Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy pomysł na ekstraklasę

Bartosz Karcz, Jacek Żukowski
W obecnym systemie ekstraklasa gra już drugi sezon. Czy w kolejnym będzie tak samo?
W obecnym systemie ekstraklasa gra już drugi sezon. Czy w kolejnym będzie tak samo? FOT. WOJCIECH MATUSIK
Piłkarska ekstraklasa. Podział ligi na dwie grupy i przede wszystkim punktów na pół po sezonie zasadniczym, nie podoba się w większości klubów. Pojawiają się propozycje rezygnacji z tego pomysłu i powiększenia liczby drużyn. Decyzje, czy i jak to zmienić, mają zapaść wkrótce.

Choć w połowie listopada Polski Związek Piłki Nożnej zatwierdził kalendarz rozgrywek ekstraklasy na sezon 2016/2017, który zakłada 37 kolejek, to dyskusja na temat systemu, w jakim rywalizują drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej, ciągle jeszcze przed nami. Wiele klubów podnosi argument, że obecne zasady, w których po sezonie zasadniczym ekstraklasę dzieli się na pół, tak samo jak punkty, są niesprawiedliwe. My o zdanie poprosiliśmy przedstawicieli klubów ekstraklasy z Małopolski. Większość jest za powrotem do starego systemu.

Zdecydowane zdanie ma wiceprezes Cracovii Jakub Tabisz. - Obecny system mi się nie podoba. Dlaczego komuś odbiera się punkty? To jest największy problem - zauważa.

Podobną opinię na ten temat ma dyrektor sportowy Wisły Kraków Zdzisław Kapka, który tłumaczy: - Największym problemem jest moim zdaniem podział punktów. Można oczywiście powiedzieć, że to jest ciekawe, bo cały czas są emocje, a ktoś, kto ma słabszy okres będzie miał szansę na odrobienie strat, ale uważam, że jest to niesprawiedliwe, bo komuś jednak te punkty się zabiera, a inny na tym zyskuje. Dla mnie zdecydowanie bardziej sprawiedliwy jest system z szesnastoma zespołami, które grają dwie rundy.

System z podziałem na grupy i dzieleniem punktów nie podoba się też trenerowi Cracovii Jackowi Zielińskiemu. - Dla mnie to jest niezrozumiałe dlaczego dzieli się punkty - mówi szkoleniowiec „Pasów”. - Dlaczego o być albo nie być drużyny decyduje siedem meczów, a nie 37? Ktoś mi próbował tłumaczyć, że liga jest przez to ciekawsza. Z całym szacunkiem, ale to żaden argument. Liga trwa dziesięć miesięcy i to jest jej największy atut. Natomiast to, że w ciągu siedmiu meczów można stracić dorobek całego sezonu, to nie jest dobre. Czy ktoś zwrócił uwagę na to, że w najlepszych ligach świata, na których się wzorujemy, nikt nie robi takich „hocków klocków”? Czy ktoś tam dzieli punkty, jak u nas?

Mniej surowy w ocenie obecnego systemu rozgrywek jest menedżer Termaliki Bruk-Betu Marci Baszczyński, który powiedział nam: - Jestem zdania, że warto coś robić, warto szukać rozwiązań, żeby było więcej kibiców na stadionach, żeby rozgrywki były jak najatrakcyjniejsze. Co do obecnego systemu, to mamy już za sobą doświadczenia z nim związane. Wiem, że większość osób jest przeciwna, ale ja dalej nie wyrobiłem sobie takiego konkretnego zdania na ten temat. To na pewno coś innego, choć bardziej skłaniam się do poszerzenia ligi o dwie drużyny.

No właśnie. Większość naszych rozmówców uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłoby powiększenie ekstraklasy do 18 zespołów.

- Dla mnie to najprostsze rozwiązanie, bo obecny system jest po prostu niesprawiedliwy przez podział punktów - podkreśla piłkarz Wisły Paweł Brożek. - Wymogi licencyjne sprawiły, że w ostatnich latach kluby znacznie podciągnęły się pod względem organizacyjnym. O ile jeszcze kilka lat temu trudno byłoby pewnie zebrać osiemnaście drużyn na odpowiednim poziomie, to teraz myślę, że takiego problemu już by nie było. W I lidze gra sporo klubów, które spokojnie udźwignęłyby ciężar gry w ekstraklasie. Mielibyśmy 34 kolejki, czyli tylko o trzy mniej niż obecnie i wszyscy byliby zadowoleni.

Z takim punktem widzenia zgadza się w pełni również trener Zieliński. On też jest za powiększeniem ligi. - Stać nas na 18-zespołową ekstraklasę - mówi z naciskiem. - Wiele klubów dysponuje odpowiednimi bazami, stadionami. Są one na poziomie europejskim. Jest parę klubów w I lidze, które prezentują wysoki poziom: Wisła Płock, Zagłębie Sosnowiec, Arka Gdynia. To nie są przypadkowe kluby, ekstraklasa 18-drużynowa dałaby sobie radę.

Nawet jeśli tak by było, to powiększenie ligi nie jest sprawą prostą, którą można przeprowadzić bezboleśnie i błyskawicznie już od następnego sezonu. Po pierwsze wiąże się to z regulaminem spadków i awansów, którego nie powinno zmieniać się w trakcie rozgrywek. Po drugie Ekstraklasa SA ma podpisane szereg umów, które zakładają 16-zespołową ligę. I trzeci wreszcie argument, ale dla klubów chyba najważniejszy. Powiększenie ligi oznaczałoby podział takiego samego tortu nie na szesnaście, a na osiemnaście klubów. Może oznaczać to mniej pieniędzy dla poszczególnych klubów, a dla wielu środki, płynące choćby z Canal Plus, są niezwykle istotną częścią budżetów.

- Oczywiście, że wszystko zależy od klubów, one zdecydują, czy zechcą się podzielić pieniędzmi z Canal Plus. Myślę, jednak, że będzie taka wola - uważa Jakub Tabisz. - Istotne jest to, że przy 18-zespołowym składzie ligi byłyby wtedy 34 mecze do rozegrania. Dla tych, którzy chcą, żeby było więcej spotkań niż 30, a mniej niż obecnie, jest to jakiś kompromis.

Argumenty za poszerzeniem ligi znajduje również Marcin Baszczyński, który również wspomina o podziale pieniędzy między klubami.

- Myślę, że w ostatnich latach wiele zrobiono w sprawach uporządkowania spraw organizacyjnych w klubach - tłumaczy menedżer Termaliki Bruk-Betu. - Wymogi licencyjne, przepisy, które chronią zawodników, sprawiły, że dzisiaj nie ma już takiego bałaganu, jaki mieliśmy w wielu klubach jeszcze kilka lat temu. Przy poszerzeniu ligi na pewno podniosą się głosy, że będzie problem z podziałem pieniędzy na większą liczbę klubów, ale myślę, że jakiś sposób na pewno się znajdzie, żeby ten problem rozwiązać.

Opinia ludzi ze środowiska będzie brana pod uwagę już niedługo, gdy w połowie grudnia spotkają się przedstawiciele klubów. To oni wypracują stanowisko, które będzie w największym stopniu wpłynie na decyzje o kształcie rozgrywek w kolejnych latach.

Zasady w innych ligach - najdziwniej w Belgii

Regulamin ligowych rozgrywek w niektórych krajach europejskich jest o wiele bardziej skomplikowany niż w naszej ekstraklasie.

Najdziwniejszy obowiązuje w Belgii. Po 30 kolejkach rundy zasadniczej 16 drużyn dzieli się na cztery grupy. 6 czołowych drużyn, po podzieleniu zdobytych punktów na pół, gra ze sobą mecz i rewanż. Dwie grupy z miejsc 7-14 grają tak samo (grupę A tworzą drużyny z miejsc 7, 9, 12 i 14, a grupę B - z miejsc 8, 10, 11 i 13), ale zaczynają z... zerowym dorobkiem. Zwycięzcy grup rozgrywają ze sobą finałowy dwumecz.

Jego triumfator gra potem z czwartą drużyną grupy mistrzowskiej o prawo występu w Lidze Europy. Teoretycznie więc nawet 14. drużyna po rundzie zasadniczej może zagrać w europejskich pucharach... W grupie spadkowej są drużyny z miejsc 15. i 16. Grają ze sobą pięć razy, przy czym ta wyżej sklasyfikowana dostaje 3 punkty, a jej rywal nie ma żadnego! Zwycięzca gra potem baraże z trzema rywalami z II ligi o jedno miejsce premiowane pozostaniem w I lidze.

Podział ligi na dwie grupy po rundzie zasadniczej stosowany jest także m.in. w Bułgarii, na Cyprze i w Izraelu, ale punktów nie dzieli się tam na pół. Taki sam system jak u nas stosuje Kazachstan. W Holandii po fazie zasadniczej nie ma podziału na grupy. Drużyny z miejsc 5-8 grają ze sobą o prawo występu w Lidze Europy, a drużyny z miejsc 16-17. o uniknięcie spadku.

W wielu ligach w Europie co jakiś czas następują zmiany regulaminowe rozgrywek. (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski