w ludzi i zacząć się zastanawiać, czy mistrz Makuszyński nie miał racji chociaż częściowo...
Jolanta Wachowicz-Makowska ma na swoim koncie kilkanaście książek z dziedziny psychologii i pedagogiki, psychologii dziecięcej, publikacje wspomnieniowe, felietony i artykuły drukowane m.in. w katolickim miesięczniku "List do Pani". Na jego łamach historia doktor Stanisławy publikowana była wcześniej w odcinkach. Przed kilkoma tygodniami ukazała się nakładem wydawnictwa "Bernardinum".
Barbara Rotter-Stankiewicz
MUZYKA
To nasza młodość
Młynarski i jazz - mistrz słowa i muzyka, której słuchaliśmy, my młodzież z lat dawnych. Łączy te dwa zjawiska płyta "Spoko spoko. Młynarski jazzowo", na której Kwartet Rampa śpiewa 10 piosenek z tekstami Młynarskiego. Bardzo znanych, jak "Żyj kolorowo", "Ach, co to był za ślub", "Poranne łzy" czy jeden z najpiękniejszych tematów filmowych - "Kołysankę Rosemary" Komedy, ale i zapomnianych.
Kwartet Rampa, czyli Anna Ścigalska, Joanna Pałucka, Grzegorz Kucias i Stefan Każuro, po kilkunastu latach wspólnej pracy osiągnął perfekcyjne zgranie, a ich wielogłosowy śpiew Wojciech Młynarski zestawia z takimi grupami, jak słynny Manhattan Transfer czy Novi Singers z Polski. Dodałbym jeszcze niegdysiejszy Bemibek, zresztą kilku kompozycji Aleksandra Bema słuchamy. "Tak tych piosenek jeszcze dotąd nie śpiewano. Dlatego zachęcam Państwa do lektury tej płyty" - pisze Młynarski. Ja polecam ów krążek dla urody wykonania, ale i kunsztu tak słów, jak muzyki. I aranży saksofonisty Grzecha Piotrowskiego.
Walorem albumu jest też jego optymistyczny wydźwięk: począwszy od zawołania "Żyj kolorowo", przez "Nigdy się nie zestarzeję nie zgorzknieję nie" po "Nigdy w życiu nie jest tak, by nie mogło jeszcze gorzej być".
Słuchajmy zatem, jak na wielogłosowe harmonie rozpisują słowa mistrza Młynarskiego Joanna Pałucka, Anna Ścigalska, Stefan Każuro i Grzegorz Kucias.
Wacław Krupiński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?