Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Już 20 lat proszą o chodnik przy niebezpiecznej szosie

Jerzy Cebula
Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Grzegorz Mirek (przy komputerze) prezentuje mieszkańcom ul. Brzeziny przebieg chodnika i problemy, z jakimi trzeba się uporać: kapliczkę, skarpę, wykup ziemi
Dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Grzegorz Mirek (przy komputerze) prezentuje mieszkańcom ul. Brzeziny przebieg chodnika i problemy, z jakimi trzeba się uporać: kapliczkę, skarpę, wykup ziemi Fot. Jerzy Cebula
Stanisław Czoch z ul. Brzeziny walczy od dwóch dekad o chodnik. W końcu wyprosił jego budowę do końca 2015 roku. Zabrał na osiedle zarządcę dróg, tymczasem ten znalazł nowe powody przesunięcia prac.

- Ręce opadają, gdy widzę opieszałość władzy, ale nie odpuszczę - mówi Stanisław Czoch, który niezmiennie od prawie 20 lat stara się o wybudowanie chodnika wzdłuż ul. Brzeziny w Nowym Sączu. Teraz okazuje się, że problemem jest przydrożna kapliczka.

Kilka miesięcy temu na spotkaniu dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg zapowiedział, że do końca roku za 200 tys. zł może powstać pierwszy odcinek - 150 metrów chodnika. O ile ludzie zgodzą się oddać po kawałku ogródka, bo trzeba poszerzyć też jezdnię.

- Mamy już wrzesień, a nikt z urzędu nie przyszedł pytać nas o grunty. Nie wjechały maszyny, żeby budować nasz chodnik - martwi się Czoch.

Udało mu się ściągnąć na ul. Brzeziny szefa Miejskiego Zarządu Dróg w Nowym Sączu Grzegorza Mirka, żeby na miejscu zobaczył, jak niebezpiecznie jest tam bez chodnika. Piesi nie mają gdzie uskoczyć przed przejeżdżającym autem, a droga jest dość popularnym skrótem między ul. Nawojowską a Grunwaldzką.

Winien św. Nepomucen

- Znam te problemy, ale tutaj ważny jest nie tylko chodnik - tłumaczył mieszkańcom Grzegorz Mirek. - Przebudowy wymaga również sama droga. Na szczycie wzniesienia jest zbyt wąsko. Dwa duże samochody się nie miną. Musimy ująć nieco skarpy i dopiero później wybudować chodnik - wyliczył problemy.

Jednym z nich jest też XIX-wieczna kapliczka z figurą św. Jana Nepomucena. Dyrektor Mirek zobaczył ją chyba po raz pierwszy, bo poinformował mieszkańców, że jeśli chcą mieć obiecany chodnik, muszą przenieść figurę.

- Na chodnik się zgadzamy, ale nasz święty musi tu zostać! - oznajmiła kategorycznie Maria Nowak, mieszkająca po sąsiedzku ze świętym patronem.

- Mogę oddać kawałek ziemi pod chodnik i drogę, ale pod warunkiem że nic złego nie spotka kapliczki. Jeśli wszyscy się zgodzą, to można ją przenieść za nasz płot, dwa-trzy metry dalej. Wtedy dam zgodę na budowę chodnika na moich gruntach - poinformowała Maria Nowak. Propozycja spotkała się z aprobatą sąsiadów. Z tak postawionej sprawy ucieszył się też Grzegorz Mirek, który stwierdził, że to była najtrudniejsza do pokonania przeszkoda.

Będzie dwa razy drożej

- Skoro można kapliczkę przesunąć, to właściwie nie ma sprawy - oznajmił dyrektor MZD i w tym momencie odkrył kolejny problem. W miejscu po kapliczce, wzdłuż ogrodzenia, trzeba będzie wybudować około 150 metrów dwumetrowego muru oporowego, co będzie kosztować tyle samo co chodnik, czyli kolejne 200 tys. zł. - Ze względów bezpieczeństwa koniecznie trzeba go zrobić - zastrzegł Grzegorz Mirek.

Z tych między innymi, świeżo odkrytych powodów, urzędnik mógł wobec mieszkańców rozłożyć ręce i powiedzieć, że w tym roku nie uda się niestety wybudować chodnika na ul. Brzeziny.

- Musimy wcześniej wykonać projekt i kosztorys. Dopiero z takimi dokumentami można się starać o budowę, ale też o to, żeby ta inwestycja znalazła się w przyszłorocznym budżecie miasta. No i na koniec zgodę muszą wyrazić wszyscy, bo inaczej będą nici z chodnika - kończy Mirek.

Stanisław Czoch sam odwiedził zainteresowanych mieszkańców ul. Brzeziny i Stolarskiej uzyskując ich zgody na budowę chodnika na ich gruntach, ale to było już pięć lat temu. Od tego czasu przybyło wiele nowych domów. Teraz czeka go ponowny obchód.

Dwie dekady próśb

Starania o budowę chodnika przy ul. Brzeziny mają długą historię, sięgającą prezydentury Andrzeja Czerwińskiego (dziś posła i ministra skarbu, który w latach 1994--2001 rządził Nowym Sączem). Za zgodę na przedłużenie wysypiska na Brzezinach prezydent obiecał mieszkańcom po jego likwidacji park na zasypanych śmieciach i chodniki po obu stronach drogi. Zapomniał o obietnicy, ale nie zapomnieli o niej mieszkańcy Brzezin.

23 września 2010 r. Czoch napisał skargę do prokuratury na dyrektora MZD Grzegorza Mirka po wypadku, który się tam zdarzył. Gdyby był chodnik, nie doszłoby do tego.

24 marca 2015 roku radny Andrzej Bodziony przekazał obietnicę dyrektora MZD, że pierwszych 150 metrów chodnika powstanie do końca 2015 r. Znów wszystko zostanie na papierze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski