Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy duch dworu

Redakcja
90-letnia Joanna Baran z Bobrka wyciąga z szafy stare fotografie. Pokazuje portret mężczyzny o szlachetnych rysach twarzy. To Adam Zygmunt Sapieha. Na drugiej twarz kobiety o smutnych oczach. To jego żona, Teresa z Sabańskich.

Następca księcia nazywa się Ziyad Raoof. Czy dokona cudu?

90-letnia Joanna Baran z Bobrka wyciąga z szafy stare fotografie. Pokazuje portret mężczyzny o szlachetnych rysach twarzy. To Adam Zygmunt Sapieha. Na drugiej twarz kobiety o smutnych oczach. To jego żona, Teresa z Sabańskich.

   Baranowa rozkłada pożółkłe zdjęcia: - Mieli ośmioro dzieci. Dwoje: chłopiec i dziewczynka zmarło bardzo wcześnie - wspomina pani Joanna. - Miałam niespełna 18 lat, kiedy księżna wzięła mnie z folwarku do pałacu do opieki nad starszymi dziećmi. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, dlatego musiałam wszystkiego uczyć się od początku. Przygotowywałam dla nich posiłki. Śniadania jadały w kuchni na dole. Najbardziej lubiły gotowane jajka i kawę zbożową. Czasami miały również szynkę i pieczonego kurczaka.
   Pani Joanna pamięta, że dziewczynki spały w jednym pokoju, chłopcy w drugim. Podkreśla, że dzieci były bardzo zdyscyplinowane i dobrze wychowane. - Jedyny problem mieliśmy z Marysią. Jako 2-3-latka była bardzo uparta i złośliwa. Na każdy sprzeciw reagowała płaczem. Do porządku przywracały ją jedynie ostre słowa matki, która słysząc krzyki w pokoju dzieci wchodziła do środka i pytała: - Co to ma znaczyć?. Dziewczynka widząc ją od razu się uspakajała.
   Zgodnie z ówczesnym zwyczajem dzieci właściwie nie widywały swoich rodziców. Jedynie te najstarsze po kolacji mogły spędzić wieczór z matką i ojcem. Pozostałymi przez cały dzień i noc opiekowały się nianie.
Ucieczka Sapiehów
   Pałac w Bobrku Sapieha dostał od swojej ciotki - księżej Marii Ogińskiej. Była bezdzietna słynęła z dobrego serca. Wybudowała w wiosce sierociniec. Kiedy wybuchła II wojna światowa, ówczesny szef Rady Powiatu radził księciu, aby uciekał razem z rodziną. Ostrzegł go, że jeśli nie podpisze volkslisty, to trafi do lagru w Oświęcimiu. Nie podpisał. Wyjechał. Po kilku miesiącach dołączyła do niego żona z dziećmi.
   Wcześniej majątek odwiedzili gestapowcy. Oznakowali meble i wyposażenie, które im się podobało i planowali rekwirację. Książęcej rodzinie pozwoli zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Podczas działań wojennych Sapieha został ranny w nogę. W powstaniu warszawskim poległy dwie jego córki, Jadwiga i Róża. Pracowały jako pielęgniarki i zginęły podczas wyciągania rannych z gruzów podczas bombardowania stolicy.
   Po wojnie Sapiehowie wyjechali do Belgii. Książę zmarł w 1970 roku w Brukseli. Jego żona przeżyła go o pięć lat.
Ognisko w salonie
   Opuszczony dwór najpierw zaadaptowano na przedszkole, a później - na szkołę podstawową. Kiedy wybudowaną nową podstawówkę w centrum sołectwa, pozbawiony gospodarza pałac był ustawicznie dewastowany i okradany nawet przez miejscowych. Wyniesiono dosłownie wszystko, co tylko się dało. Ludzie zerwali zabytkowe płyty i kafelki, wymontowali okna z futrynami. Dzieła zniszczenia dopełnił pożar, który strawił połowę pałacu. Ot, grupa chuliganów urządziła sobie ognisko na środku salonu...
   Od 1991 roku gospodarzem zespołu pałacowo - parkowego w Bobrku była gmina. Samorządcy nie mieli jednak ani pieniędzy, ani pomysłu, by przywrócić zabytkowi dawną świetność. Nikt zarazem nie był zainteresowany dłuższą dzierżawą, gdyż obiekt nie nadawał się do zamieszkania. W dobrym stanie utrzymały się jedynie zabudowania czworaków, które jako jedyne odzyskali Sapiehowie. Do dziś mieszkają tam trzy rodziny.
   - To był taki piękny dwór z drewnianymi schodami - wspomina Maria Dąbrowska, jedna z obecnych mieszkanek czworaków. - Serce mi się kraje, kiedy patrzę na tę ruinę.
Kurdyjski wybawca
   Nagle coś zaczęło się dziać. Po całej okolicy ruchło rozeszła się wieść o sprzedaży pałacu. Wioska odżyła: - To jest jak cud. Wszystko odbyło się bardzo szybko. Dostałem telefon, że jest ktoś zainteresowany kupnem dworu. Po zaledwie kilku spotkaniach podpisaliśmy kontrakt - burmistrz Chełmka Janusz Cora nie kryje satysfakcji.
   Nowym właścicielem został Kurd z polskim obywatelstwem Ziyad Raoof, który od 12 lat wykupuje zniszczone polskie dwory i adaptuje je na restauracje, hotele i centra konferencyjno-rekreacyjne. To samo chce zrobić w Bobrku.
   - To najbardziej zdewastowany zabytek, z jakim do tej pory miałem do czynienia - przyznaje biznesmen. - Urzekł mnie jednak okalający go park. Zdaję sobie sprawę, że obiekt wymaga odbudowy niemal od podstaw. Jestem jednak optymistą i wierzę, że - podobnie jak w innych przypadkach - przyniesie mi profity po kilku latach.
   Od kilku tygodni bobrowiecki dwór jest największą miejscową atrakcją. Ze względu na bardzo zły stan, grozi zawaleniem. Ciekawskich przed wejściem do środka nie odstrasza jednak nawet powieszona na murze tablica ostrzegawcza. Amatorzy mocnych wrażeń wchodzą po szczątkowych schodach i oglądają zdewastowane wnętrza. Ci, co widzieli, nie mogą uwierzyć: - Naprawdę ktoś kupił tę ruinę? To musi być prawdziwy bogacz.
   Większość jednak niezmiernie cieszy się z tego wydarzenia: - Może wreszcie uda nam się znowu zobaczyć pałac, jaki do tej pory znaliśmy tylko z fotografii i opowieści najstarszych mieszkańców? - marzą.
   Tekst i zdjęcia:
ElŻbieta Musialik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski