Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nóż a nuż

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Zanim przeczytałem „Nuż w bżuhu” - dawniejsi maturzyści zapewne wiedzą, o co chodzi - zobaczyłem nóż w brzuchu.

Na pierwszej lekcji po wakacjach, na oczach całej klasy, kolega z ulicy Wieczorka wybebeszył sprężynowcem kolegę z ul. Jasnej. Poszło o honor.

W wojnach zawsze chodzi o honor. W mej płockiej podstawówce, między Wieczorka a Jasną, wojowały dwie dzielnice. W pierwszej, świeżo postawionej z wielkiej płyty, przeważała ludność zwieziona z całej Polski do nowej fabryki. W drugiej, obejmującej kilka rzędów zrujnowanych kamienic, gnieździli się tubylcy. Janusz, nieformalny przywódca „armii” tych ostatnich, miał na ramieniu wytatuowane „Kocham Legię” (początkowo myślałem, że chodzi o Ligię z Sienkiewicza lub E.A. Poe, ale jak mnie skopał korkowcami, pojąłem błąd) oraz „Honor” (solo). Twierdził, że geny miejscowych nie zmieniły się od czasów Mieszka, a może i Świętowita, choć na pierwszy rzut oka, jak wielu krajan, zdawał się być krzyżówką Skandynawa (echo Potopu?) i Tatara (wypad zuchwałego czambułu?). Napływowych nazywał „kundlami” i przy każdej sposobności kazał im „wypier…” z miasta. Swojego miasta.

Wspomniałem tu już kiedyś, że my, frajerzy - ciągle bici i okradani - w końcu się ogarnęliśmy. Było nas dwa razy więcej, mieliśmy judokę, więc… wyłapaliśmy przeciwników. Nie po to, by ich bić, tylko - przemówić do rozsądku. Wyobraźcie sobie Państwo, że to się udało! Kiedy Janusza wzięto do wojska, nasz lider dogadał się z ich nowym liderem i wspólnie, w warsztatach szkolnych (!), zrobiliśmy… maczety. Nie po to, by obcinać sobie różne członki, tylko - by uporządkować zarośniętą łąkę i grać na niej razem w piłkę. A przed zimą wykarczować skarpę, urządzić na niej stok i śmigać zgodnie na nartach.

Po dwóch latach Janusz wrócił, ochrzanił swoich, że ta cała współpraca to zdrada Legii, mięczactwo i - dyshonor. Znów była wojna. Łąka i stok zarosły krzakami, maczety zmieniły przeznaczenie. A myśmy mogli tylko marzyć, że kiedyś zmienią się przywódcy i za autorem „Nuża w bżuhu” znów wykrzykniemy wspólnie: „Nikt ci nie plunie kulą w twarz, nikt ci już żeber nie połamie, cóż taką głupią minę masz, mój nieodrodny bracie-chamie?”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski