Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Rok w różnych terminach

Włodzimierz Knap
Ugo Boncompagni, portret Grzegorza XIII, papieża , na którego zlecenie powstał kalendarz używany do dziś
Ugo Boncompagni, portret Grzegorza XIII, papieża , na którego zlecenie powstał kalendarz używany do dziś Archiwum
Kalendarze. Pojutrze Nowy Rok, lecz nie dla wszystkich. Kilka miliardów ludzi obchodzić go będzie w innych terminach. Wspólna jest natomiast fascynacja czasem. Jesteśmy niewolnikami kalendarzy.

1 stycznia w nowy, 2015 rok, wejdzie spora część świata, w tym Polacy. Jednak dla kilku miliardów ludzi ten dzień nie będzie się niczym różnił od innych.

16 stycznia czcić będą Nowy Rok buddyści, 31 stycznia Chińczycy. Kilka dni później, 3 lutego, dla Żydów zacznie się Rosz Haszana, czyli Nowy Rok. Będzie to według nich 5775 rok od stworzenia świata.

22 marca Hindusi uroczyście świętować będą rozpoczęcie Nowego Roku, a ostatniego dnia tego miesiąca zacznie się on dla wyznawców hinduizmu. Dla muzułmanów wypadnie dopiero 25 października 2015 r. Liczą go oni od 622 r. - ucieczki Mahometa z Mekki do Medyny.

Fascynacja czasem jest równie stara jak ludzka myśl. Najwcześniejsze świadectwa utrwalone na piśmie obrazują niepokój wokół natury czasu. Z biegiem lat go upaństwowiliśmy, upowszechniliśmy, zlinearyzowaliśmy, ujęliśmy w sztuczne ramy, ponumerowaliśmy. Ułożyliśmy w kalendarz. Dzielimy na lata, miesiące, tygodnie, godziny, minuty, sekundy.

Staramy się go na własny użytek oswoić. W tym celu używamy mnóstwa pojęć, np. że czas można zmarnować, stracić, zabić, roztrwonić. Mówimy, że nadszedł dobry, pomyślny lub ciężki, zły. Cieszymy się na ogół z wolnego czasu. Powtarzamy przysłowia i porzekadła, np.: "Czas nie stoi w miejscu", "biegnie" czy "bieży, jak zegar na wieży".

W codziennym życiu nie możemy obejść się bez kalendarza. To on nam wyznacza bieg naszych dni, przypomina o imieninach, rocznicach, a przede wszystkim o tym, co mamy zrobić.

Niezwykła historia mierzenia czasu
Według najstarszego kalendarza, jaki prowadzili kapłani egipscy w Heliopolis w roku 4241 p.n.e., czyli 6255 lat temu, rok liczył 365 dni. Podzielony był na 12 miesięcy. Zatem ów system, co do istoty, przypominał to, co mamy dziś. Budzi szacunek, prawda?

Słońce górą
Znacznie później starożytni Grecy, a potem Rzymianie też opracowali swoje kalendarze. Różnica polegała na tym, że były dużo mniej dokładne. Rok ateński liczył np. od 354 do 360 dni, czyli znacząco odbiegał od wyliczeń kapłanów egipskich. Skąd wzięła się taka różnica? Głównie stąd, że Egipcjanie przy budowie kalendarza oparli się na obserwacji Słońca, a Grecy i Rzymianie Księżyca. W efekcie obie cywilizacje, którym tak wiele zawdzięczamy, miały kłopoty z podziałem roku na miesiące.

Grecy, którzy tak zasłużyli się dla rozwoju matematyki i fizyki, nie stworzyli jednolitego systemu kalendarzowego dla całej Hellady. Każde miasto-państwo posiadało własny kalendarz, odrębne nazwy miesięcy. Nawet początek roku kalendarzowego w każdym mieście przypadał na inny termin.

Zaradni Rzymianie
Kalendarz rzymski - z tego samego powodu co grecki - musiał być stale zmieniany. Bywało, że rok liczył 377 dni. Jednak to Rzymianom zawdzięczamy my, Polacy, podobnie jak spora część ludzkości, że nowy rok rozpoczyna się

1 stycznia. Prawdopodobnie jednak tylko niewielu z nas wie, dlaczego zaczynamy go właśnie w tym dniu. Przecież pierwszy stycznia nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dlaczego zatem Nowy Rok wypada 1 stycznia?

O wyznaczeniu tego dnia jako początku roku zadecydował przypadek. Powodem bezpośrednim była wojna, którą toczyli starożytni Rzymianie z ludami zamieszkującymi dzisiejszą Hiszpanię. Rzecz działa się w roku 153 p.n.e. Rzymskie legiony nie mogły uporać się z plemionami broniącymi swej niezależności. Ich dowódcy alarmowali o natychmiastową pomoc. Na czele dodatkowych sił powinni jednak stanąć nowi konsulowie, czyli najwyżsi zwierzchnicy wojsk i administracji Rzymu wybrani na 153 rok p.n.e.

Konsulowie byli przez rok swego rodzaju "podwójną głową" państwa. W starożytnym Rzymie swoją funkcję obejmowali od nowego roku, z tym że on wypadał 15 marca. Ten dzień był dla Rzymian początkiem roku od wieków, a symbolizowało go właśnie objęcie władzy przez nowych konsulów. Dlaczego Nowy Rok obchodzono 15 marca? Bo przyroda budzi się wówczas, prace rolnicze czas zaczynać, na wojnę wyruszać.

Problem Rzymu sprzed 2167 lat polegał na tym, że konieczne były szybkie działania. Armia potrzebowała natychmiastowej pomocy. Na czele wojska powinien był jednak stanąć przynajmniej jeden konsul. Do 15 marca brakowało wówczas prawie 4 miesięcy. Armia rzymska w Hiszpanii bez pomocy nie była w stanie tyle wytrzymać.
Wyjście z sytuacji znalazł jeden z senatorów, który zaproponował, aby przyśpieszyć początek roku urzędowego przez wyznaczenie nowej daty. Wybór padł na 1 stycznia, czyli Kalendae Januariae (nazwa miesiąca pochodzi od boga Janusa, opiekuna bram i wejść, a więc... wszelkiego początku). Propozycję senatora przyjęto, łamiąc wielowiekową tradycję. Dlatego nowa data przyjmowała się z oporem. Dopiero Juliusz Cezar zadekretował obowiązek honorowania 1 stycznia jako początku roku, przy okazji reformy kalendarza (tzw. kalendarz juliański).

Znowu Cezar
To Cezarowi zawdzięczamy kalendarz, jakim się do dziś posługujemy. W 46 r. p.n.e., gdy był najwyższym kapłanem, zarządził przeprowadzenie jego reformy. Za podstawę przyjęto wyniki obliczeń hellenistycznych astronomów, którzy ustalili długość roku na 365 i jedną czwartą dnia. Normalny rok w kalendarzu juliańskim miał liczyć 365 dni, a co cztery lata - 366. Jednak nie wiedzieć czemu dodatkowy dzień za Cezara przypadał raz na trzy lata. Dopiero jego następca, Oktawian August, zmienił to. Poczynając od 8 r. p.n.e. latami przestępnymi były te, które dzielą się przez cztery.

Grzegorz XIII
W 1582 r. system wprowadzony przez Juliusza Cezara ulepszył papież Grzegorz XIII. Kalendarz juliański, jak nazwano go na cześć Juliusza Cezara, przetrwał aż 16 wieków, a w niektórych miejscach nawet dłużej. W Rosji stosowany był do 1918 r., w Anglii do 1752 r., a w Kościele prawosławnym - do dziś. Spóźniał się jednak o 1 dzień na 128 lat. Już w XIII wieku różnica w stosunku do roku zwrotnikowego była na tyle widoczna, że papiestwo dostrzegło konieczność zreformowania kalendarza. Wielkanoc przypadała bowiem z roku na rok coraz bliżej zimy.

Duchowieństwo zajęte było jednak konfliktami religijnymi i odkładało reformę. Kto wie, ile by to trwało, gdyby nie… śmigus-dyngus. Przez niedoskonałości kalendarza ulubiony przez papieża Grzegorza XIII dzień wypadł w takim czasie, że spadł śnieg i popsuł całą zabawę. Wtedy prace nad nowym kalendarzem ruszyły z kopyta. Uczestniczyli w nich podobno również astronomowie z UJ. Bulla "Inter gravissimas", którą 15 października 1582 r.

Grzegorz XIII wprowadził nowy kalendarz, narzuciła też, że bezpośrednio po dniu 4 października 1582 r. był właśnie 15 października 1582 r. W ten sposób usunięto 10 zbędnych dni, by wyrównać różnicę między rokiem kalendarzowym i zwrotnikowym. Niezadowoleni z reformy wykrzykiwali wtedy na ulicach, że papież kradnie ludziom 10 dni życia. W Rydze doszło z tego powodu do rewolty.

Dodajmy, że nazwa kalendarz pochodzi od rzymskiego terminu "Kalendae", czyli nazwy pierwszego dnia każdego miesiąca. W wielu językach europejskich imiona miesięcy brzmią niemal identycznie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: źródło jest jedno - nazwy pochodzą od Rzymian, a ci posługiwali się łaciną.

W Polsce jeszcze w XVIII w. dość chętnie posługiwano się nazwami łacińskimi. Częściej jednak używano polskich, a raczej słowiańskich nazw, które panują od dawna niepodzielnie w naszym języku. Urabiano je od głównych zajęć gospodarczych, od zjawisk przyrody, świata roślin. Z tym, że do dziś, a najpewniej już nigdy nie będziemy mieć pewności, skąd wzięły się nazwy wielu naszych miesięcy. Możemy jedynie przypuszczać z mniejszym lub większym prawdopodobieństwem. I tak styczeń może bierze się od rąbania drzew w czas zimowy.

Słowianie tę czynność nazywali sieczeniem. Czy jednak stąd pochodzi styczeń? Luty - wiadomo, bo mrozy lute, ale nosił też nazwę strąpacza, jako że drogi strąpi, czyli grudzi. Czerwiec - od owada czerwca, w tym okresie zbieranego, a używanego przez naszych przodków do barwienia tkanin na czerwono. Kiedyś etymologia sierpnia była dla wszystkich jasna, dziś trzeba przypomnieć, że żniw dokonywano przy pomocy sierpa. Wrzesień - od kwitnienia wrzosów pochodzi, a październik od lnianych paździerzy. Ale miał inną nazwę: "pajęcznik", od nici babiego lata. Grudzień, bo był to czas, gdy ziemia grudziała.
Łacina wygrała w przypadku marca i maja. Pierwszy wywodzi się od boga wojny Marsa, drugi - od Maiusa, czczonego jako sprawcę bujnego rozwoju roślinności.

Od stworzenia świata
Dla historii świata judeochrześcijańskiego szczególnie ważne było określenie daty stworzenia świata. Ustalono ją na podstawie Starego Testamentu. Erudyci żydowscy akt stworzenia umieszczali w dniu 7 października 3761 r. Uczeni chrześcijańscy przesuwali ją znacznie wstecz, choć jedności w tej kwestii między nimi nie było. Św. Klemens z Aleksandrii ustalił za początek świata rok 5591 r. przed narodzeniem Chrystusa, Hipolit 5503, a Euzebiusz - 5200.

Dla chrześcijańskiej chronologii ważne było też dokładne obliczenie daty narodzin Jezusa. Zadanie to było niełatwe, ponieważ Ewangelie różniły się między sobą. Dopiero mnich Dionizy Mały żyjący w VI w. ustalił, że Chrystus urodził się w czwartym roku 194 olimpiady lub w pierwszym roku 195 olimpiady. Tradycja umieszczała pierwszą olimpiadę w 776 r. p.n.e. Można zapytać, jak radzono sobie po roku 393, a może już w 389, gdy odbyła się ostatnia olimpiada? Po prostu, uczeni datowali kolejne lata wedle kolejnych, choć już nieodbytych, igrzysk. Powszechnie dziś wiadomo, że Dionizy Mały o kilka lat pomylił się, podając datę urodzin Jezusa, ale to nie ma istotnego znaczenia.

Na marginesie można przypomnieć, że wbrew obiegowym sądom w starożytności jedynie wyjątkowo posługiwano się sformułowaniem: "od założenia Rzymu". Ten system liczenia dat upowszechnia się dopiero w historiografii nowożytnej. Uczeni rzymscy nie byli w stanie uzgodnić jednej daty założenia Rzymu. Wahania były od 875 r. do 728 r. p.n.e. Najczęściej posługiwano się datą ustaloną na rok 754.

A w Polsce?
Pierwszym wydrukowanym na ziemiach Rzeczypospolitej był kalendarz na rok 1474. Wyszedł z krakowskiej drukarni Kaspara Straubego. Kalendarze szybko stały się niezwykle popularne na ziemiach polskich, często były to - obok pism religijnych - jedyne druki w dworku szlacheckim.

W 1476 r. zobowiązano profesorów matematyki i astronomii Akademii Krakowskiej do układania kalendarzy. Od 1522 r. na polecenie Macieja Miechowity profesorowie katedry astrologii zaczęli do nich dołączać judycja, czyli przepowiednie astrologiczne. Ścienny kalendarz mistrza Mikołaja z Szadka z 1525 r. przy poszczególnych dniach wymienia "czasy dobre ku krwi wypuszczeniu, baniek stawianiu" i kiedy dobrze "włosy strzyc, siać i szczepić". Na początku kalendarze pisane były po łacinie. Pierwszy w języku polskim wydał w 1516 r. Jan Haller.

Sprzedaż kalendarzy w XVI wieku była tak opłacalna, że w 1549 r. Akademia Krakowska wydała przepisy zabraniające druku judycjów przed oficjalnym wydaniem akademickim. W XVII w. pisaniem prognostyków zajmowali się też lekarze i filozofowie, a do wydawców oficjalnych dołączyła Akademia Zamojska. Oprócz astrologicznych przepowiedni i wątpliwej wartości wierszowanych porad w kalendarzach znajdowały się przydatne informacje dotyczące długości dnia, godzin świtu i zmierzchu, kwadr księżyca, zaćmień słońca itp. Czasem drukowano w nich też artykuły popularnonaukowe, często - praktyczne porady gospodarskie.
Od XVII w. zyskały na znaczeniu jako źródło wiedzy o świecie. Dzięki dużemu nakładowi i niskiej cenie zaspokajały głód wiedzy nie tylko szlachty, ale też niższych warstw społecznych. Ograniczone możliwości rozprzestrzeniania się informacji czyniły kalendarze tym bardziej interesujące dla ówczesnych mieszkańców Rzeczypospolitej. Szybko stały się najpopularniejszymi i najczęściej kupowanymi książkami.

W XVIII w. pojawiły się kalendarze kieszonkowe. Nadal było w nich pełno miejsca na przepowiednie astrologiczne. Nie brakowało nieprawdopodobnych historii, zabobonów i opisów dni feralnych. Bywało, że w jednym kalendarzu dzień oznaczony jako sprzyjający np. zamążpójściu, w innym uznawany był za najgorszy. Nie brakowało też porad gospodarskich i medycznych, coraz częściej pojawiały się opisy wydarzeń historycznych czy odkryć z dziedziny fizyki, astronomii. Tym samym kalendarz zaczął pełnić rolę książki popularnonaukowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski